Bogdanka Łęczna wygrała cztery kolejne spotkania kontrolne z niżej notowanymi przeciwnikami i w każdym z nich zachowała czyste konto. Dotychczas gole traciła wyłącznie w starciach z zespołami z T-Mobile Ekstraklasy, a mimo to można mieć pewne zastrzeżenia do postawy defensywy. - Te zespoły, które do nas przyjeżdżają, chcą z nami wygrać. Tak jak my jechaliśmy na mecz z Legią i chcieliśmy koniecznie wygrać. Dzięki temu możemy poćwiczyć grę na krótkim kryciu, na pressingu. Jest dużo ostrej, typowo męskiej gry. W sparingach nie tracimy goli, ale jednak przeciwnicy dochodzą do tych sytuacji. Będziemy robić wszystko, żeby ten blok defensywny był solidny - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nie ukrywa Piotr Rzepka.
W środę zielono-czarni rozprawili się z II-ligową Wisłą Puławy. Mecz podzielono na trwające po 30 minut tercje. Dopiero gdy na murawie pojawili się gracze drugoplanowi, to wynik uległ zmianie. Ostatecznie gospodarze wygrali 3:0, jednakże poziom tego spotkania nie zachwycił. - Jeżeli grało 24 zawodników, to wiadomo było, że będzie trochę nerwowości zanim poczują grę. Niektóre momenty były obiecujące, widać postęp w czuciu piłki. W ostatnim meczu jednak tej nerwowości i niedokładności było jeszcze więcej. Dalej będziemy pracować, a rozliczą nas dopiero wyniki od 10 marca - ocenia trener.
Podczas przerwy zimowej do Bogdanki dołączył tylko Cezary Stefańczyk. Od czasu do czasu na testach pojawiają się jednak pojedynczy piłkarze. W środę sztab szkoleniowy sprawdzał Ukraińca Michajło Malina, który niczym nie wybił się ponad przeciętność. W tej sytuacji Rzepka odważnie stawia na młodych wychowanków. - Dołączyło czterech juniorów, którzy będą przebijać się do składu. A kiedy mają to robić jak nie w sparingach? - kończy.
Bogdanka wciąż ma nad czym pracować
Łęczyńska drużyna nieźle spisuje się w meczach sparingowych. Trener nadal jednak dostrzega pewne mankamenty w grze jego podopiecznych i ma niewiele ponad tydzień na ich poprawę.