Transferowym priorytetem żółto-niebieskich przed rundą wiosenną było pozyskanie bramkostrzelnego napastnika. Wszyscy - kibice, piłkarze, trenerzy, wiedzieli, że brak klasowego snajper był największą bolączką gdynian. Najwięcej - siedem, bramek jesienią strzelił dla Arki Marcus Vinicius da Silva. Tylko, że on nominalnie jest prawoskrzydłowym i z konieczności musiał grać najbardziej wysuniętego piłkarza. Jesienią kompletnie zawiódł - Maciej Górski, Janusz Surdykowski zesłany został do rezerw, a utalentowany Dariusz Formella jest melodią przyszłości.
Sytuację z brakiem piłkarza, który gwarantuje przynajmniej kilka bramek w rundzie miał poprawić Łukasz Zwoliński, który przejdzie do Arki z Pogoni Szczecin na zasadzie wypożyczenia. Jednak wcale nie on może okazać się czarnym koniem trenera Pawła Sikory. Szkoleniowiec gdyńskiej drużyny chce "odkurzyć" Surdykowskiego. - Jeśli Surdykowski w czasie okresu przygotowawczego pokaże, że jego obietnice nie były puste i faktycznie będzie prezentować się lepiej niż poprzednio, to znajdzie miejsce w drużynie. Z pozyskania Zwolińskiego także jestem zadowolony, chciałem go już od dawna - podkreśla Sikora w rozmowie z trojmiasto.sport.pl.
A może opiekun Arki rozgląda się za jeszcze jednym piłkarzem do przedniej formacji? - Okres przygotowawczy jest bardzo długi, a rynek napastników w Polsce mało atrakcyjny. Na tę chwilę większość kadry już mamy. Na pewno będziemy szukać prawego obrońcy i ewentualnie prawoskrzydłowego, bo odszedł od nas już Julien Tadrowski, a jeśli Damian Krajanowski doznałby kontuzji albo musiał pauzować za kartki, to z prawej strony zrobi nam się ogromna dziura - przyznaje szkoleniowiec żółto-niebieskich.