Sobotni mecz 20. kolejki I ligi, w którym Pasy podejmą GKS Katowice jest jednym z tych, którego rozegranie ani przez moment nie było poddane pod wątpliwość. Krakowianie dysponują podgrzewaną murawą, na której w środku tygodnia trenowali i nic nie wskazuje na to, by zawody miały się nie odbyć.
- Warunki do gry na pewno nie będą komfortowe, ale one będą takie same dla obu drużyn i trzeba sobie z tym radzić po prostu. Chcę iść za ciosem, chcę grać według kalendarza. Warunki są, jakie są. Tak jest w naszej strefie klimatycznej. Zespół, który walczy o ekstraklasę, nie ma prawa na nic narzekać. Narzekają tylko słabi ludzie. Jeśli ktoś jest silny, to gra w każdych warunkach - mówi opiekun Cracovii.
Intensywny powrót zimy nie wpłynął również na przygotowania Pasów do sobotniego spotkania. - Przygotowania do meczu z GKS-em przebiegły planowo, jeśli chodzi o to, co zaplanowaliśmy sobie pod względem piłkarskim. Natomiast dużym problemem było to, gdzie trenowaliśmy. Nie jest komfortową sytuacją, jeśli co dzień trenujemy w innym miejscu: raz na sztucznej nawierzchni, raz na naturalnej nawierzchni. To jedyny czynnik, który nam przeszkadzał w płynnej realizacji planu przygotowań - tłumaczy Stawowy.
Cracovia mogła wystąpić do PZPN z wnioskiem o przełożenie meczu, ponieważ trzech jej zawodników przebywa na zgrupowaniach swoich drużyny narodowych (Andraż Struna, Damian Dąbrowski i Krzysztof Szewczyk), ale zrezygnowała z tego prawa.
- Zastanawialiśmy się nad tym, ale to była krótka myśl. Uważam, że nie było potrzeby przekładania tego meczu. Mamy szeroką, wyrównaną kadrę. A takim przełożonym meczem moglibyśmy sobie narobić problemu później, kiedy te spotkania by się nawarstwiły - mówi szkoleniowiec Pasów i dodaje: - Bardzo się martwię o to, żeby nie kazano grać Damianowi Dąbrowskiemu, który ma dolegliwość mięśniową. Liczę na zdrowy rozsądek trenera Dorny, że skoro Damian uskarża się na bóle, to nie będzie grał, ponieważ to mogłoby doprowadzić do poważniejszej kontuzji i nie miałaby z niego pożytku reprezentacja, a Cracovia będzie miała kłopot.
Cracovia jest w o tyle komfortowej sytuacji, że żadne z jej wiosennych spotkań nie zostało odwołane i przełożone na inny termin. Jesienią jednak krakowianie dwukrotnie (na własną prośbę, przez powołania zawodników do reprezentacji) grali mecze ligowe w innym niż pierwotny terminie.
- To nie jest komfortowa sytuacja. My sobie z tym poradziliśmy jesienią ze względu na to, że mamy trenera Jankowicza, który dobrze przygotowuje piłkarzy pod względem motorycznym, a o to w tym głównie chodzi. Omijały nas też kontuzje i kartki - mówi Stawowy i uzupełnia: - Wiem, że inne drużyny nie chcą przekładać spotkań, bo później przyjdzie gra co trzy dni. Myśmy taki maraton pięciu gier w przeciągu dwóch tygodni przerabiali w rundzie jesiennej i wiem, jak to się odbiło na piłkarzach. Jeśli nie ma takiej potrzeby, to nie należy przekładać spotkań. To zakłóca mikrocykl treningowy i później trzeba naprawdę mocno główkować, żeby obciążenia dobrze rozłożyć, by każde spotkanie zespół mógł wybiegać i wywalczyć.