Trener Krzysztof Pawlak po kilkunastu dniach pracy z drużyną Warty Poznań wreszcie doczekał się oficjalnego debiutu. W ostatnich dniach Zieloni rozgrywali tylko sparingi, ponieważ mecz ligowy z ŁKS-em Łódź został odwołany. Czy był to wystarczający czas, aby nowy szkoleniowiec mógł tchnąć w zespół nowego ducha, miało zweryfikować boisko.
Od początku gra toczyła się głównie w środku pola i żadna ze stron nie potrafiła przejąć inicjatywy. Gra poznaniaków nie wyglądała źle, ale to goście stwarzali większe zagrożenie. Po nieco ponad kwadransie gry piłka po strzale Adriana Frańczaka otarła się o zewnętrzną część poprzeczki, a po chwili po złym wybiciu piłki przez Adriana Lis groźną sytuację faulem taktycznym ratować musiał Cezary Michalak.
Frańczak był bardzo aktywny i po niedługim czasie znów dwukrotnie zagroził bramkarzowi Warty. Najpierw uderzał z bocznej części pola karnego, a po chwili huknął z 17. metrów. W obu przypadkach skutecznie interweniował Lis. Napór Olimpii przyniósł efekt w postaci gola w 40. minucie, gdy po kombinacyjnej akcji płaskim strzałem źle interweniującego Lisa pokonał Piotr Ruszkul. Poznaniacy mogli odpowiedzieć błyskawicznie, ale Michał Jakóbowski zamiast uderzać z dogodnej pozycji zdecydował się zagrywać do jednego z partnerów i piłkę przejęli obrońcy.
Na drugą połowę gospodarze wyszli z dużym animuszem i starali się narzucić swój styl gry. W 47. minucie w polu karnym gości znów znalazł się Jakóbowski, ale tym razem nieudanie dryblował zamiast uderzać. Olimpia nastawiła się na kontrataki, ale defensywa Warty była czujna. Szczególnie dobrze radził sobie Adrian Bartkowiak, który kilkukrotnie przerywał groźne akcje gości.
Dążącym do wyrównania poznaniakom brakowało precyzji. W 75. minucie po ładnej akcji w pole karne wpadł Wojciech Wilczyński, ale do jego płaskiego dośrodkowania nie doszedł żaden z zawodników. Swoich szans strzałami z dystansu szukał również debiutujący w pierwszej lidze Chińczyk Yu Fei. W ostatnich minutach Warta rzuciła wszystko na jedną kartę, co mogło się na niej zemścić. Obrona zrobiła się dziurawa jak ser szwajcarski, tym bardziej że w 88. minucie za drugą żółtą kartkę boisko opuścić musiał Cezary Michalak.
W doliczonym czasie gry Olimpia zdobyła drugiego gola, ale sędzia go nie uznał, bo zawodnik, który trafił do siatki był na pozycji spalonej. Chwilę później swoją sytuację miał również Adam Cieśliński, ale przegrał pojedynek sam na sam z Lisem. Mimo to trzy punkty trafiły do zespołu z Grudziądza.
Warta Poznań - Olimpia Grudziądz 0:1 (0:1)
0:1 - Piotr Ruszkul 40'
Składy:
Warta Poznań: Adrian Lis - Wojciech Wilczyński, Cezary Michalak, Adrian Bartkowiak, Michał Kołodziejski, Alain Ngamayama, Leszek Nowosielski (57' Yu Fei), Tomasz Magdziarz, Paweł Czoska (62' Mateusz Pogonowski), Adam Gajda, Michał Jakóbowski (68' Marcin Trojanowski).
Olimpia Grudziądz: Daniel Osiecki - Robert Pisarczuk, Michał Łabędzki, Sławomir Mazurkiewicz, Marcin Woźniak, Dariusz Kłus, Marcin Smoliński (86' Mariusz Kryszak), Adrian Frańczak, Robert Szczot (79' Adam Banasiak), Piotr Ruszkul (73' Dariusz Gawęcki), Adam Cieśliński.
Żółte kartki: Cezary Michalak, Paweł Czoska, Mateusz Pogonowski, Yu Fei, Cezary Michalak (Warta Poznań) oraz Robert Pisarczuk (Olimpia Grudziądz).
[b]Czerwona kartka:[/b] Cezary Michalak /88' za drugą żółtą/ (Warta Poznań).
Sędzia: Michał Zając (Sosnowiec).