Arkadiusz Aleksander: Straszyli nas pogromem

Sekundy dzieliły Flotę od wywalczenia we Wrocławiu cennego bramkowego remisu. Śląsk, a konkretnie Piotr Ćwielong, zdołał jednak w 95. minucie znacznie skomplikować sytuację świnoujścian.

Środowe spotkanie ćwierćfinału Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław szybko ułożyło się po myśli Wyspiarzy. Już pierwsze długie podanie w kierunku Sebastiana Olszara zmusiło defensywę gospodarzy do błędu, a Rafała Gikiewicza do faulu we własnym polu karnym. Flota zamieniła jedenastkę na gola i przez niemal godzinę grała z przewagą zawodnika.

- Ćwiczymy właśnie takie otwarcia z długą piłką posłaną w okolice pola karnego. Plan był prosty: zaskoczyć wrocławian i to się udało. Szkoda tylko, że w ostatecznym rozrachunku nie do końca wykorzystaliśmy szansę, która się wtedy pojawiła - ubolewał Arkadiusz Aleksander.

Skutecznie pilnowane przez świnoujścian prowadzenie: najpierw 1:0, następnie 2:1 dawało im świetną pozycję wyjściową przed rewanżem. - I w zasadzie mieliśmy wydarzenia pod kontrolą. Sytuacja zmieniła się dopiero po czerwonej kartce dla Sebastiana Olszara. Gospodarze zaczęli przeważać, aż w samej końcówce wyrwali zwycięstwo 3:2 - napastnik wrócił myślami do bramki Piotra Ćwielonga z 95. minuty.

- Jeżeli sędzia pokazał tabliczkę z trzema doliczonymi minutami, to nie wydłuża ich do pięciu. To oczywiste, że mamy o to żal. Poza tym po jednym ze stałych fragmentów Waldemar Sobota wybijał piłkę ręką z bramki, czego sędzia Małek nie gwizdnął - nie ukrywał pretensji Aleksander.

Arkadiusz Aleksander zadebiutował we Wrocławiu w barwach Floty
Arkadiusz Aleksander zadebiutował we Wrocławiu w barwach Floty

- Końcowy wynik nas zawiódł. W naszej grze było w środę sporo pozytywów, ale zaraz po meczu przesłania je złość. Dwukrotnie wychodziliśmy na prowadzenie, graliśmy z przewagą piłkarza i z tego nie skorzystaliśmy. Nie oszukujmy się - inaczej przystępowałoby się do rewanżu z bramkowym remisem, a inaczej z golem do odrobienia. Sytuacja się trochę skomplikowała - przyznał napastnik.

Podopieczni Dominika Nowaka zagrają w rewanżu bez Sebastiana Olszara i Radosława Jasińskiego. Do jedenastki będzie mógł natomiast wskoczyć kapitan zespołu - Marek Niewiada. Ich atutem będzie także specyficzny teren. - Faworytem pozostał Śląsk, ale na pewno zawalczymy o awans do półfinału. Przecież na swoim boisku jesteśmy mocniejsi niż na wyjeździe i możemy zagrać jeszcze lepiej niż w środę. Już przed pierwszą batalią straszono nas pogromem, a nic takiego się nie wydarzyło.

Źródło artykułu: