Czas na zmiany w Śląsku. Kto kolejny do odstrzału? (foto)

Na spore zmiany zanosi się niebawem w Śląsku Wrocław. W drużynie mistrza Polski nie ma już Patrika Mraza, ale na tym prawdopodobnie nie koniec. Najpierw zawodnicy muszą jednak ugasić pożar w szatni.

Artur Długosz
Artur Długosz

Kilka dni temu Patrik Mraz rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt ze Śląskiem Wrocław. Przez klub mistrza Polski obrońca został wcześniej zawieszony. Dlaczego? Z powodu naruszenia regulaminu dyscyplinarnego klubu. Od razu pojawiły się przypuszczenia, że Słowak przesadził z alkoholem. Kończąc współpracę z piłkarzem, klub z Wrocławia zaznaczył jednak, że "większość artykułów prasowych dotyczących kulis odejścia Patrika Mraza, które ukazały się w ostatnich dniach, nie jest zgodna z rzeczywistością".

Oświadczenia oświadczeniami, ale Mraz na jeden z treningów przyszedł ponoć w "poimprezowym" stanie. Wówczas miał go wydać jeden z piłkarzy. Teraz ten zawodnik w szatni WKS-u nie ma łatwo! - To na pewno trzeba będzie jakoś wyjaśnić, bo miało być zupełnie inaczej. Rozwiązał kontrakt tylko Patrik. Trzeba będzie tę sytuację tak rozwiązać, żeby przede wszystkim było najlepiej dla drużyny. Wiadomo jakie konsekwencje muszą być - dość jednoznacznie skomentował Przemysław Kaźmierczak.

Mraz wśród kolegów był lubiany. Ci w ostatnim meczu postanowili pokazać, że wiele dla nich znaczył. Pierwszy sygnał po strzelonej bramce dał Cristian Omar Diaz.
Potem większość piłkarzy podbiegła w kierunku ławki rezerwowych i przed nią na palcach pokazała cyfrę 6, a więc numer z którym w WKS-ie grał Patrik Mraz. - Chodziło o to, aby Patrik wiedział o tym, że w tej drużynie ma kolegów, którzy pamiętają o tym, że zdobył mistrzostwo Polski, a także dbał o atmosferę i był częścią tego zespołu. Tak, jak jemu to dedykowaliśmy, tak samo wcześniej dziękowaliśmy Darkowi Pietrasiakowi, Darkowi Sztylce, Krzyśkowi Wołczkowi, Łukaszowi Madejowi, Jarkowi Fojutowi, Piotrkowi Celebanowi. Wiedzieliśmy, że to to po prostu była mistrzowska drużyna. Była to część zespołu, która dbała o szczegóły. Patrik zasłużył na to - zaznaczył kapitan Śląska, Sebastian Mila.

Do kogo skierowana była ta szóstka pokazana na palcach? Do któregoś z zawodników czy do sztabu szkoleniowego? - Wydaje mi się, że nie ma co się zastanawiać. Wszyscy wiedzą o co chodzi. Najlepiej to tak zostawić - uciął temat Tadeusz Socha. Szybko wyjaśnił jednak, że konfliktu pomiędzy piłkarzami trenerem nie ma.

Mraz trafił do Wrocławia w przerwie zimowej sezonu 2011/12 z MSK Żilina. W barwach WKS-u rozegrał dwadzieścia spotkań (dwanaście w ekstraklasie, cztery w Pucharze Polski, trzy w Lidze Mistrzów i jedno w Lidze Europejskiej).

- Szkoda, że tak się stało, że Patrik odszedł. Zrobił dla nas wiele. Staliśmy murem za nim. Tylko dzięki temu możemy coś osiągnąć i pokazać, że zespół jest najważniejszy. Pokazaliśmy, że niektóre artykuły o tym, że drużyna jest podzielona, to wcale tak nie było. 99,9 procent zawodników była za Patrykiem. Tak się stało, że odszedł i oczywiście szkoda, bo to dobry zawodnik. Oczywiście życzę mu powodzenia, bo myślę, że pokaże jeszcze na co go stać - dodał Kaźmierczak.

Co jednak z tym piłkarzem, który go wydał? Tu sprawa tak łatwa, jak w przypadku Mraza, już nie jest. W szatni ma on już nie mieć łatwego życia. - Nie odpowiem na to pytanie ze względu na to, że jest ono trudne, a przede wszystkim ta drużyna jest hermetycznie zamknięta. To, co w niej się dzieje, musi w niej zostać. Mówiąc teraz cokolwiek na ten temat, bym złamał nasze zasady i również to byłoby złe. Temat jest dla nas zamknięty. Koncertujemy się na detalach w szatni. One są szalenie ważne dla nas, bo przekładają się później na boisko - wyjaśnia Mila.
Patrik Mraz - przez niego rozsypała się szatnia Śląska? Patrik Mraz - przez niego rozsypała się szatnia Śląska?
O problemach w szatni mówi się jednak otwarcie. Czy przełożą się one na wyniki WKS-u? A może i na atmosferę pomiędzy zawodnikami? - Na pewno wszyscy są świadomi tego, że były problemy w szatni, że pojawiły się problemy pozaboiskowe. Myślę, że w szatni sytuacja nie była do końca jasna, co zawsze było naszą największą siłą. Jestem w klubie już spory kawałek czasu i ta atmosfera zawsze charakteryzowała Śląsk Wrocław, tylko że w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Myślę więc, że z czasem ta sytuacja wróci i będzie dobrze. To jest na pewno duża siła. Same gwiazdy, sami piłkarze nie grają. Jest jeszcze szatnia, atmosfera drużyny i to jest równie ważne, jak poziom poszczególnych zawodników, poziom sportowy zespołu - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Tadeusz Socha, wychowanek mistrzów Polski.

Co dalej ze Śląskiem? Już za tydzień kończą się rozgrywki ligowe i zawodnicy udadzą się na przerwę zimową. We Wrocławiu zanosi się jednak na to, że będzie ona bardzo gorąca. W Śląsku się nie przelewa, a niektórzy piłkarze mocno rozczarowują i mogą trafić na listę transferową. Czy znajdzie się na niej ten, który w szatni nie do końca może być akceptowany?

- To był trudny okres dla mnie jako kapitana. Nigdy nie myślałem o tym, że będę miał jakieś większe problemy w tej drużynie. Ze wszystkim się trzeba mierzyć. Nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć. Jedyne co robimy, to dbamy o tę szatnię. Każdy z piłkarzy to robi, nie tylko ja jako kapitan, ale sądzę, że i reszta. Myślę, że nie ma już co się rozwodzić na ten temat - podsumował Mila. Wydaje się więc, że ruchy transferowe w drużynie mistrza są nieuniknione.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×