Piotr Świerczewski: Nie będę mydlił oczu

Były reprezentant Polski wydaje się być znużony 7-miesięczną pracą w Motorze Lublin. Na razie nie przynosi ona efektów, gdyż II-ligowiec pod jego wodzą broni się przed spadkiem.

Codzienne problemy skutecznie utrudniają życie trenerowi. Dał on wyraz swojemu rozgoryczeniu na konferencji prasowej po sobotnim meczu z Wigrami Suwałki. - Ja nie będę mydlił nikomu oczu, że jest pięknie, ładnie - nie ukrywał Piotr Świerczewski.

Motoru Lublin nie omijają kłopoty kadrowe. Wąskie pole manewru może odbić się na postawie zespołu, gdyż trzeba odrobić zaległości i II-ligowe rozgrywki nabierają tempa. - Będziemy grać sobota-środa praktycznie do końca. Na pewno mocne będą te drużyny, które mają długą ławkę rezerwowych. W sobotę nawet nie było nas 18, a 17. Po kontuzji Kostrubała, który zagrał na własną prośbę plus Niżnik, który jest w sztabie szkoleniowym. Gdyby Falisiewicz zszedł, to ja nie miałbym kogo wpuścić - wyjaśnił 41-letni szkoleniowiec.

Jedną z najjaśniejszych postaci w ekipie Motoru jest Vincent Kayizii. Rajdy 29-letniego Ugandyjczyka napędzają akcje ofensywne lubelskiej drużyny. Sam nie jest on jednak w stanie rozstrzygać o losach meczów. - Chcemy grać bokami, żeby rozpracować przeciwnika. Z jednej strony jest Vincent, a z drugiej Klepczarek. Klepczarek jest bardziej od gry w destrukcji, a Vincent taki z polotem, z fantazją. Czasem ja nie rozumiem tej fantazji. To jest bardzo dobry zawodnik. On musi jeszcze się odnaleźć. Przyjechał pod koniec lutego i nie był z nami na obozie. I tak widać, że jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie. To jest zawodnik na wyższą ligę, ale cieszę się, że mamy go w drużynie - ocenił Świerczewski.

Źródło artykułu: