Sprawa podpisania kontraktu przez Jakuba Ławeckiego ciągnęła się bardzo długo. Zawodnik nie ukrywał, że ma oferty z innych zespołów, jednak wolał zostać w Stalowej Woli. Pozyskaniem piłkarza poważnie zainteresowany był między innymi Górnik Łęczna. Ławecki był na testach w Górniku, lecz nie znalazł uznania w oczach trenera Krzysztofa Chrobaka. - Nie ma co ukrywać, zależało mi i to bardzo na tym, żeby wygrać ten mecz i dobrze w nim zagrać. Po pierwsze dlatego, że już od trzech kolejek nie zdobyliśmy z chłopakami punktów i chcieliśmy się przełamać, a po drugie chciałem udowodnić, że popełniono błąd nie dając mi szansy grania w zespole z Łęcznej - mówi pomocnik Stalówki.
Ławecki bramkę zdobył w 70. minucie spotkania. Było to trafienie, które ustaliło wynik mecz. Gol padł po strzale po ziemi z odległości około 20 metrów. Po zdobyciu bramki piłkarz Stali ciesząc się obrócił się w stronę ławki rezerwowych gości i pokazywał na swój numer na koszulce. - W taki sposób cieszyłem się ze zdobycia bramki - komentuje Ławecki. - Zależało mi na zdobyciu bramki w tym spotkaniu. Chciałbym zadedykować ją mojej narzeczonej Gosi - dodaje po chwili jeden z najlepszych aktorów sobotniego widowiska.
Przed spotkaniem z Górnikiem Łęczna Stalowcy ponieśli trzy z rzędu porażki. Wydawało się, że zespół ze Stalowej Woli popadł w kryzys, z którego ciężko będzie wyjść. Szkoleniowiec Stali Władysław Łach po raz kolejny dokonał niezwykłej rzeczy i odmienił zespół w kilka dni, tak, że Stalówka rozgromiła jednego z kandydatów do awansu aż 4:0. - Mamy nadzieję, że kryzys już minął i przełamaliśmy ta fatalną passę w meczach z beniaminkami. Rzadko strzelamy w jednym meczu cztery bramki, ale chcieliśmy sprawić radość kibicom, którzy zdecydowali się pojawić na stadionie kosztem meczu reprezentacji. Myślę, że nie żałowali tej decyzji - wyjaśnia pomocnik Stali.
W następnej kolejce jedyny przedstawiciel Podkarpacia na pierwszoligowym froncie uda się do jaskini lwa, jaką niewątpliwie jest stadion łódzkiego Widzewa. Łodzianie to kolejny faworyt do awansu do ekstraklasy. Zielono-czarnym ze Stalowej Woli nie straszni jednak faworyci, mają oni już przecież na rozkładzie Koronę Kielce, Zagłębie Lubin czy ostatnio Górnika Łęczna. - Z zespołami, które grają piłkę ofensywną gra nam się zdecydowanie łatwiej, bo nie ukrywajmy, że najlepiej czujemy się w grze z kontrataku. Teraz czeka nas trudny mecz z Widzewem i postaramy się o kolejną niespodziankę - dodaje na koniec Jakub Ławecki.