Spokojny awans Lecha (relacja)

Piłkarze Lecha Poznań zapowiadali walkę o zwycięstwo w rewanżowym meczu z Grasshoppers Zurych, ale sześciobramkowa zaliczka z pierwszego spotkania spowodowała, że lechici nie zaprezentowali pełni swoich możliwości i tylko bezbramkowo zremisowali ze Szwajcarami. Taki rezultat wydaje się być sprawiedliwym rozstrzygnięciem, bowiem mecz nie stał na wysokim poziomie, a obie ekipy przy odrobinie szczęścia mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

- Chcemy wygrać ten mecz, aby zdobyć punkty w rankingu klubowym UEFA i pokazać, że w dwumeczu byliśmy lepszą drużyną - mówili zgodnie przed tym spotkaniem poznaniacy. Drużyna Franciszka Smudy miała jednak problemy z wykrzesaniem odpowiedniej mobilizacji i specjalnie nie forsowała tempa.

Szkoleniowiec Lecha dokonał jednej zmiany w porównaniu do ostatniego spotkania. Za bramkostrzelnego Roberta Lewandowskiego na boisku pojawił się defensywny pomocnik Dimitrije Injać. Od pierwszych minut swój styl gry narzucili gospodarze, jeśli można tak mówić o drużynie Grasshoppers, ponieważ spotkanie odbyło się na stadionie w St. Gallen. Na obiekcie Koników Polnych w piątek odbędzie się mityng lekkoatletyczny. Polski zespół jednak skutecznie rozbijał akcje Szwajcarów.

Mimo czujnej gry w defensywie obu klubów były sytuacje strzeleckie, lecz nie miały one prawa zaskoczyć bramkarzy. Ze strony Grasshoppersu uderzali Guillermo Vallori oraz Ricardo Cabanas. W 24. minucie Lech mógł objąć prowadzenie. Z rzutu wolnego z 20. metrów świetnie uderzył Semir Stilić, a piłkę zmierzającą w okienko bramki świetnie wybił Eldin Jakupović. Chwilę przed tym do siatki Kolejorza trafił Raul Bobadilla, jednak sędzia odgwizdał faul na Bartoszu Bosackim. W dobrej okazji był również Grzegorz Wojtkowiak, który źle uderzał piłkę głową. Przed przerwą groźnie zaatakowali jeszcze gospodarze. Bobadilla zwiódł Bosackiego, uderzył z wysokości pola karnego i tylko dobrej interwencji Krzysztofa Kotorowskiego lechci zawdzięczają, że nie stracili bramki.

Po przerwie poznaniacy grali trochę lepiej, dłużej utrzymując się przy piłce. W 51. minucie Wojtkowiak powinien wyprowadzić Lecha na prowadzenie. Dobrym podaniem z głębi pola popisał się Bosacki, ale prawy obrońca zamiast uderzać na bramkę w sytuacji sam na sam z Jakupoviciem zdecydował się niepotrzebnie podawać w kierunku Hernana Rengifo, a w dodatku uczynił to bardzo nieprecyzyjnie. W pierwszej połowie sędzia słusznie nie uznał bramki dla Grasshoppersu, podobnie jak w drugiej połowie dla Lecha. Wprowadzony kilkanaście sekund wcześniej Lewandowski sfaulował obrońcę i wtedy ulokował piłkę w bramce. 20-letni napastnik Kolejorza próbował zaskoczyć golkipera szwajcarskiej drużyny również strzałem z dystansu, ale piłka poszybowała nad poprzeczką.

Gospodarze stworzyli sobie jeszcze trzy dobre okazje strzeleckie, których nie wykorzystali Demba Toure, Bobadilla oraz Vollori. Dwaj ostatni w dogodnych sytuacjach głową strzelali prosto w Kotorowskiego. Podopieczni Franciszka Smudy zaatakowali jeszcze raz, lecz dobrą indywidualną akcję Tomasza Bandrowskiego zakończoną strzałem zablokował Vallori.

Mecz zakończył się więc bezbramkowym remisem, który z przebiegu meczu wydaje się zasłużony. W piątek Lech pozna rywala w kolejnej rundzie Pucharu UEFA. Na losowanie wybiera się delegacja w składzie z dyrektorem sportowym Markiem Pogorzelczykiem oraz wiceprezesem Arkadiuszem Kasprzakiem.

Grasshoppers Zurych - Lech Poznań 0:0

Składy:

Grasshoppers:
Jakupović - Smiljanic, Colina, Vallori, Toure, Feltscher, Cabana (75’ Calla), Lalom Bongo (46’ Berisha), Zuber (69’ Lulic), Bundebele, Babadilla.

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez, Bandrowski, Injać, Murawski, Peszko (58’ Lewandowski), Rengifo, Stilic (83’ Wilk).

Żółte kartki: Calla, Bobadilla (Grasshoppers) oraz Injać, Henriquez (Lech).

Sędzia: Christoforos Zagrafos (Grecja).

Widzów: 2000 (1200 z Poznania).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×