Jak na razie piłkarze Śląska Wrocław w rozgrywkach ligowych spisują się w kratkę. Wrocławianie lepsze mecze przeplatają ze słabszymi, a ostatnie dwie potyczki przegrali. Mistrz Polski plasuje się w środku stawki, a oczekiwania na pewno były większe. - Każda z naszych porażek miała inny aspekt. Musimy je analizować i według tego pracować - komentuje opiekun WKS-u.
Drużyna prowadzona przez Stanislava Levego w tym roku rozegra jeszcze trzy spotkania i na pewno nie będą to łatwe starcia. Najpierw zespół na własnym stadionie gościć będzie groźną na wyjazdach Jagiellonię Białystok. Potem zielono-biało-czerwoni pojadą do Poznania na mecz z Kolejorzem, a w ostatniej tegorocznej potyczce rywalizować będą z Legią Warszawa. Jeszcze nie tak dawno temu opiekun Śląska zapowiadał, że chce, aby jego podopieczni w tych starciach wywalczyli komplet punktów. Teraz woli się już koncentrować na najbliższym rywalu. - Oczywiście wiem, że czekają nas trzy spotkania z trudnymi przeciwnikami, ale ja skupiam się na niedzielnym meczu, po nim będę myślał o kolejnych. Po ostatnim spotkaniu w rundzie jesiennej będziemy oceniali całą sytuację, a potem podejmiemy kolejne kroki - zaznaczył Czech.
Co mają znaczyć "kolejne kroki"? Wszystko wskazuje na to, że po zakończeniu rundy jesiennej w drużynie Śląska może dojść do małego wietrzenia kadry. W klubie nie są bowiem zadowoleni ze wszystkich zawodników. Na cenzurowanym są zwłaszcza napastnicy, którzy nie strzelają goli, a także ci piłkarze, którzy rzadko kiedy pojawiają się na boisku. - Dopiero po ostatnim meczu będą się sprawy decydowały. Ja od razu nie wyjeżdżam z Wrocławia. Dopiero po dokładniejszych analizach i rozmowach podejmiemy decyzję, jak będzie wyglądała sytuacja w drużynie. Chcemy to ocenić odpowiedzialne, żeby to było sprawiedliwe dla wszystkich - powiedział trener mistrza Polski. Wszystko - wobec nie najlepszej sytuacji finansowej - wskazuje więc na to, że Śląsk czekają jednak spore roszady kadrowe.