Piłkarz Górnika zna przyczyny porażki z Jagą. "Zabrakło werwy w pierwszej połowie"

Nie powiodła się piłkarzom Górnika Zabrze szarża na fotel lidera tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Podopieczni Adama Nawałki ulegli na własnym stadionie Jagiellonii Białystok, rozgrywając słabe zawody.

Po końcowym gwizdku sędziego w meczu z Jagiellonią Białystok zawodnicy Górnika Zabrze nie mieli problemów ze wskazaniem przyczyn porażki. - W pierwszej połowie mieliśmy dużo słabszych momentów. Graliśmy bez werwy i później było ciężko ten wynik odrobić. Może gdyby sytuacja Olka Kwieka wpadła, to ta bramka kontaktowa pomogłaby nam po przerwie gonić wynik, ale niestety Kuba Słowik stanął na wysokości zadania i bardzo dobrze ten strzał obronił - mówi Tomasz Zahorski, napastnik zabrzańskiej drużyny.

- Na drugą połowę wyszliśmy zdeterminowani, by ten wynik gonić. Stworzyliśmy sobie sytuacje, które były na tyle dogodne, że powinniśmy wyciągnąć wynik tego meczu na 2:2, ale nie udało nam się tej drugiej bramki strzelić - dodaje "Zahor".

Najbliżej bramki kontaktowej był Sergei Mosnikov, który krótko po wejściu na boisko w drugiej połowie popisał się przebojowym rajdem, po którym przerzucił piłkę nad wychodzącym z bramki Jakubem Słowikiem. Na drodze do debiutu marzeń Estończyka stanął jednak Adam Dźwigała, który wybił piłkę z linii bramkowej. - Ta piłka naprawdę dobrze leciała. Widziałem ją już w siatce, ale obrońcy Jagi wykazali się wielkim poświęceniem i uratowali drużynę przed utratą bramki, która otworzyłaby ten mecz - ocenia gracz drużyny z Roosevelta.

Górnik niedzielną porażką zaprzepaścił szansę na zrównanie się punktami z liderującą T-Mobile Ekstraklasie, Legią Warszawa. - Wiemy, że po tej porażce pojawią się dla nas głosy krytyki, ale za grę przed przerwą na nie zasługujemy. Ten mecz nie poszedł po naszej myśli. Nie każde spotkanie udaje się tak jak ostatni mecz z Piastem, gdzie bardzo szybko zdobyliśmy bramkę i potem kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia. Wszyscy z czołówki tracą punkty i szkoda, że nie udało nam się tego wykorzystać - bezradnie rozkłada ręce były zawodnik Jagi.

Silnym punktem Trójkolorowych byli w niedzielny wieczór zabrzańscy fani, którzy mimo niekorzystnego wyniku ani na moment nie odwrócili się od śląskiej drużyny. - W tych bardzo ciężkich momentach bardzo potrzebujemy takiego bezinteresownego wsparcia. Łatwo jest dopingować, kiedy drużynie idzie. Kiedy jednak nam nie idzie, to to wsparcie jest bezcenne i nasi kibice udowodnili, że są z nami na dobre i na złe. Niewiele brakowało, a uskrzydleni tym dopingiem doprowadzilibyśmy do remisu. Szkoda, ale w kolejnych meczach postaramy się zrehabilitować - zapewnia napastnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Komentarze (0)