LIVERPOOL – WEST HAM
SAM ALLARDYCE NIECHĘTNIE ODWIEDZA ANFIELD
Sam Allardyce prowadził różne ekipy w Premier League, ale kiedy przyjeżdżał z nimi na Anfield Road efekt był zawsze taki sam – wracał z tego obiektu z pustymi rękami. Tym razem przyjeżdża na stadion Liverpoolu z West Ham, a biorąc pod uwagę jak jego podopieczni grają w delegacjach, oraz formę prezentowaną przez Liverpool u siebie wątpliwe, aby Big Sam przerwał fatalną serię.
Liverpool – imponująca jest forma domowa The Reds, jeżeliby wyłączyć katastrofalny mecz z West Bromwich, to Liverpool zdobywał na własnym boisku minimum 3 bramki w każdym z pięciu ostatnich meczów. Taka siła musi wzbudzać respekt gości. Liverpool wciąż walczy o piąte miejsce, które zagwarantuje udział w europejskich pucharach. Brendan Rodgers zapowiada wzmocnienia po tym sezonie. One z pewnością są niezbędne, zwłaszcza na środku obrony, ale podstawowym zadaniem będzie zatrzymanie Luisa Suareza. Absencje: nie ma nowych kontuzji, poza grą od dłuższego czasu pozostają Kelly, Borini i Allen.
West Ham – ostatnie zwycięstwo nad West Bromwich znacznie przybliżyło The Hammers do celu, jakim jest utrzymanie klubu w Premier League. Jednak West Ham z Upton Park i z meczów na wyjeździe to dwie zupełnie inne drużyny. Z piętnastu meczów wyjazdowych Młoty przegrały aż 10 i zdobyły w nich zaledwie 9 bramek. Absencje: z powodów proceduralnych nie zagra w tym meczu Andy Carroll, który jest wypożyczony z Liverpoolu. Z powodu kontuzji kolana nie wystąpi też George McCartney, wątpliwe aby już mógł zagrać Mark Noble.
Prognoza – mecze Liverpoolu obfitują w bramki, aż 15 z szesnastu ostatnich spotkań z udziałem The Reds kończyły się wynikami powyżej 2,5 gola. Liverpool zdobył 15 bramek w ostatnich pięciu meczach, tymczasem West Ham tracił minimum dwie bramki w pięciu z ostatnich sześciu meczach wyjazdowych. Osłabiony West Ham raczej nie będzie w stanie przeciwstawić się „Czerwonym”. Postawię na zwycięstwo The Reds z handicapem.
TOTTENHAM – EVERTON
KOGUTY POZBAWIONE LIDERA
Jak wygląda gra bez Garetha Bale’a przekonają się fani „Kogutów” już w niedzielę na White Hart Lane, a rywal przyjeżdża bardzo wymagający – to Everton, klub który wciąż marzy nawet o Champions League. Trzeba gwoli ścisłości zauważyć jednak, że i goście zagrają bez dwóch kluczowych graczy – Fellainiego i Pienaara. Zapowiada się ostra bitwa o czołowe lokaty w Premier League na White Hart Lane.
Tottenham – czarne chmury zbierają się nad Spurs. Ostatnio popadli w lekki dołek, ale po trzech porażkach, wygrali ze Swansea na wyjeździe. Teraz problem wygląda jednak poważnie, zabraknie piłkarza, który stanowi w tym sezonie w dużej mierze o sile tej ekipy. Jeżeli Bale, nie strzela bramki, to Koguty w tym roku nie wygrywają. W dodatku nie najlepiej spisuje się defensywa, której nie udało się zachować czystego konta w ośmiu kolejnych meczach (6 w Premier League i 2 w Lidze Europy). Absencje: oprócz Bale’a, nie zagra drugi skrzydłowy Aaron Lennon i prawdopodobnie William Gallas.
Everton – notują passę trzech kolejnych wygranych, ale wszystkie te mecze były rozgrywane na Goodison Park. W klubie wciąż mają ambicje sięgające Champions League, ale The Toffees mają zdecydowanie najtrudniejszy kalendarz spośród drużyn zaangażowanych w rywalizację o TOP4. Oprócz meczu na White Hart Lane, Everton czekają wyjazdowe mecze z Arsenalem, Chelsea i Liverpoolem. Jednak podopieczni Moyesa znani są z tego, że przed żadnym rywalem nie czują respektu. Absencje: poza grą pozostają zawieszeni za kartki – Fellaini i Pienaar.
Prognoza – obie ekipy zagrają bez kluczowych graczy. Wydaje się jednak, że wpływ Bale’a na poczynania Tottenhamu jest olbrzymi i bez niego trudno powiedzieć jak zaprezentują się podopieczni Andre Villasa Boasa. Trzeba też pamiętać, że w czwartek Spurs zagrali trudne zawody z FC Basel. W tej sytuacji, będące na fali The Toffees nie są bez szans na pierwszy sukces od 2008 roku na obiekcie Tottenhamu. Postawię, że goście nie przegrają na White Hart Lane.
CHELSEA –SUNDERLAND
CZARNE KOTY PO WODZĄ DI CANIO
Sunderland nie wygrał 8 meczów z rzędu, porażka z Manchester United u siebie przelała czarę goryczy, z posadą musiał pożegnać się Martin O’Neill, a misję ratowania Czarnych Kotów powierzono Paolo Di Canio. Włoch rządy w Sunderland rozpoczął od oświadczenia, iż nie jest… faszystą. Będąc piłkarzem Di Canio lubił grać przeciwko Chelsea i czterokrotnie pokonywał bramkarzy The Blues, ale szczerze wątpię, aby w debiucie przywiózł 3 punkty ze Stamford Bridge.
Chelsea – Stamford Bridge znowu jest prawdziwą twierdzą, The Blues wygrali u siebie 4 kolejne mecze w Premier League, a doliczając do tego zwycięstwa pucharowe nad Manchester United i Kazaniem, seria zwycięstw wynosi już 6 spotkań. W meczu przeciwko Kazaniowi świetne zawody rozegrał Fernando Torres. Ciekawe na kogo w tej sytuacji postawi w ataku Benitez, Demba Ba był z kolei autorem złotego gola w meczu FA Cup przeciwko Manchester United. Absencje: poza grą pozostają kontuzjowani Ashley Cole i Gary Cahill.
Sunderland – sytuacja wymyka się z pod kontroli, po ośmiu meczach bez zwycięstwa, klub jest na skraju przepaści, zaledwie 1 punkt dzieli Czarne Koty od strefy spadkowej. Di Canio przejmuje klub w bardzo trudnej chwili. Nie może liczyć na grę kapitana Lee Cattermola, do końca sezonu nie zagra też najlepszy strzelec drużyny – Steven Fletcher, a bez bramek Szkota Sunderland okupowałby ostatnie miejsce w tabeli. Wątpliwy wciąż jest występ Cuellara, w defensywie zagra więc chyba Titus Bramble, a to zapowiada gotowe nieszczęścia pod bramką Black Cats.
Prognoza – Sunderland przegrał 15 z ostatnich szesnastu meczów przeciwko Chelsea. Biorąc pod uwagę aktualną formę Chelsea na Stamford Bridge i fatalną postawę Sunderlandu trudno wróżyć gościom sukces w tym meczu, zwłaszcza że Sunderland przyjeżdża do Londynu bez dwóch kluczowych graczy. Stawiam na pewne zwycięstwo gospodarzy z handicapem 0:1.
NEWCASTLE – FULHAM
ODDALIĆ SIĘ OD NIEBEZPIECZNEJ STREFY
Newcastle znajduje się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej, ma zaledwie 3 punkty przewagi nad 18 w tabeli Wigan, Villa po wczorajszym zwycięstwie nad Stoke już zrównała się punktami z Newcastle. W tej sytuacji tylko zwycięstwo może satysfakcjonować gospodarzy. Jednak wygrać z Fulham nie będzie łatwo, londyńczycy są niepokonani od pięciu spotkań.
Newcastle – niebezpieczeństwo jest całkiem realne. Na szczęście najbliższy mecz z Fulham grają na St.James' Park, a tutaj podopieczni Alana Pardew spisują się bez zarzutu i wygrali trzy mecze z rzędu. The Magpies zdobyli w tym sezonie 33 punkty, z czego aż 25 przypada na mecze rozgrywane na własnym boisku. Absencje: w ekipie gospodarzy zabraknie tak ważnych piłkarzy jak Debuchy, Tiote, Haidara i Collocini.
Fulham – świetna seria pięciu meczów bez porażki, zdobyte w tym czasie 11 punktów wywindowały The Cottagers na 10 miejsce w tabeli. Na północny-wschód Anglii Fulham udają się w komfortowej sytuacji, cel – utrzymanie w Premier League został osiągnięty. W znakomitej dyspozycji jest Dymitar Berbatov, który po raz pierwszy zdobył bramki w czterech kolejnych meczach Premier League, co ciekawe 10 z trzynastu bramek strzelonych przez Bułgara padało w pierwszych połowach meczów. Absencje: nie zagra zawieszony za czerwoną kartkę Steve Sidwell.
Prognoza – forma Fulham musi budzić szacunek. Ja jednak postawię na solidność w meczach na St.James' Park gospodarzy. Motywacja też jest po stronie piłkarzy Alana Pardew, którzy muszą ten mecz wygrać, aby oddalić widmo spadku. Postawie na zwycięstwo Newcastle, można też zagrać bardziej bezpieczny wariant – spotkanie bez remisu (draw no bet).
Q.P.R. -WIGAN
NASTĘPNY SEZON W CHAMPIONSHIP LEAGUE?
Q.P.R. – Wigan, dla drużyn zaangażowanych w walkę o utrzymanie w Premiership to wydarzenie numer 1 tego weekendu w Premier League. Jest wielce prawdopodobne, że w przyszłym sezonie mecz pomiędzy tymi klubami odbędzie się na poziomie II ligi angielskiej (Championship). Dla Q.P.R. liczy się tylko zwycięstwo, dla Wigan też tylko 3 punkty pozwolą wyjść ze strefy spadkowej. Po wczorajszej wygranej Aston Villi nad Stoke obie drużyny muszą zagrać o pełną pulę.
Q.P.R. – statystyki są bezlitosne dla Rangersów. W historii Premiership nie było jeszcze przypadku, aby klub który po 31 kolejkach miał 7 punktów straty do bezpiecznego miejsca utrzymał się w lidze. Harry Redknapp twierdzi, że jeżeli wygra 5 z pozostałych siedmiu meczów to Q.P.R. pozostanie w Premier League. Patrząc na kalendarz meczów Rangersów (grają jeszcze z Evertonem, Reading, Arsenalem, Newcastle i Liverpoolem) podziwiam pokłady optymizmu jakimi dysponuje ten doświadczony szkoleniowiec. Jednak, żeby jeszcze wierzyć w utrzymanie bezwzględnie trzeba mecz z Wigan wygrać. Absencje: do końca sezonu nie zagra Wright-Philips.
Wigan – mistrzowie wielkich ucieczek, tym razem mogą się nie wywinąć z pod topora. W ubiegłym sezonie na tym etapie mieli jednak 5 oczek więcej. Być może finisz jest tym razem trochę spóźniony, ale 3 zwycięstwa w czterech ostatnich meczach świadczą, że ekipa Martineza ponownie wierzy w cudowne ocalenie. The Latics grają całkiem przyzwoicie w delegacjach. W tabeli uwzględniającej tylko mecze na wyjeździe Wigan zajmuje wysokie 12 miejsce. Trener Wigan nie ma nowych zmartwień związanych z kontuzjami.
Prognoza – w ubiegłym sezonie na Loftus Road gospodarze pokonali Wigan 3:1, teraz tylko zwycięstwo przedłuża ich nadzieje na utrzymanie. Więcej szans na zwycięstwo daję Q.P.R., ale nie stawiam przeciwko nieobliczalnym The Latics. Zagram tutaj na ilość goli. Nie ma wątpliwości, że będziemy świadkami otwartej gry, obie drużyny muszą zagrać o 3 punkty. W ostatnich sześciu meczach ligowych z udziałem Q.P.R. padły aż 24 gole. W meczach wyjazdowych Wigan, tylko raz na ostatnich 9 meczów padło poniżej 2,5 gola. Co ciekawe, w meczach z udziałem The Latics jeszcze nie zanotowano w tym sezonie rezultatu bezbramkowego. Postawię na powyżej 2,5 bramki.