- Było ciężko, ale to ciekawe doświadczenie życiowe. Myślę, że dla każdego, niezależnie od płci. Po raz pierwszy w czymś takim uczestniczyłam. Głosowanie elektryczne bardzo przyspieszyło procedurę. Jestem jednak zaskoczona, że prezesa udało się wyłonić już w drugiej turze. Osobiście spodziewałem się trzeciej. My, jako pierwsza liga, mieliśmy w pierwszej rundzie podzielone głosy, ale umówiliśmy się, że w drugiej głosujemy na Bońka. Z tego co wiem, większość tak zrobiła. Szczegółów nie zdradzę, bo głosowanie było tajne - zdradziła sposób głosowania klubów I ligi w rozmowie z Głosem Wielkopolskim Izabella Łukomska-Pyżalska.
Prezes Warty Poznań jako pierwsza kobieta w historii mogła wejść do zarządu PZPN. Czynnikiem, który mógł zadecydować o jej porażce, było wystąpienie Zbigniewa Lacha, prezesa Małopolskiego ZPN, który zaatakował męża Łukomskiej-Pyżalskiej przypominając mu wyrok skazujący za udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Izabella Łukomska-Pyżalska nie wyklucza jednak, że ponownie będzie ubiegała się o miejsce w zarządzie za cztery lata.
- Czy wyjeżdżam smutna? Inaczej się umawialiśmy. Widać, że "baronowie" (prezesi wojewódzkich związków) postawili na siebie. Pominęli ekstraklasę i pierwszą ligę. Ustalenia były inne. Czy w przyszłości znów stanę w wyborcze szranki? Jeśli za cztery lata będę jeszcze w piłce, to zobaczymy... - zakończyła prezes Warty.
Źródło: Głos Wielkopolski
Przecież t Czytaj całość