Gdy Lech wygrywa przy Cichej to…

Po wygranej nad Ruchem przy Cichej zespół Lecha Poznań zbliżył się do Legii Warszawa na odległość punktu. Kolejorz zrealizował jeszcze jeden cel niezbędny do założenia mistrzowskiej korony.

Michał Piegza
Michał Piegza

Wiele wskazuje na to, że w rundzie wiosennej nie będziemy oglądali samotnego biegu Legii Warszawa po mistrzostwo Polski. Po porażce Wojskowych w Kielcach i wygranej Lecha przy Cichej poznaniacy pokazali, że mają zamiar po dwóch latach odzyskać mistrzowską koronę.

Wygrana nad Ruchem w Chorzowie to dopiero trzecie zwycięstwo przy Cichej (była jeszcze wygrana w lidze na Stadionie Śląskim) Kolejorza od 1989 roku. Wówczas jesienią Lech wygrał z Niebieskimi 2:1 i pół roku później został mistrzem Polski. W 2010 roku w 29. kolejce w meczu pełnym dramaturgii poznaniacy prowadzeni przez Jacka Zielińskiego wygrali przy Cichej… 2:1 i wygrali ligę. Czy teraz będzie podobnie? W Poznaniu wszyscy tonują nastroje. Trener Mariusz Rumak podkreśla, że przed zespołem jeszcze czternaście meczów. - Poprzednią rundę rozpoczęliśmy tak samo. Mam nadzieję, że nas to podbuduje przed kolejnymi meczami. Do Legii pozostał punkt, ale patrzymy na siebie. A może przyjdzie czas, że spojrzymy w tabelę i będziemy w niej na pierwszym miejscu - rozmarzył się Łukasz Trałka. - Naszym celem była wygrana, ale chyba nikt nie spodziewał się, że zwyciężymy w takich rozmiarach. Mieliśmy spotkanie pod kontrolą. Szybko strzelony gol, potem dołożony drugi i było łatwiej. Mieliśmy kolejne szanse, ale trzeba się cieszyć z tego co jest - dodał pomocnik.
Niezwykle szczęśliwy po spotkaniu był obrońca gości Marcin Kamiński, który strzelił swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. - Udało się nogę dołożyć. Długo czekałem na tego gola. Już zapomniałem jak przyjemne to uczucie - powiedział zawodnik, który karierę w młodzieżowych drużynach Lecha zaczynał jako… napastnik.- Mecz nie był łatwy, ale daliśmy z siebie wszystko i wysoko wygraliśmy. W grze były pewne mankamenty i wiemy nad czym musimy popracować - dodał obrońca. W spotkaniu przy Cichej w Lechu zadebiutowało dwóch nowych piłkarzy. Od pierwszej minuty zagrał Kasper Hamalainen, a na ostatnie pół godziny wszedł Łukasz Teodorczyk. - Wiedzieliśmy, że Kasper to dobry piłkarz. Z piłką potrafi zrobić wszystko. Taki zawodnik był nam potrzebny - chwalił nowego kolegę Trałka. - Potwierdzili, że są solidnym wzmocnieniem - uzupełnił Kamiński. Teodorczyk kopnął w kierunku sędziego. Miał powód
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×