Składałem ręce do Boga - wypowiedzi po meczu Pelikan Łowicz - ŁKS Łomża

Mecz Pelikan Łowicz - ŁKS Łomża był bardzo emocjonujący. Niestety nie za sprawą piłkarzy, lecz sędziego głównego, który w niedzielę chciał być najważniejszą osobą na boisku. Jego decyzje w osłupienie wprawiały kibiców zgromadzonych na stadionie. Trenerom bardzo trudno było utrzymać nerwy na wodzy.

Ryszard Milewski (trener ŁKS): Na pewno na ocenę spotkania rzutuje sędziowanie, bo to co wyczyniał arbiter to jest skandal! Żeby na poziomie drugiej ligi przyjechał jakiś facet i kręcił tutaj takie numery, to naprawdę żal było na to patrzeć! Nas sędzia okradł z punktów, bo nie mieliśmy prawa w niedzielę przegrać. Nie byliśmy gorszym zespołem i remis nam się należał na pewno w tym spotkaniu.

Bogdan Pisz (trener Pelikana): Zarówno zespół z Łomży, jak i zespół Pelikana mają bardzo trudny początek dlatego, że ŁKS i my nie wiedzieliśmy w jakiej lidze będziemy grać i jak będzie wyglądała nasza polityka transferowa. Dosłownie dzień przed pierwszą kolejką zapadła decyzja, że gramy w drugiej lidze. Rozpoczęliśmy poszukiwania zawodników, wiadomo, że w tym czasie już lepszych piłkarzy na rynku transferowym nie ma i dlatego dokonaliśmy takich transferów, które dopiero z czasem zaczną się budzić w tej drużynie. Widać, że jeżeli jest potrzeba zrobienia jakiejkolwiek zmiany, to możliwości są ograniczone. W niedzielę, jeżeli chodzi o młodzieżowców, to miałem tylko jednego, który po ciężkiej kontuzji i długiej pauzie siedział na ławce rezerwowych, i składałem ręce do Boga, żeby tylko nic się nie stało Bojaruńcowi bądź Osowskiemu. Wtedy przyszłoby nam grać praktycznie w dziesiątkę. Co do spotkania, to mecz może nie był o dużą stawkę, natomiast gdyby ten pojedynek był w kategorii podwyższonej, to podejrzewam, że stałaby się tragedia na boisku, bo jeżeli ktoś ma rozstrzygać o decyzjach, to powinien znać się na swojej robocie, powinien być przede wszystkim: tam gdzie piłka, obiektywny, nie kierować się intuicją. Sędzia kompletnie się pogubił. Spowodował wiele zamieszania na boisku, wiele nerwowości i te emocje udzieliły się obu zespołom. Można powiedzieć, że mecz był jednym z brzydszych, które tutaj oglądaliśmy.

Mariusz Siara (pomocnik ŁKS): Kolejna porażka na pewno nie dodaje nam skrzydeł. Wyniki nie są pozytywne, przydałoby się jakieś zwycięstwo, żeby drużyna się odrodziła, nabrała polotu i świeżości, a przede wszystkim odwagi i pewności siebie. Wydaje mi się, że wypaczony rzut karny przesądził o wyniku spotkania. Przed startem tego sezonu mieliśmy nadzieję, że będziemy w czołówce - mniej więcej miejsca 1-6, a tu niestety życie jest inne i po dziewięciu kolejkach musimy martwić się o ligowy byt.

Karol Salik (bramkarz ŁKS): Ciężko jest cokolwiek powiedzieć o spotkaniu, bo to co sędziowie wyprawiali, to jest paranoja. To samo mówi sędzia techniczny, że ile lat już sędziuje, to nie widział takich sędziów. Powiedział, że opisze ich, bo naprawdę byli słabi. Pierwszego karnego nie było. Chłopak grał na klatkę i ręce trzymał przy sobie. Jak jest taki zdecydowany karny, to sędzia powinien dać czerwoną kartkę. Druga sytuacja - ewidentny rzut karny, pchany jest nasz zawodnik, a boczny sędzia pokazuje, że nic nie było. Brak słów. Jedziemy tyle kilometrów, wyjeżdżamy z samego rana i przegrywamy. Była ambicja, była walka, ale sędziowie nas oszukali po raz drugi. W poprzednim meczu było tak samo. Strzelili nam bramkę ze spalonego, myślą, że jesteśmy chłopakami do bicia. Szkoda słów. Mamy w tym sezonie problemy organizacyjne, ale staramy się nadrobić to ambicją, walką. Ciężko jest, ale chcemy w tej rundzie zdobyć jak najwięcej punktów, w przerwie troszkę się wzmocnić i powalczyć o pewne utrzymanie, a w następnym sezonie może o coś więcej.

Marcin Ludwikowski (bramkarz Pelikana): Najważniejsze są trzy punkty. Powtarza się ta sama sytuacja co we wcześniejszych meczach. Nie wykorzystujemy sytuacji i wynik do ostatniego gwizdka jest niepewny. Szkoda, bo mogliśmy mieć pewniejsze zwycięstwo. Trudno powiedzieć, czy nie mamy formy, bo sytuacje stwarzamy, ale ich nie wykorzystujemy. Myślę, że tu jest największy mankament w naszej grze. Gdybyśmy wykorzystali sytuacje, to do przerwy mogłoby być już po meczu. Łomża to może nie był rywal z najwyższej półki, ale z takimi drużynami gra się ciężko, na pewno nie zlekceważyliśmy przeciwnika.

Paweł Bojaruniec (obrońca Pelikana): O zwycięstwie zadecydowały przede wszystkim nasza ambicja i zaangażowanie. Od początku do końca walczyliśmy, co zresztą było widać. Mieliśmy sytuacje i wykorzystaliśmy rzut karny. Uważam, że wynik jest bardzo sprawiedliwy i powinien być nawet wyższy. Nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji. Sędziowie przeszkadzali, dostałem kartkę z niczego, przez to będę pauzował. Sędziowie jednak nie mieli wielkiego wpływu na wynik.

Komentarze (0)