Wyrównujący gol dla Borussii Dortmund większość mediów początkowo zapisała na konto Marco Reusa, jednak ostatecznie za strzelca bramki uznano Roberta Lewandowskiego. To nazwisko Polaka jako autora trafienia widnieje w pomeczowym protokole spisanym przez sędziów meczu w Moguncji.
Sprawą bliżej zainteresowali się dziennikarze Bildu i po dokładnej analizie doszli do przekonania, że żadna z telewizyjnych powtórek nie daje odpowiedzi na pytanie, czy "Lewy" rzeczywiście dotknął dośrodkowaną przez Reusa futbolówkę. Decyzję podjęto więc jedynie w oparciu o... oświadczenie snajpera BVB.
- To mój gol - przyznaje stanowczo napastnik. "Czy aby na pewno tak było?" - żurnaliści wciąż mają wątpliwości. - Być może następnym razem to ja wyłożę piłkę Marco - odpowiada reprezentant Polski, nie ukrywając, że jego zasługa przy zdobytej bramce była niewielka.
Reus, który najlepiej widział, czy Lewandowski dotknął piłkę, nie chciał komentować tej sytuacji. Przyznał, że nie ma dla niego znaczenia, czy gol zostanie zaliczony jemu, czy innemu piłkarzowi. Wątpliwości nie zostały więc rozwiane, ale pewnym jest, że bramka trafiła na konto "Lewego" i może pomóc mu w walce o koronę króla strzelców.