Ewentualna porażka w meczu z Flotą zwiększyłaby dystans dzielący bydgoszczan i lidera do siedemnastu punktów. Zawisza nie zamierzał pozwolić na taką ucieczkę, co potwierdził odważną grą od pierwszego gwizdka. Efekt? Po kilkudziesięciu sekundach otworzył wynik, następnie stworzył liczne sytuacje strzeleckie i potroił prowadzenie.
- Nie brakowało osób, które zwątpiły w nas po poprzednich kolejkach. Jeżeli chcą nas skreślać w przyszłości, to powinny jeszcze raz obejrzeć mecz z Flotą i trzy razy odetchnąć. Zdawaliśmy sobie sprawę, że inne drużyny z czuba tabeli pogubiły punkty, dzięki czemu otworzyła się przed nami szansa na zmniejszenie strat. Wygraliśmy zdecydowanie na gorącym terenie lidera, a co szczególnie istotne - strzeliliśmy trzy bramki. Tym razem nie szwankowała u nas skuteczność - ocenił Adrian Błąd.
Flota nie miała wiele do powiedzenia. Lider rozegrał najsłabsze zawody w bieżącym sezonie, szczególnie w drugiej połowie raził nieporadnością w defensywie i nieskutecznością pod bramką Zawiszy. - Styl gry świnoujścian nie jest trudny do rozszyfrowania. Wszyscy o nim mówią, wszyscy o nim piszą, także my mieliśmy ich rozpracowanych. Wiedzieliśmy, że grają przede wszystkim długą piłką i mają dwóch groźnych napastników. Kluczowe było ich powstrzymanie, dzięki czemu sytuacji strzeleckich mieliśmy więcej - wyjaśnił autor drugiego gola.
Szerokim echem odbiła się w obozie gości przedmeczowa wypowiedź Piotra Kieruzela. - Nie uważam Zawiszy za bardzo wymagającego rywala, jego wartość została napompowana. Ich słabe strony są w defensywie - cytowała pomocnika oficjalna witryna klubu, choć sam zainteresowany twierdzi, że takie słowa nie padły.
- Nie będę czarował. Trochę nas uraził taką opinią. Powinno się podejść do przeciwnika z szacunkiem, a nie formułować wypowiedzi, które nie pasują do profesjonalnego futbolu. Rozmawiałem z Piotrem i zapewnił mnie, że jego słowa zostały przeinaczone. W każdym razie odgryźliśmy się i to do nas należało postawienie "kropki nad i".
- Poprawiliśmy sobie tym zwycięstwem humory przed zimową przerwą. Nie mieliśmy nic do stracenia. W przypadku porażki trudno byłoby dogonić czołówkę, a tak - walczymy dalej i nie ma sensu roztrząsać tego co było.