Krzysztof Pawlak: Uczciwa praca na treningach musi w końcu przynieść efekty

Debiut Krzysztofa Pawlaka w spotkaniu o stawkę nie wypadł okazale. Szkoleniowiec wciąż widzi sporo mankamentów w swojej ekipie, ale nie traci zapału do ich niwelowania.

- Olimpia Grudziądz była trudnym przeciwnikiem i od początku zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Myślę, że poprawa gry defensywnej była widoczna, natomiast dużo gorzej szło nam z przodu. Przegraliśmy też pod względem warunków fizycznych. Mamy jeszcze dużo rzeczy do skorygowania. Musimy się z tym uporać, w przeciwnym wypadku będziemy stanowili znikome zagrożenie dla rywali - powiedział Krzysztof Pawlak.

Trener Warty dużo uwagi poświęca też dyspozycji motorycznej. - Nawet zawodnicy, którzy wchodzą z ławki, po 20-25 minutach mają problem z realizacją założeń. Żyjemy jednak nadzieją, że uczciwa praca na treningach musi prędzej czy później przynieść efekty.

Pawlak chciałby poprawić podejście mentalne zawodników. - Gdy jest się słabszym fizycznie czy piłkarsko, to trzeba przeciwstawić przeciwnikowi wolę walki i zostawić na boisku serce. Dotąd niestety nie wszyscy w mojej drużynie potrafili to zrobić. To element niezbędny, jeśli chcemy uzyskiwać korzystne wyniki. Rywal musi odczuć, że jesteśmy nastawieni agresywnie. Nie chodzi tu oczywiście o brutalność, lecz o zwykłe cechy wolicjonalne.

W ostatnim spotkaniu sztab szkoleniowy nie mógł skorzystać z ani jednego nominalnego napastnika. Igor Jurga pauzował za kartki, zaś Marcin Klatt i Krzysztof Bartoszak leczyli kontuzje. Czy w sobotę przeciwko Cracovii sytuacja kadrowa ulegnie poprawie? - Powrót Jurgi i Klatta jest na razie wykluczony. Pierwszy musi odpocząć jeszcze przez jedną kolejkę, zaś Marcin dopiero niedawno wrócił do zajęć. Liczę natomiast, że będę miał do dyspozycji Bartoszaka. Czy z którymś z nich nasza siła rażenia byłaby większa? Trudno gdybać. Ostatnio postawiłem w ataku na Michała Jakóbowskiego i zostawił na murawie naprawdę dużo zdrowia. Pod tym względem nie mam do niego żadnych pretensji. Trzeba jednak zaznaczyć, że łatwiej z napastnika zrobić obrońcę niż na odwrót. Dlatego ciężko było wymagać od Michała fajerwerków - wyjaśnił Pawlak.

W spotkaniu z Olimpią zieloni przeprowadzili kilka dobrych akcji, których nie kończyli strzałami, choć mieli ku temu okazje. To jeden z głównych mankamentów w ofensywie. - Przeprowadziliśmy gruntowną analizę i zwróciliśmy na to uwagę. Nie da się natomiast ukryć, że brakuje nam trochę instynktu typowego dla rasowych napastników. Stąd biorą się kolejne próby rozegrania. Efekt jest taki, że nie wystarcza nam czasu na podjęcie decyzji i robi się galimatias. Najważniejsze, byśmy nie spuszczali głów. Trzeba zasuwać jeszcze bardziej i zrobić wszystko, by odblokować się psychicznie - zakończył Pawlak.

Więcej o Warcie Poznań TUTAJ i na oficjalnej stronie klubu
Źródło artykułu: