- Sytuacja w tabeli robi się nieciekawa. Bardzo chcieliśmy wygrać z Olimpią, lecz znów musimy te plany odłożyć. Trzeba w końcu zdobyć jakieś oczka, bo tylko to zagwarantuje nam spokój - powiedział Michał Kołodziejski.
Wiosną zieloni nie strzelili jeszcze ani jednego gola i to jest ich największy problem. - Ta statystyka martwi. Wiadomo, że przy zerowej skuteczności szans na zwycięstwo nie ma żadnych. Mimo wszystko trochę brakuje nam szczęścia. Mam tu na myśli zarówno mecz z Olimpią, jak i te poprzednie - dodał 20-letni defensor.
W starciu z grudziądzanami widoczny był progres w postawie poznaniaków. Okazał się on jednak zbyt mały, by uniknąć porażki z dobrze zorganizowanym przeciwnikiem. - Stworzyliśmy z pewnością więcej sytuacji niż w poprzednich spotkaniach i to jest jakiś plus. Boli natomiast fakt, że w ogóle nie zdobywamy goli. Wciąż szwankuje wykończenie, oddajemy za mało strzałów - zanalizował.
Sam Kołodziejski mógł unieść ręce w geście triumfu, ale po dośrodkowaniu Tomasza Magdziarza spudłował uderzeniem głową. - Źle podszedłem do strzału. Piłka była już nade mną i nie dałem rady skierować jej do siatki - wyjaśnił.