Widzew Łódź został nagrodzony za ambitną walkę i zasłużenie rzutem na taśmę zremisował wyjazdowy mecz z Jagiellonią Białystok (2:2). Po końcowym gwizdku sędziego pomocnik Widzewa, Marcin Kaczmarek odniósł się do fatalnej postawy RTS-u w pierwszym kwadransie spotkania.
- Nie możemy tak zaczynać spotkań, że w minutę darujemy rywalowi dwie bramki i następnie musimy gonić wynik. Podobnie było przed tygodniem w meczu z Wisłą [po 13. minutach Biała Gwiazda prowadziła 2:0 - red.]. W Łodzi się nie udało, natomiast w Białymstoku dopięliśmy swego - cieszył się Kaczmarek.
W 34. minucie Kaczmarek odebrał piłkę Ugochukwu Ukahowi i stanął przed znakomitą szansą na strzelenie gola. Dlaczego bramka wówczas nie padła? - Przy oddawaniu strzału byłem pchnięty, a gdyby nie to, z pewnością bym trafił. Byłem zdziwiony decyzją sędziego, gdyż zostałem ewidentnie sfaulowany - powiedział Kaczmarek.
Widzew po pierwszej połowie przegrywał z Jagą 0:2. Co się działo w przerwie spotkania w szatni łódzkiej drużyny? - W przerwie padło wiele ostrych słów ze strony trenera. Musieliśmy wziąć odpowiedzialność za błędy popełnione w pierwszej połowie. Straty udało się odrobić, a mogliśmy nawet wygrać - zakończył Kaczmarek.