Lato do Ivanovskiego i... Polonia - Śląsk 3:0 (relacja)

Ponad 3500 osób, zgromadzonych na stadionie przy ul. Konwiktorskiej w Warszawie, oglądało bezproblemowe zwycięstwo Czarnych Koszul. Polonia wygrała ze Śląskiem Wrocław 3:0, a wszystkie trafienia należały do macedońskiego napastnika Filipa Ivanovskiego, który został bohaterem spotkania.

- Nie boimy się nikogo - mówił przed meczem bramkarz Śląska, Wojciech Kaczmarek. Jego słowa się nie sprawdziły. Wrocławianie może i nie bali się piłkarzy Polonii, lecz ze stolicy nie przywiozą ani jednego punktu. Ale po kolei...

Pierwsi groźną akcję stworzyli gospodarze, lecz Krzysztof Gajkowski nie przejął dobrego podania od Radosława Majewskiego. Chwilę później szarżował Krzysztof Ostrowski, lecz z tej akcji nic nie wyszło. W 14. minucie na strzał zdecydował się Majewski - uderzenie było jednak bardzo niecelne. W 21. minucie meczu Czarne Koszule stworzyły sobie pierwszą groźną akcję pod bramką Śląska i od razu gospodarze mogli się cieszyć ze zdobytej bramki. W pole karne dośrodkowywał Jarosław Lato. Futbolówka dotarła do Filipa Ivanovskiego, który do razu zdecydował się na strzał. Najpierw jego uderzenie zablokował jeszcze Piotr Celeban, lecz dobitka okazała się bezbłędna, a Kaczmarek mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce. Trzy minuty później Macedończyk po raz drugi wstrząsnął wrocławskim zespołem. Po raz drugi asystował mu Lato. Warszawianie w ogóle przeprowadzili koronkową akcję. Piłka po kolei wędrowała pomiędzy Radosławem Majewskim, Piotrem Piechnikiem, by w końcu trafić do Laty. Ten futbolówkę już tylko wyłożył Ivanovskiemu, który z odległości trzech metrów nie miał problemów, by ulokować ją w siatce. Podczas tej sytuacji Śląsk Wrocław stracił defensora - kontuzji doznał Vladimir Cap i parę minut później zmuszony był do opuszczenia placu gry. Śląsk próbował wybić z uderzenia idących za ciosem Polonistów. W 28. minucie z dystansu uderzał Vuk Sotirović, jednak obok bramki. Po raz kolejny wrocławianie, za sprawą Ostrowskiego próbowali w 33. minucie, jednak i to uderzenie okazało się niecelne. W 39. minucie strzelał Janusz Gancarczyk - nad poprzeczką. Żadna próba graczy z Dolnego Śląska nawet nie zmierzała w światło bramki strzeżonej przez Sebastiana Przyrowskiego. W 43. minucie próbował uderzać Lato, lecz został zablokowany przez Celebana. W samej końcówce meczu serca mocniej zabiły kibicom gospodarzy. Czarne Koszule były bliskie objęcia trzybramkowego prowadzenia. Dośrodkowywać starał się Piechniak, lecz został powstrzymany przez obrońców. Ostatecznie piłka trafiła do dobrze dysponowanego w piątkowy wieczór Laty, który zdecydował się na strzał z 14. metrów. Piłka przeleciała minimalnie obok bramki. Więcej bramek w tej części meczu już nie padło.

Drugą część meczu znowu lepiej rozpoczęli gospodarze. Tuż po wznowieniu gry strzelał Majewski, lecz piłka nie trafiła do celu. W 49. przed szansą stanął Gajkowski, lecz w ostatniej chwili zablokował go Celeban. W 51. minucie po raz kolejny dał o sobie znać rozgrywający kapitalne zawody Jarosław Lato, który dośrodkował w pole karne do Ivanovskiego. Ten znalazł się w doskonałej sytuacji, lecz spudłował uderzając piłkę z odległości pięciu metrów! W 59. minucie w polu karnym warszawian padł Sotirović. Japoński sędzia kazał grać dalej, a napastnika Śląska ukarał żółtym kartonikiem. Była to bardzo dyskusyjna i problematyczna decyzja. W 65. minucie meczu przed szansą stanęli goście. Na techniczne uderzenie zdecydował Ostrowski, futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Niewykorzystane sytuacje się mszczą - mówi stare piłkarskie porzekadło. I tak stało się i w tym spotkaniu. W 67. minucie po raz kolejny dał o sobie znać niesamowity duet Lato - Ivanovski. Ten pierwszy podawał, ten drugi zdobył bramkę. Po tym golu wrocławianie już się chyba załamali. Stało się jasne, że Śląsk ze stolicy nie wywiezie ani jednego punktu. Piłkarze WKS-u stracili jakikolwiek pomysł na grę. Co się stało z drużyną, która tydzień temu gładko pokonała Odrę Wodzisław - zapewne zastanawiali się kibice WKS-u. W 80. minucie z rzutu wolnego uderzał Sebastian Mila, piłka jak zwykle nie leciała w światło bramki, lecz powędrowała nad poprzeczką. W 87. minucie gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, lecz Jacek Kosmalski z odległości 10 metrów uderzył obok słupka. Było groźnie... W 92. minucie na strzał rozpaczy zdecydował się jeszcze Dariusz Sztylka, lecz to uderzenie było bardzo niecelne.

Polonia Warszawa zasłużenie wygrała 3:0 ze Śląskiem Wrocław. Gdyby warszawianie wykorzystali wszystkie sytuacje zwycięstwo byłoby o wiele bardziej okazałe. Wrocławianie byli cieniem zespołu z ubiegłego tygodnia. Słabo zaprezentowała się także defensywa tej drużyny, która była tak chwalona po meczu z Odrą Wodzisław. Koncert gry dali Jarosław Lato i Filip Ivanovski.

Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 3:0 (2:0)

1:0 - Ivanovski 21'

2:0 - Ivanovski 24'

3:0 - Ivanovski 67'

Składy:

Polonia: Przyrowski - Jodłowiec, Mynar, Lazarevski, Sokołowski, Majewski (68' Piątek), Bąk, Piechniak (82' Mąka), Lato, Gajtkowski (61' Kosmalski), Ivanovski.

Śląsk: Kaczmarek - Cap (31' Socha), Pawelec, Celeban, Wołczek, J. Gancarczyk, Sztylka, Ostrowski, Łukasiewicz (65' Sobociński), Mila, Sotirović (84' Szewczuk).

Żółte kartki: Sokołowski, Mynar (Polonia) oraz Sotirović, J. Gancarczyk, Mila (Śląsk).

Widzów: 3500.

Sędzia: Yuichi Nishimura (Japonia).

Najlepszy piłkarz Polonii: Jarosław Lato.

Najlepszy piłkarz Śląska: -

Piłkarz meczu: Filip Ivanovski.

Komentarze (0)