Robert Lewandowski od kilkunastu dni łączony jest z Bayernem Monachium. Ile w tych medialnych spekulacjach prawdy? Czy jest w tym ziarenko prawdy? - Jest, na pewno. Wiemy z historii, że Bayern Monachium bardzo często tak postępował, że wybiera tych najlepszych zawodników z innych zespołów, osłabiając je. Nawet nie zawsze ci piłkarze się tam sprawdzali czy grali, byli gwiazdami, ale efekt został osiągnięty. Osłabienie rywala w pierwszej kolejności. Robert jest wszechstronnym zawodnikiem. Mało jest takich napastników, którzy i z lewej nogi, prawej, głową, strzelają bramki oraz asystują. Mógłby być wzmocnieniem. Tym bardziej, że tam będą przeznaczone olbrzymie środki na transfery w następnych dwóch latach. Czy do nich dojdzie, to już będzie kwestia trenera Guardioli czy on jeszcze widzi możliwość ulepszenia gry Bayernu. Tak naprawdę w lidze radzą sobie znakomicie. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w Lidze Mistrzów, ale ten zespół w tej chwili prezentuje się bardzo dobrze. Śladowe wzmocnienia oczywiście tak, ale wielkie zmiany czy wprowadzenie kilku nowych zawodników, to myślę, że to nie jest możliwe i potrzebne w ogóle, bo ten zespół funkcjonuje dobrze - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrzej Juskowiak.
Możliwość pracy pod okiem Josepa Guardiola dla każdego piłkarza jest bardzo kusząca. - Każdy zawodnik, który od nowego sezonu będzie w kadrze Bayernu Monachium, będzie w takim bardzo wąskim kręgu zainteresowania w całej Europie. Takim można powiedzieć już jak FC Barcelona, Real Madryt czy Manchester United. Między innymi dlatego, że będzie Guardiola. Jest to człowiek, którego bardzo wielu kibiców darzy szacunkiem, sympatią i przez to też mogą obserwować, jak sobie poczyna jego zespół. To jest taki bardzo duży krok jeżeli chodzi o rozpoznawalność zawodnika. Coś w tym jest. Świadczy o tym przykład Roberta, gdzie bardzo wiele mediów go cytuje czy pisze o ewentualnym transferze. Byłem na nartach w styczniu we Włoszech i nawet jeden z kelnerów w hotelu się mnie pytał, czy Robert będzie miał szansę i czy jest tak dobry, że sobie poradzi w Juventusie. Docierają praktycznie wszędzie te informacje o Robercie. To jest dla nas Polaków bardzo dobra wiadomość, że w końcu idzie po Europie wieść, że Polacy mają dobrych piłkarzy. To może się później odbić też na większym zainteresowaniu naszymi zawodnikami - skomentował były znakomity napastnik.
Na razie jednak Robert Lewandowski będzie miał przerwę w występach w Bundeslidze. Musi bowiem odcierpieć karę za czerwoną kartkę. - Nie jest to dla niego komfortowa sytuacja. Jak kiedyś z Robertem rozmawiałem, to mówił, że bardzo lubi grać. Najlepiej to by grał co trzy dni, bo jest znakomicie motorycznie przygotowany. To widać, ma mało kontuzji. Tymi meczami można też cały czas podtrzymywać wydolność organizmu. Jako napastnik on chce strzelać gole, a wiadomo, że te bramki na treningu to nie są takie ważne, spektakularne i tego nikt nie widzi. W meczach mają one zupełnie inny wydźwięk wśród kibiców. Tak się jednak jednak zdarza. Nie wiem czy Borussia będzie robiła jakieś odwołanie od tej decyzji i czy ma na to jakąś szanse, aby ta kara była zmniejszona. Takie przypadki były w Bundeslidze, że zmniejszano karę. Warto walczyć o każdy mecz. Tylko nie wiem, czy jest na to jakaś szansa - powiedział Juskowiak.
Lewandowski ostatnio strzelił także kolejnego gola w Lidze Mistrzów. Jak to wpłynie na jego cenę? - Takie bramki jakby stabilizują tę wartość. Jeżeli ktoś jest warty 30 milionów, to czy taka bramka daje mu wartość 31 milionów? Nie, uważam, że to już nie ma znaczenia. Sądzę, że bardzo ważna jest ta stabilizacja. Przy takich kwotach oczekuje się od napastnika, aby potwierdzał tę wartość, że może kosztować te 25 czy 30 milionów. W tej chwili Robert to robi. Wiemy dobrze, że ma kontrakt do 2014 roku. Jeżeli ktoś miałby wyłożyć nagle 40 milionów, to też będzie się długo zastanawiał, czy nie poczekać - podsumował Andrzej Juskowiak.