Trzeba się oderwać od tej przeklętej nazwy PZPN - rozmowa z Janem Tomaszewskim

- Moja drużyna narodowa spieprzyła sprawę, bo musiała wygrać mecz z Anglią - mówi w długiej rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski. Ma on także rady dla Zbigniewa Bońka, prezesa PZPN-u.

Artur Długosz
Artur Długosz

Artur Długosz: Zbigniew Boniek został nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Uda mu się zbawić polski futbol?

Jan Tomaszewski: - Wydaje mi się, że jeśli nie on z tymi nowymi ludźmi, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy? Spełniły się moje prognozy i przewidywania, bo ja przecież proponowałem, aby Zbigniew Boniek był komisarzem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Niestety pan Tusk i pani Mucha olali moje propozycje i doprowadzili do największej kompromitacji w historii mistrzostw Europy jeśli chodzi o wyniki sportowe, bo drużyna Laty, Smudy i Polskiego Związku Piłki Nożnej - w tym między innymi pana Tuska i pana Prezydenta Komorowskiego - zajęła zaszczytne ostatnie miejsce w najsłabszej grupie. Tak się niestety stało. Jestem przekonany, że gdyby Boniek był komisarzem od stycznia, to z Portugalią nie graliby Czesi, a właśnie nasi chłopcy. Jaki byłby wynik, to w tym momencie nie ma co dywagować. W każdym bądź razie dobrze, że delegaci, którzy wybrali Zbigniewa Bońka, zreflektowali się, bo przecież to były te same osoby, które cztery lata temu wybrały Grzegorza Lato. Wówczas mówiło się, że Zbigniew Boniek poniósł porażkę, a ja twierdzę, że takiej nie poniósł. Porażkę poniósł cały naród.

Zbigniew Boniek sam wiele nie zdziała. Jednym z wiceprezesów jest Roman Kosecki. Jak pan sądzi, obydwaj dogadają się ze sobą?

- Wie pan, jestem o tym przekonany. Mam konkretne propozycje. Wydaje mi się, że Zbyszek Boniek powinien jak najszybciej rozpocząć kampanię wyborczą do Komitetu Stałego czy Komitetu Wykonawczego - rożnie to ludzie nazywają - chodzi mi najważniejsze gremium UEFA. Od kilkudziesięciu lat nie mamy tam swojego przedstawiciela. W maju są chyba wybory i wydaje mi się, że trzeba zrobić wszystko, żeby Zbyszek tam wszedł. Sprawa druga - Zbyszek jest w stanie wcisnąć czy wprowadzić wielu polskich działaczy do różnego rodzaju Komisji UEFA - począwszy od futbolu dziecięcego, a skończywszy na futbolu oldboyów. Chodzi o to, żeby jak najwięcej Polaków tam było. Trzecia sprawa - wydaje mi się, że Zbyszek, który bardzo dobrze zna Collinę (Pierluigi Collina - dop.red.), byłego arbitra, który teraz wyznacza trendy w światowym sędziowaniu, powinien jak najszybciej zaprosić go do Polski, by opracować nowy program, aby polscy sędziowie zaczęli wreszcie sędziować poważne imprezy, bo to jest wstyd, aby na mistrzostwach Europy nie było żadnego Polaka. Czwartą sprawą, którą według mnie Zbyszek Boniek powinien poruszyć - moim zdaniem to można załatwić - jest kwestia logo związku, nazwy. PZPN - co tu dużo mówić - jest znienawidzony w społeczeństwie, a ponieważ teraz wśród członków zarządu jest dwunastu nowych ludzi, powinno się jak najszybciej zmienić nazwę na nie wiem, Polską Federację Piłkarską? Nie wiem, to nie jest ważne jak, ale wydaje mi się, że PZPN powinien zniknąć. Wydaje mi się, że to jest utożsamiane z tym najgorszym czteroleciem w historii polskiej piłki. To powinno być wymienione. Ostatnią sprawą jest, mówię to w kontekście tego wszystkiego - o ile to jest możliwe oczywiście, bo nie wiem czy jest - chodzi o to, aby Boniek zerwał ten kontrakt podpisany przez Grzegorza Lato trzy czy cztery dni przed odejściem na budowę siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej gdzieś tam na Wilanowie w Warszawie. Siedziba powinna być na Stadionie Narodowym. Nie wiem jednak, czy to jest możliwe. Oczywiście jest jeszcze jedna sprawa, żeby ustalić, że wszystkie mecze reprezentacji w eliminacjach do mistrzostw świata w Brazylii - co ja proponowałem już wcześniej, tylko pani Mucha niestety zna się na wszystkim tylko nie na sporcie i moją propozycję zlekceważyła - odbywały się na Stadionie Narodowym. Wtedy by się sprzedawało karnety. Wiadomo, na każdym spotkaniu byłby komplet, bo na mecz z Anglią potrzebny jest stadion na pół miliona, a na potyczkę z San Marino na pięć tysięcy. Wówczas, kiedy byłyby sprzedawane karnety, to na każdym spotkaniu jest komplet. Moim zdaniem jeśli nowi ludzie w związku, pod przewodnictwem Zbyszka, to zrobią, to jestem przekonany, że ta nowa Federacja Futbolowa, nie mówię tu broń Boże o PZPN-ie, odzyska wiarygodność, wizerunek, a wówczas sponsorzy wejdą nie tylko do reprezentacji, ale i również do klubów.

Teraz jest sprawa Romka Koseckiego. Brawo dla Zbyszka, że zaproponował Koseckiemu funkcję wiceprezesa do spraw szkolenia. Nikt w Polsce nie zna się tak na szkoleniu młodzieży, jak Romek, który ma swoją fabrykę już od ładnych paru lat. Fabrykę oczywiście futbolową. Jego syn, Kuba, świadczy o tym, że ona dobrze funkcjonuje. Mam nadzieję, że Roman ustawi wreszcie prawdziwy - podkreślam prawdziwy - program szkolenia młodzieży i wydobycia talentów z orlików. Tam trzeba właśnie szukać tych diamentów, które będą później szlifowane przez Polski Zwią... Przez tą Federację Piłkarską. Widzi pan, ja jeszcze cały czas się mylę, broń Boże, tfu, tfu - pluję na tą nazwę. Mam nadzieję, że przez Federację Piłkarską będą szlifowane na prawdziwe futbolowe brylanty. To jest wszystko.

Sądzi pan, że stosunek do Polskiego Związku Piłki Nożnej już się poprawił?

- Tak! Naturalnie, że tak! To aż to widać po opiniach, które są w różnego rodzaju mediach. Jeszcze raz jednak podkreślam - trzeba się oderwać od tej przeklętej nazwy PZPN. Jeszcze raz mówię - jeśli ja będę komentował teraz o Bońku i nowej ekipie, że to jest ten PZPN, a nie tamten, to różnie można to interpretować. Po prostu trzeba tę nazwę zlikwidować i jeszcze raz powtarzam - wymazać z ludzkiej pamięci.

Zbigniew Boniek jak został prezesem szybko podjął decyzję o obniżeniu cen biletów na spotkanie z Urugwajem. To chyba bardzo dobry ruch?

- Ależ naturalnie! Oni patrzą po prostu przez pryzmat polskiej piłki, a nie przez pryzmat kieszeni, jak niestety patrzył poprzedni PZPN. Ci nowi ludzie z nowej organizacji, bo to jest nowa organizacja - jeszcze raz mówię, nie wiem jak nazwać, Polska Federacja Futbolu? Polska Federacja Piłkarska? Nie ważne, jak się to będzie zwało. Ma się zerwać z tym przeklętym przez 40-sto milionowy naród PZPN-em.

A pan będzie teraz oglądał mecze reprezentacji? Bo wcześniej pan tego nie robił.

- Tak, naturalnie. Wie pan, ja już oglądałem spotkanie z Anglią, kiedy był już zalążek tego, że idzie nowe, kiedy Waldek Fornalik postawił na prawdziwych Polaków. Przepraszam, ale kto to jest jakiś Wszołek? Jakiś Glik? Jakiś Krychowiak, Milik, Kosecki? Okazuje się, że ci chłopcy nie spadli z księżyca, tylko po prostu grali w piłkę! Mam pytanie, Smuda ich nie widział?

Widocznie nie...

- Widzi pan, po raz pierwszy od ładnych paru lat, mogę powiedzieć: niestety moja drużyna narodowa spieprzyła sprawę, bo musiała wygrać mecz z Anglią. Spieprzyli, to znaczy to w cudzysłowie. Zasłużyli na zwycięstwo! To, że był remis, to jest sukces dumnych Synów Albionu! Te Wszołki, Miliki, Krychowiaki i Gliki byli lepsi. Ale dlaczego? Bo to jest tak, jak się gra dla swojej ojczyzny.
Jan Tomaszewski znów ogląda mecze reprezentacji Polski Jan Tomaszewski znów ogląda mecze reprezentacji Polski
Wracając jeszcze do Polskiego Związku Piłki Nożnej - do zarządu nie dostała się Izabela Łukomska-Pyżalska, jedyna kobieta, która tam startowała. Jak pan sądzi, dlaczego?

- Dlatego, że jednak - co tu dużo mówić - ten beton, który głosował za tymi trzema kandydatami z PZPN-u, bo dla mnie to byli trzej kandydaci, oni byli w kierownictwie - Antkowiak, Potok i Kręcina - jednak dał o sobie znać. Oni cały czas myśleli o swojej kieszeni. Całe szczęście, że w sumie jest w tej chwili stosunek głosów 12 do 6 i przedstawiciele betonu nic nie zrobią i bardzo szybko on zniknie z polskiej polskiej piłki. Oni po prostu nie będą działali, jak nie będą mieli kasy. Ich interesowała tylko kasa. Gdybym ja był na miejscu takiego pana Bugdoła, to bym sam zrezygnował, nawet jakby mnie wybrali.

Sądzi pan, że Zbigniewowi Bońkowi łatwiej będzie wprowadzić teraz te zmiany?

- Ale co znaczy łatwiej?! Boniek to musi wprowadzić, bo ma w tej chwili... To znaczy musi, jak będzie chciał... Ma w tej chwili stosunek głosów 12:6. Być może ten beton się obudzi? Jeszcze raz mówię, gdybym był na miejscu pana Bugdoła, który był chyba drugim człowiekiem w Polskim Związku Piłki Nożnej, to sam bym zrezygnował, bo na to by mi po prostu nie pozwalały moje ambicje.

Dla mnie teraz jest nowe rozdanie i PZPN ma zniknąć z pamięci polskich kibiców. Mam nadzieję, że tak się stanie.

A wierzy pan, że reprezentacji uda się awansować do mistrzostw świata w Brazylii?

- To nieważne, bo nie można działań tamtego PZPN-u utożsamiać z tymi ludźmi. Ich jest większe zadanie, żeby odzyskać wizerunek, żeby sponsorzy pchali się do polskiej piłki. Nie tylko do reprezentacyjnej, ale i klubowej. Przecież za PZPN-u każdy sponsor z którym ja rozmawiałem mówił: co ty głupi, przecież ja tam nie wejdę, tam jest bagno. W tej chwili właśnie o to chodzi. Jeśli oni do tego doprowadzą, to już tylko zależy to od metod szkoleniowych, od trenerów. Widzi pan, zaryzykuję twierdzenie, że gdyby Fornalik był zamiast Smudy i prowadził naszą drużynę na Euro, właśnie z tymi prawdziwymi Polakami, wyszlibyśmy z grupy?

Byłyby szanse na wyjście.

- Widzi pan. Nie można mówić, że na pewno byśmy wyszli, ale mielibyśmy duże szanse. Przez trzy, lata kiedy ja mówiłem, że jest to po prostu nie moja drużyna, ja się ich wstydzę, brzydzę... Mówiłem wam, że się ich brzydzę, a robiono ze mnie wariata, śmiano się ze mnie. Po mistrzostwach Europy cały świat się śmiał. To samo jak mówiłem - to nie jest Stadion Narodowy, a przekręt narodowy, że to jest dach przeciwsłoneczny i najdroższy bubel świata, wyśmiewano mnie. Teraz cały świat się śmieje.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×