Widzew Łódź z pewnością nie grał w piątek lepiej od Lechii Gdańsk, jednak obie bramki dla biało-zielonych nie musiały wcale paść.- Przy pierwszym golu każdy był myślami w szatni i Alex nie spodziewał się, że piłka poleci akurat tam. Ręka w polu karnym była przypadkowa, a przy drugiej bramce popełniliśmy błąd i musieliśmy wrócić do Łodzi bez punktów Lechia nas nie zaskoczyła, bo przeanalizowaliśmy jej wszystkie mecze - powiedział Krystian Nowak. - Pod koniec graliśmy w dziesiątkę i jeden zawodnik więcej robi dużą różnicę w tej klasie rozgrywkowej. Sił nam nie zabrakło, mieliśmy je na zdobycie co najmniej dwóch bramek. Musimy się jednak pogodzić z porażką - dodał 18-letni pomocnik Widzewa w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Po początkowej znakomitej passie, łodzianie w ostatnich kolejkach stracili kilka punktów. - My będziemy walczyć w każdym meczu o punkty, bo chcemy być w tabeli jak najwyżej. Co będzie na koniec, okaże się po trzydziestu kolejkach, a nie po dwunastu - zauważył łodzianin. W tym sezonie wiele spotkań kończy się zwycięstwami zespołów gości. Z czego to wynika? - U siebie przegrywaliśmy po błędach, jak na przykład z Lechem, gdzie w mojej ocenie był to mecz remisowy. Ciężko ocenić, czy lepiej gra się na wyjazdach, czy u siebie. W każdym meczu gramy o trzy punkty i nie ma co tego zmieniać - stwierdził Krystian Nowak.
Niedługo przed meczem z Widzewem, na PGE Arenie Gdańsk wymieniono murawę. - W ostatnim meczu Lechii z Legią, murawa wprost wyskakiwała z ziemi i współczuję chłopakom, że musieli grać na takim boisku. Fajnie, że był mecz reprezentacji Polski, wymieniono murawę i graliśmy w dobrych warunkach - zauważył Nowak, który musiał w piątek biegać w temperaturze około 3 stopni Celsjusza. - Tego się nie odczuwa biegając na boisku. Siedząc na ławce palce mogą przymarzać, ale podczas gry się tego nie czuje - wyjaśnił.