Założenia obu drużyn przed tym pojedynkiem były bardzo podobne. Wygrana Floty sprawiłaby, że Zawisza w rundzie rewanżowej walczyć musiałby jedynie o miejsce drugie, natomiast ewentualna wygrana bydgoszczan przybliżyłaby ich do ścisłej czołówki - od której po ostatnich meczach się oddalili.
Wydawać się mogło, że Flota lepiej z terminarzem trafić nie mogła. Rozpędzony na początku sezonu Zawisza demolował kolejnych rywali. Ostatnie tygodnie to jednak znaczna obniżka formy i nad wyraz widoczny kryzys, którego nie pozbyto się do meczu z liderem I ligi. Scenariusz niedzielnego meczu okazał się jednak zupełnie inny i mało zorientowany kibic, oglądając ten mecz mógł nie wiedzieć, który zespół tak naprawdę przechodzi kryzys formy. Bowiem już w 1. minucie Zawisza za sprawą Rafała Leśniewskiego wyszedł na prowadzenie. Bramkę śmiało zapisać można na konto Ivana Udarevicia, który będąc we własnym polu karnym zbyt lekko wybił futbolówkę, a przejął ją wspomniany wyżej zawodnik gości.
Szybko stracona bramka podcięła skrzydła gospodarzom, którzy nieskutecznie próbowali odrobić jednobramkową stratę. Najlepsza ku temu okazja miała miejsce w 12. minucie, kiedy w zamieszaniu podbramkowym Ensar Arifović trafił w poprzeczkę. Precyzyjnie w tej sytuacji dorzucał piłkę zza linii bocznej - Patryk Fryc. Ta akcja wyraźnie rozochociła Wyspiarzy, którzy chwilę później mieli dwie bardzo dobre sytuacje, jakie zapoczątkował Christian Nnamani. Najpierw jednak dobrze przed bramką interweniował Paweł Zawistowski, a następnie okazje zmarnował Arifović.
Po kilku nieskutecznych staraniach gospodarzy mecz się wyrównał. Lepiej jednak kolejny raz swoje szanse wykorzystywali przyjezdni. W 27. minucie umiejętności Grzegorza Kasprzika sprawdził Adrian Błąd, który po znakomitym uderzeniu z dystansu zmusił golkipera Floty do nie lada wysiłku. Piłka ostatecznie po palcach Kasprzika wyszła poza boisko. Kolejne minuty przyniosły więcej przerw w grze, aniżeli akcji. Szczególnie bośniacki napastnik Wyspiarzy często znajdował się na pozycji spalonej, chociaż w jednej niezłej akcji nie był, lecz on sam uważał inaczej i nie ruszył do piłki. Przed przerwą goście podwyższyli prowadzenie, po kombinacyjnym rozegraniu rzutu wolnego. Błąd przeskoczył piłkę, by zaraz otrzymać ją na prawej flance. Bez zawahania ni to strzałem, ni to dośrodkowaniem umieścił futbolówkę w siatce.
Osiem minut po rozpoczęciu drugiej połowy podopieczni Jurija Szatałowa strzelili kolejnego gola, a konkretnie zdobył go były zawodnik Floty - Tomasz Ostalczyk. Kolejny raz zbyt statycznie zachowała się obrona świnoujścian. Najpierw Leśniewski przegrał pojedynek sam na sam z Kasprzikiem, by chwilę później futbolówka trafiła pod nogi niepilnowanego Ostalczyka, który skierował ją do pustej bramki. Po tym golu wydawało się, że kolejne będą kwestią czasu. W zespole biało-niebieskich mało co wychodziło i nawet stałe fragmenty nie były w tym meczu pomocne.
Po piętnastu znakomitych kolejkach obraz tak grającej Floty był sporym zaskoczeniem. Wydawało się, że to Zawisza przyjechał do pogrążonej w kryzysie Floty. Po kilkunastu minutach do głosu zaczęli w końcu dochodzić podopieczni Dominika Nowaka. Jednak pechowa karta nie odwróciła się od nich nawet w wydawać by się mogło znakomitych sytuacjach. Najpierw Sebastian Olszar będąc oko w oko z Wojciechem Kaczmarkiem trafił obok słupka, następnie Udarević ulokował piłkę na górnej siatce bramki, aż w końcu Bartosz Śpiączka chybił celu o kilka centymetrów. Do końca meczu Wyspiarze próbowali jeszcze zdobyć choćby bramkę honorową - w niedzielne południe nic jednak do sieci Zawiszy nie wpadło.
Po tej wiktorii bydgoszczanie wrócili do gry i do liderującej Floty zamiast możliwych siedemnastu oczek, tracą jedenaście. Za tydzień ta przewaga może być jeszcze mniejsza, bowiem Flota jedzie do Niecieczy na mecz z Termaliką, a Zawisza podejmować będzie Polonię Bytom.
Po meczu powiedzieli:
Jarosław Wielgus (II trener Zawiszy Bydgoszcz): Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie i nie straciliśmy bramki. Mecz rozpoczęliśmy bardzo dobrze i szybko strzelony gol Rafała Leśniewskiego pozwolił nam na odważniejsze konstruowanie kolejny akcji. Strzelając drugą bramkę - ustawiliśmy sobie mecz. Po przerwie wiedzieliśmy, że gospodarze zrobią wszystko, żeby odrobić straty. Zdobyliśmy trzeciego gola, który przypieczętował naszą wygraną.
Dominik Nowak (trener Floty Świnoujście): Szybko stracona bramka po naszym błędzie ustawiła spotkanie. Mieliśmy swoje sytuacje, ale w futbolu tak już jest, że jak nie wpada, to nie wpada. Szczególnie jeżeli chodzi o grę obronną całego zespołu - zawiedliśmy. W ofensywie zespół stworzył wiele sytuacji, ale przegraliśmy przez grę w obronie. Mimo wszystko, gratuluje moim zawodnikom, że walczyli do końca o strzelenie bramki honorowej.
Flota Świnoujście - Zawisza Bydgoszcz 0:3 (0:2)
0:1 - Rafał Leśniewski 1'
0:2 - Adrian Błąd 41'
0:3 - Tomasz Ostalczyk 53'
Składy:
Flota Świnoujście: Grzegorz Kasprzik - Marek Opałacz, Ivan Udarević, Sebastian Zalepa, Patryk Fryc, Christian Nnamani (58' Bartosz Śpiączka), Piotr Kieruzel (46' Bartłomiej Niedziela), Marek Niewiada, Sebastian Olszar, Krzysztof Bodziony, Ensar Arifović (70' Mateusz Wrzesień).
Zawisza Bydgoszcz: Wojciech Kaczmarek - Paweł Zawistowski, Michał Masłowski, Hermes, Adrian Błąd (68' Jakub Wójcicki), Łukasz Skrzyński, Paweł Strąk, Kamil Drygas, Rafał Leśniewski (73' Tomasz Chałas), Mateusz Mąka, Tomasz Ostalczyk (86' Błażej Jankowski).
Żółte kartki: Niewiada, Olszar, Nnamani (Flota) oraz Leśniewski, Zawistowski, Drygas (Zawisza).
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk).
Widzów: 1400