Gracze Czarnych Koszul wściekli po meczu w Gliwicach: Co na boisku robił ten "farmaceuta"?!

Polonia Warszawa w ostatnich fragmentach regulaminowego czasu gry dała sobie wbić wyrównującą bramkę w meczu z Piastem Gliwice. Piłkarze ze stolicy po spotkaniu aż kipieli ze wściekłości na sędziego.

Podopieczni Piotra Stokowca zarzucali Pawłowi Pskitowi, że ten był zbyt małostkowy w swoich poczynaniach.

Zawodnicy Czarnych Koszul największe zastrzeżenia mieli do arbitra za sytuację, w której ten krótko po wyrównującej bramce dla gliwiczan wyrzucił z boiska Adama Kokoszkę. - Sędzia jak dziecko poddał się presji kibiców i ławki rezerwowych Piasta - irytuje się Marcin Baszczyński, obrońca stołecznej drużyny.

- Nie wiem czy dobrze jest dla polskiej piłki, że sędziowie uczą się sędziować na meczach ligowych. Przecież arbiter wyglądał w tym meczu jakby przyjechał do Gliwic prosto z wykładów na farmacji, albo z apteki, bo rozstrzygał to spotkanie po aptekarsku - kręcił głową z niedowierzaniem gracz drużyny z Konwiktorskiej.

Zdanie "Baszcza" podzielają też inni gracze warszawskiej jedenastki. - Jestem pewny, że gdyby zagranie Adama Kokoszki miało miejsce po drugiej stronie boiska, to skończyłoby się na zwykłym faulu. A tak, to do sędziego ruszyła cała ławka trenerska Piasta, zaczęły się jakieś przepychanki i przy czerwonej kartce dla trenera Brosza oberwał też nasz zawodnik - ocenia Daniel Gołębiewski, napastnik Polonii.

- Wydaje mi się, że sędzia nie udźwignął tego spotkania. Kilka jego decyzji było co najmniej dziwnych i nasze rozgoryczenie po meczu jest zrozumiałe. Nie wiadomo czy grając do końca w pełnym składzie, nie strzelilibyśmy zwycięskiej bramki, bo od momentu objęcia prowadzenia mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Szkoda, bo tracimy w Gliwicach bardzo ważne dla nas dwa punkty - puentuje Tomasz Brzyski, pomocnik Czarnych Koszul.

Źródło artykułu: