- Wiadomo, że zawsze łatwo jest powiedzieć, że czwórka obrońców zagrała słabo natomiast gra defensywna całego zespołu była po prostu słaba. Bramki jakie traciliśmy, to na pewno na poziomie reprezentacji nie wypada takich tracić - mówił po meczu z Ukrainą Kamil Glik, stoper biało-czerwonych. Zarówno do postawy jego, jak i innych defensorów, było sporo zastrzeżeń.
- Personalnie nie będę nikogo oceniał, bo nie jestem od tego. Tak jak jednak mówię - gra defensywna całego zespołu, zaczynając od przodu, kończąc na defensywie, nie wyglądała tak, jak sobie zakładaliśmy przed meczem. I tyle - zaznaczył obrońca Torino FC.
Piłkarze Waldemara Fornalika już po kilku minutach meczu z Ukrainą przegrywali 0:2. To właśnie początek potyczki miał główny wpływ na przebieg całego meczu. Po fatalnym rozpoczęciu spotkania biało-czerwoni już się nie pozbierali. - Myślę, że w meczach reprezentacji nigdy nie może zabraknąć motywacji. Ciężko to wytłumaczyć, bo na pewno tej koncentracji zabrakło. Wydaje mi się, że to jest po części przyczyna tej porażki. Ciężko to naprawdę racjonalnie wytłumaczyć. Po prostu dwóch bramek w pięć minut nie można tracić - podsumował Glik.
Najbliższym rywalem Polaków będzie San Marino. To spotkanie odbędzie się już we wtorek na Stadionie Narodowym w Warszawie. Nikt raczej nie zakłada innego scenariusza, jak pewne zwycięstwo biało-czerwonych.