"Jedyne co nas ogranicza to wyobraźnia" - oprawa kibiców Arki na meczu z GKS-em

Na meczu Arki Gdynia z GKS-em Katowice sympatycy żółto-niebieskich zaprezentowali oprawę rodem z lat 90-tych, kiedy na stadionach dominowały "sektorówki" i pokazy pirotechniczne.

Kibicowski hit rundy w Gdyni

Mecz Arka Gdynia - GKS Katowice fani Arki reklamowali jako kibicowski hit rundy jesiennej. Od dobrych kilku dni na forum sympatyków żółto-niebieskich trwała mobilizacja na to spotkanie. Kibice gdyńskiej drużyny przygotowali plakaty zachęcające do przyjścia na mecz, w serwie youtube stworzyli nawet zapowiedź tego starcia, a w porozumieniu z klubem udało się specjalnie na pojedynek z GieKSą wprowadzić promocje dla studentów i kibiców, którzy pierwszy raz pojawią się na stadionie w Gdyni. Do Gdyni przyjechała też grupa sympatyków klubu z Bukowej wraz ze wspierającą ją fanami zaprzyjaźnionego Górnika Zabrze. Gości w sektorze dla przyjezdnych zasiadło około 150. W sobotę na trybunach pojawiło się łącznie 4207 widzów.

Tak w sobotę prezentowały się trybuny stadionu w Gdyni - fot. Piotr Polański (arkowcy.pl)
Tak w sobotę prezentowały się trybuny stadionu w Gdyni - fot. Piotr Polański (arkowcy.pl)

Kibice Arki od początku głośno zagrzewali swój zespół. Przygotowali także efektowną oprawę. Najpierw rozwiesili transparent "Jedyne co nas ogranicza to wyobraźnia", a nad nim, na sektorze "Górka" pojawiła się sektorówka "Ultras". Chwilę po tym kibice unieśli w górę kilkadziesiąt flag na kijach w obecności środków pirotechnicznych. Race, świece dymne - wszystko to dodało kolorytu temu spotkaniu. W tym samym czasie na niebie pojawiły się sztuczne ognie. Sędzia musiał na chwilę przerwać spotkanie, gdyż dym z rac ograniczył widoczność na boisku. W międzyczasie na "Górce" pojawiła się kolejna cześć oprawy, która przedstawiała ultrasa.

Pitry zrobił różnicę 

GieKSa wygrała nad morzem 2:1, a ojcem ich sukcesu był nie po raz pierwszy w tym sezonie - Przemysław Pitry. Doświadczony napastnik strzelił swojego dziewiątego gola w tym sezonie, asystował także przy trafieniu Arkadiusza Kowalczyka.

- Wiadomo ile znaczy dla nas Pitry. To główny kreator gry i jego obecność daje wiele innym, młodszym zawodnikom. Brakowało go z meczu z Okocimskim i od razu mieliśmy duże problemy - mówił Rafał Górak, trener GieKSy.

- GKS ma z przodu Pitrego, który potrafi przetrzymać piłkę, potrafi zrobić różnicę. Widać ile daje drużynie, pod jego nieobecność gra GieKSy odbija się na jakości. Właśnie takiego napastnika brakuje Arce, który potrafi przetrzymać piłkę, urwać się obrońcom, strzelić bramkę, dograć kolegom. A u nas chyba widać jak to wygląda - kiwa głową mocno przybity Tomasz Jarzębowski,w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Co z tą Arką? 

Arka tę rundę może już spisać na straty. Owszem cel, czyli miejsca 5-10 wciąż jest realny, ale... - W tej chwili jesteśmy bliżej strefy spadkowej. Nie mamy żadnych złudzeń - z taką grą i brakiem bramek, nie mamy co szukać w górnych rejonach tabeli - przyznaje "Jarza".

- Czegoś nam brakuje. Strzelona bramka pozwoli nam się przełamać. Najlepiej gdyby były to dwie, trzy bramki - dodaje doświadczony piłkarz żółto-niebieskich.

Trafnie postawę Arki skomentował Marcin Radzewicz: - Musimy usiąść i dokładnie przeanalizować w czym tkwi problem. Nikt od nas nie wymagał awansu, ale ostatnie mecze chyba nas sprowadziły na ziemię.

Szkoleniowiec żółto-niebieskich po meczu z GKS-em znów musiał tłumaczyć się z błędów swojej drużyny. -  Indywidualne błędy zawodników kosztują nas ponownie utratę punktów. Wiedzieliśmy, że przeciwnik będzie grał defensywnie, tak jak większość drużyn podczas spotkań w Gdyni - mówił.

Źródło artykułu: