Franciszek Smuda wywalczył trzy tytuły mistrza Polski, prowadził z ławki drużyny w meczach Ligi Europejskiej, Ligi Mistrzów oraz podczas mistrzostw Europy. 64-latek od dawna marzył jednak o pracy za naszą zachodnią granicą i teraz - mimo nieudanego Euro 2012 - otrzymał taką szansę.
2 stycznia 2013 roku SSV Jahn Regensburg poinformował o zatrudnieniu "Franza", którego wybrano spośród kilku kandydatów. Smuda podpisał kontrakt do końca sezonu z misją uratowania bawarskiej drużyny przed spadkiem. Zespół z Ratyzbony po 19 kolejkach zajmuje ostatnią lokatę w tabeli, a do bezpiecznej pozycji traci aż 8 "oczek".
W debiucie w roli trenera drużyny 2. Bundesligi Smudę czeka arcytrudne zadanie - pojedynek ze spadkowiczem, Herthą Berlin, który dysponuje wieloma znanymi piłkarzami i jest wiceliderem rozgrywek. - Czy mamy szanse? W futbolu nic nie jest niemożliwe. Chcemy zapunktować. Dla naszego bardzo młodego zespołu remis byłby bardzo, bardzo dobrym początkiem. Liczymy, że będziemy równorzędnym rywalem dla Herthy - zapowiada Smuda.
Były selekcjoner reprezentacji Polski nie ma do dyspozycji znanych graczy. W ostatnim dniu okna transferowego SSV Jahn zatrudnił 31-letniego pomocnika Juliana de Guzmana, który wpadł w oko Smudzie w... 2008 roku! - Zwróciłem na niego uwagę, gdy z Lechem Poznań graliśmy przeciwko Deportivo La Coruna. Pokazał się wtedy z dobrej strony - tłumaczy. Kłopot w tym, że Kanadyjczyk po odejściu z hiszpańskiego klubu występował nie w innych silnych europejskich zespołach, ale w Toronto FC oraz FC Dallas i z pewnością sporo stracił ze swojej wartości.
Okres przygotowawczy trwał niespełna miesiąc i był bardzo udany - w próbie generalnej przed spotkaniem z Herthą zespół Smudy wygrał aż 5:0 z FC Nuernberg. - Poza warunkami pogodowymi i nie najlepszą nawierzchnią wszystko jest w porządku. Zawodnicy są w pełni sił i pracują w znakomitych nastrojach. Jesteśmy gotowi i na pewno nie staniemy przeciwko Herthcie zbyt głęboko i nie będziemy się tylko bronić - obiecuje Smuda.