Tydzień prawdy dla Zawiszy

Od wyniku potyczek z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza oraz wyjazdowego z Flotą Świnoujście zależy, w jakich nastrojach rundę jesienną skończą bydgoscy piłkarze.

Spotkanie z Termaliką będzie kluczowe dla zawodników bydgoskiego klubu. Zwłaszcza, że do rywali z podtarnowskiej wsi tracą już pięć punktów i porażka może zaprzepaścić ich szanse na awans. - Coś w nas siedzi, że nie możemy się przełamać - mówi w rozmowie z SportoweFakty.pl pomocnik Paweł Zawistowski. - Brakuje nam jednego zwycięstwa, aby w końcu wrócić na właściwe tory w tej lidze.

Ostatnio pojawiły się głosy, że być może przyczyną słabszej postawy bydgoskich zawodników są zaległości finansowe. Nam udało się z kilku źródeł potwierdzić, że piłkarze wszystkie pieniądze otrzymają na czas, a klub funkcjonuje normalnie. Prawdopodobną przyczyną jest konflikt w drużynie z dwójką niezbyt lubianych zawodników. Jeden z nich przyszedł do Zawiszy już w trakcie rundy jesiennej.

Bydgoscy kibice i media mają już też dosyć trenera Jurija Szatałowa. Nie można się od niego niczego dowiedzieć, bo on nawet nie ukrywa, że dziennikarzy nie lubi i dlatego w Bydgoszczy od kilku miesięcy nie ma żadnych konferencji prasowych. Z kibicami też trudno mu znaleźć wspólny język. - Faktycznie, należy odnotować od początku pojawienia się w klubie na Gdańskiej braku kontaktu z kibicami trenera Szatałowa. Podobnie rzecz się ma na konferencjach prasowych, przed ligowymi spotkaniami w Bydgoszczy, które zawsze odbywały się dwa dni przed meczem - denerwują się bydgoscy kibice.

Dlatego dwa najbliższe spotkania z Termaliką i Flotą będą decydujące dla dalszych losów bydgoskiego klubu. Dlatego minimum siedem punktów w trzech ostatnich pojedynkach będzie koniecznością, jeśli Zawisza chce się wiosną ponownie włączyć do walki o upragniony awans do T-Mobile Ekstraklasy.

- Tracimy jakieś głupie bramki po jednej akcji, a potem próbujemy odrobić straty. Umiemy sobie stwarzać dobre sytuacje podbramkowe, brakuje tylko wykończenia. Potrzebujemy spokoju, a sztab szkoleniowy nam też bardzo mocno pomaga odzyskać zatraconą równowagę. W Grudziądzu też mieliśmy swoje okazje. Nieraz tak jest, że się atakuje i traci bramkę - zakończył Zawistowski.

Źródło artykułu: