Jesteśmy skromnymi ludźmi, którzy twardo stąpają po ziemi - rozmowa z Markiem Motyką, trenerem Polonii Bytom

Zespół Polonii Bytom zajmuje jak na razie dziewiątą lokatę w ligowej tabeli. Podopieczni Marka Motyki pokonali w ostatniej kolejce w bardzo przekonywującym stylu zespół Lechii 4:1. O obecnej sytuacji zespołu z Bytomia rozmawialiśmy z trenerem tego zespołu – Markiem Motyką.

Jarosław Galewski: Przede wszystkim spieszę z gratulacjami za zwycięstwo w pojedynku z Lechią. Zacznijmy rozmowę właśnie od tego spotkania. Zwycięstwo 4:1 robi wrażenie...

Marek Motyka: Przede wszystkim cieszę się, że będziemy mieć dwa tygodnie spokoju, ponieważ nie ukrywam, że było nam to bardzo potrzebne. Ostatnie mecze, w których graliśmy niezłą piłkę, nie ułożyły się po naszej myśli. Takie były przynajmniej oceny obserwatorów. Niestety, brakowało nam przełożenia na punkty. Byliśmy trochę rozdrażnieni, chociaż cały czas cieszyłem się, że idziemy w dobrym kierunku. Ten mecz miał potwierdzić moje odczucia. Jestem niezmiernie szczęśliwy i to nie tylko z powodu zwycięstwa, ale z tego, że był to triumf bardzo zdecydowany. Trener Zieliński powiedział na konferencji, że z sytuacji, które sobie wypracowaliśmy, mogliśmy strzelić dwie lub trzy bramki więcej. Cieszę się, że skuteczność, która wcześniej szwankowała, w końcu była naszym atutem.

Zagraliście także bardzo dobre spotkanie w obronie...

- Powiem szczerze, że zmartwiłem się trochę straconą bramką, ponieważ ten gol wpadł nam w głupi sposób. Generalnie muszę jednak powiedzieć, że zespół zagrał bardzo fajnie. Bardzo nam zależało na zwycięstwie. Chcieliśmy grać przede wszystkim bokami. Cieszy mnie świetna postawa Jacka Trzeciaka, który dogrywał znakomite piłki. Nie wspomnę już o królu tego spotkania i ostatnich tygodni, czyli Komorowskim. To, co zrobił ten chłopak jako lewy obrońca jest prawdziwym ewenementem. Rzadko zdarza się, żeby obrońca strzelił trzy bramki i to w jednym spotkaniu. Gratuluję mu i cieszę się z tego bardzo. Bardzo fajnie udało nam się zabezpieczenie Kaczmarka. Można więc powiedzieć, że ta strona zagrała świetnie w defensywie i dołożyła do tego trzy bramki. To wielki sukces. Ogromną determinację i mądrość włożył w ten mecz wspomniany już wcześniej Jacek Trzeciak. Cieszy także bramka Jaromina, który został przesunięty do przodu. Podstawek i Zabłocki mają ostatnio kontuzje. Martwiłem się, że będzie problem. Szkoda tylko, że Zieliński, który jest zawodnikiem świetnie grającym w polu karnym, nie ma szczęścia w wykorzystywaniu sytuacji. Gdyby ten zawodnik strzelił jakąś bramkę, to pewnie by się odblokował. Liczyłem, że po przerwie wejdzie Grzesiu Podstawek, ale kontuzja pachwiny sprawiła, że postanowiliśmy oszczędzać tego zawodnika. Jestem szczęśliwy, że do gry wrócił Grzyb, który jest filarem tego zespołu. Przytrafił mu się błąd przy rzucie karnym, ale tak to niestety bywa. Widać jednak, że po kontuzji jego forma rośnie. Ten zawodnik miał bardzo dużo odbiorów i dokładnych podań. Można powiedzieć, że prezentował się bardzo solidnie.

Świetnie zagrał także Broniewicz, który otrzymał szansę ligowego występu...

- Bacznie przyglądałem się Broniewiczowi, który czekał na swoją szansę. Dałem mu wyjść w podstawowym składzie. Jak zobaczyłem prostopadłą piłkę do Komorowskiego bodajże na 2:0, to byłem pod wielkim wrażeniem. Naprawdę cudowne podanie, można powiedzieć, że stadiony świata. To było książkowe zagranie między obrońców. Jestem zadowolony, że ten zawodnik bardzo ładnie wprowadził się do gry. Należy bowiem powiedzieć, że z tyłu zagrał na zero i bardzo solidnie kierował obroną. Wszyscy zawodnicy zagrali na bardzo wysokim poziomie. Jestem niezwykle szczęśliwy i zadowolony.

Pana zawodnicy potrafili także bardzo długo utrzymywać się przy piłce...

- Tak, chciałbym właśnie o tym jeszcze wspomnieć. Bramki to oczywiście jedna strona medalu, ale zawodnicy zrobili coś niesamowitego pod względem utrzymania piłki. Granie piłką przez 24 kontakty to mistrzostwo świata. To pokazuje siłę zespołu i świadczy o jego pewności. Nie należy bowiem kopać po autach tylko po to, żeby utrzymać wynik. Należy grać przede wszystkim piłką i zmuszać rywali do biegania. Cały czas wbijałem to zawodnikom do głowy i bardzo im dziękuję, że wykonali to we wspaniałym stylu.

Zajmujecie jak na razie dziewiąte miejsce w ligowej tabeli. Czy jest pan zadowolony z tego wyniku?

- Jestem bardzo zadowolony z naszej obecnej pozycji. Wiadomo, że celem jest utrzymanie zespołu bez baraży. Jeżeli uda się ugrać coś więcej, to będziemy ogromnie szczęśliwi. Gdybyśmy ukończyli ligę na dziewiątej pozycji, to dla mnie będzie można mówić o sporym sukcesie. Jesteśmy jednak skromnymi ludźmi, którzy twardo stąpają po ziemi. Nie bujamy w obłokach i zdajemy sobie sprawę, że czasami można bardzo szybko spaść z nieba do piekła lub zanotować odwrotny przeskok. Tak naprawdę czas na ocenę tego zespołu przyjdzie po rozegraniu spotkań ze wszystkimi drużynami. Wtedy będziemy wiedzieć coś więcej o naszej sile. Dopiero w takiej sytuacji zdecydujemy, czy wzmacniać drużynę. Cieszę się, że ta dziewiąta pozycja w tabeli daje nam głębszy oddech. Pozostał jednak ogromny niedosyt.

Jakich spotkań szkoda panu najbardziej?

- Uważam, że zasłużyliśmy na remis w spotkaniu z Wisłą. Zawaliliśmy także sobie mecz ze Śląskiem, w którym straciliśmy bramkę i musieliśmy odrabiać. Ogromny niedosyt pozostał także po pojedynku z Ruchem. Prowadziliśmy i mieliśmy kontrolę nad grą. Było także kilka sytuacji, z których powinny paść bramki. Niestety, stało się inaczej. Błędy spowodowały, że uciekły nam punkty. Teraz zaczynamy to wszystko odrabiać. Wszystko idzie zgodnie z planem, ponieważ w meczu, który planowaliśmy wygrać, udało się odnieść zwycięstwo. Bardzo chcielibyśmy pokonać Polonię, ale zdajemy sobie sprawę, że jest to przeciwnik zupełnie z innej pułki. To zespół z odmiennymi celami sięgającymi walki o mistrzowski tytuł. Będzie nam bardzo trudno, ale podejmiemy walkę.

Co będzie kluczem do pokonania Polonii Warszawa, z którą zmierzycie się w następnej kolejce?

- Najłatwiej powiedzieć, że wystarczy strzelić jedną bramkę więcej. Uważam, że kluczem będzie to, żeby nie pozwolić rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Nasz zespół musi zagrać skutecznie w każdej formacji. Jeżeli któraś formacja zawiedzie, to będziemy mieć poważny problem. Uważam, że mój zespół nie będzie się bał. Nie mamy tak naprawdę nic do stracenia. Porażka w takim pojedynku jakiegoś wielkiego dyshonoru nam nie przynosi. Gramy jednak u siebie. Szanujemy swoją publiczność, działaczy, rodziny i dlatego chcielibyśmy zgarnąć w tym pojedynku całą pulę. Podchodzę do wszystkiego bardzo spokojnie, ponieważ, jak już powiedziałem, przeciwnik jest bardzo mocny. Trudno powiedzieć i przewidzieć, co się stanie.

Czy jest już pan w 100 proc. zadowolony z formy, jaką prezentuje pana zespół?

- Niech pan zauważy, że cały czas szukam optymalnego rozwiązania, żeby grać z tyłu na zero a z przodu ofensywnie i przede wszystkim skutecznie. W meczu z Ruchem nie grał przykładowo Trzeciak. Postawiłem na Jaromina, który zagrał bardzo dobry mecz. Dałem mu szansę występu w środku, ponieważ Grzesiu nie domaga zdrowotnie. Temu chłopakowi także zależy na dobrych występach. To przecież podstawowy gracz. Myślałem, że wejdzie po przerwie, strzeli bramkę i się odblokuje. Chciałbym naprawdę mieć ból głowy, ale z nadmiaru piłkarzy a nie z braku zawodników. Ustawienie z Jarominem jednak nie zawiodło, ponieważ ten piłkarz strzelił bramkę. Zieliński walczył do upadłego. Być może nie ma jeszcze zaleczonego do końca łokcia, ale mimo to w ogóle się nie oszczędzał. Profesorem w ostatnim spotkaniu był natomiast Jacek Trzeciak, który zrobił to, co chciałem. Przede wszystkim grał bardzo wysoko, zdobył wiele rzutów rożnych i dograł dwie znakomite piłki, z których padły bramki. O to właśnie chodzi. Jeżeli zawodnicy będą grać w ten sposób, to będę miał ból głowy w tym pozytywnym znaczeniu.

Czy ma pan już swoich faworytów do walki o tytuł i spadek?

- Myślę panie redaktorze, że tych faworytów nie widzi ani pan ani ja. Proszę zauważyć, że za nami plasują się zespoły, które na pewno nie będą chciały pozostać na swoich pozycjach. Wystarczy podać przykład Górnika, który jest chyba największym zaskoczeniem, a powiem szczerze, że leży mi na sercu dobro tego zespołu, ponieważ prowadziłem go w przeszłości. Wygrał ŁKS, Odra i to pokazuje, że każdy chce odnosić zwycięstwa, żeby nie znaleźć się w tej zagrożonej strefie. My także nie chcemy tam być. Zdajemy sobie sprawę, że na początku sezonu wszyscy nas tam widzieli. Będziemy jednak mądrzejsi po rundzie jesiennej. Dzisiaj trudno powiedzieć, kto tak naprawdę będzie w czubie tabeli. Najłatwiej byłoby powiedzieć, że będą to takie zespoły jak Legia czy Wisła. Proszę jednak spojrzeć na Arkę, która prezentuje się bardzo solidnie. Ten zespół posiada bardzo dobrych piłkarzy.

Komentarze (0)