Ugochukwu Ukah po meczu w Zabrzu: Mieliśmy farta

Jagiellonia Białystok została drugim w tym sezonie pogromcą Górnika Zabrze. Drużyna ze stolicy Podlasia trzy punkty wywiezione z Roosevelta zawdzięcza w głównej mierze bardzo dobrej pierwszej połowie.

Bardzo mądrze mecz z Górnikiem Zabrze rozpoczęła Jagiellonia Białystok. Podopieczni Tomasz Hajto od pierwszych minut odważnie zaatakowali i  szybko mogli cieszyć się z objęcia prowadzenia, co miało kluczowy wpływ dla dalszych losów spotkania. Wynik otworzył Dani Quintana, po strzale którego piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od nogi Adama Dancha i wpadła do siatki nad gotującym się do interwencji Łukaszem Skorupskim.

- Mieliśmy w tym meczu farta, zwłaszcza przy zdobyciu pierwszej bramki. Gdyby nie rykoszet, to pewnie bramkarz złapałby ten strzał. Udowodniliśmy jednak, że zasługiwaliśmy na prowadzenie do przerwy, bo drugą bramkę zdobyliśmy już bez odrobiny przypadku, ale po bardzo inteligentnie rozegranym stałym fragmencie gry - ocenia Ugochukwu Ukah, obrońca białostockiej drużynu.

Jaga zagrała w Zabrzu bez kompleksów. - Trener przed meczem uczulał nas, że musimy zagrać agresywnie od samego początku. Wiedzieliśmy, że Górnik to drużyna, która walczy o mistrzostwo Polski i jest bardzo dobrze zorganizowana. Zagraliśmy z dwoma defensywnymi pomocnikami i to nam pomogło, bo udało nam się wywalczyć przewagę w środku pola - analizuje Nigeryjczyk z włoskim paszportem.

Słabiej gra drużyny z Podlasia wyglądała w drugiej odsłonie spotkania. - Sporo musieliśmy się po przerwie napracować, żeby obronić ten wynik. Nie było to dla nas łatwe zwycięstwo. Szkoda straconej bramki, bo popełniliśmy błąd w kryciu przy tej sytuacji. Przybylskiego powinien ktoś kryć, ale tak się nie stało. Musimy nad tym popracować, ale ten mecz pokazuje nam, że idziemy w dobrą stronę - przekonuje defensor Jagiellonii.

Dla żółto-czerwonych były to pierwsze bramki i punkty zdobyte w rundzie jesiennej. Wcześniej zanotowali wysoką porażkę ligową z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a następnie ulegli na wyjeździe Wiśle Kraków w meczu Pucharu Polski. - Te dwa mecze dały nam sporo do myślenia. Szkoda, że w Krakowie nie strzeliliśmy bramki, bo nie byliśmy od Wisły słabsi. Przed nami rewanż i będziemy robić wszystko, by naszą wyższość u siebie udowodnić, a potem czeka nas szalenie ważny mecz z Zagłębiem Lubin. Liczymy na komplet zwycięstw - zapewnia gracz drużyny ze Słonecznej.

Komentarze (0)