Analiza bukmacherska sobotnich meczów Premier League

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przed nami 34. kolejka Premier League. Przedstawiamy analizę sobotnich spotkań przygotowaną przez analityka firmy Fortuna Mirosława Dudka.

W tym artykule dowiesz się o:

FULHAM - ARSENAL TRUDNE DERBY DLA THE GUNNERS

Oba zespoły zawiodły w środku tygodnia. Fulham gładko przegrał na Craven Cottage z Chelsea 0:3, Arsenal z kolei tylko zremisował u siebie z bezpośrednim rywalem w walce o TOP4, Evertonem 0:0. Dla "Kanonierów" Fulham to tradycyjnie niewygodny rywal, nie wygrali z nim żadnego z czterech ostatnich meczów. Jesienią na Emirates Stadium padł remis 3:3, po dwie bramki w tym meczu zdobyli Giroud (Arsenal ) i Berbatov (Fulham ), a w końcówce meczu Mark Schwarzer obronił rzut karny egzekwowany przez Mikela Artetę. W sobotę brak zwycięstwa mocno może skomplikować sytuację The Gunners.

Fulham - wysoka porażka w środę z Chelsea, może źle wpłynąć na morale drużyny. The Cottagers usadowili się w środku tabeli i wyglądali długimi fragmentami spotkania na piłkarzy, którzy tylko oczekują zakończenia rozgrywek. Beznadziejnie wypadł powracający do drużyny Mladen Petrić, prawdopodobnie Martin Jol posadzi tym razem Chorwata na ławce rezerwowych. Absencje: do składu powróci po okresie zawieszenia Steve Sidwell. W meczu tym nie wystąpią kontuzjowani Damien Duff i Mahamadou Diarra.

Arsenal - remis z Evertonem zakończył serial czterech kolejnych zwycięstw. Jednak forma "Kanonierów" jest wysoka, o czym świadczy zaledwie jedna porażka w 11-tu meczach. Arsenal obecnie zajmuje czwarte miejsce, ale będący za plecami The Gunners, Tottenham ma tylko 2 punkty mniej i jeden mecz zaległy. Absencje: W bramce stanie ponownie Wojciech Szczęsny, który zaliczył przyzwoity występ przeciwko The Toffees. Ponownie kontuzjowany jest Łukasz Fabiański (tym razem żebra) i prawdopodobnie nie zagra już w tym sezonie. Poza nim niezdolny do gry jest tylko Abou Diaby.

Prognoza - Arsenal wygrał tylko jedno spotkanie przy okazji czterech ostatnich wizyt na Craven Cottage. Ten weekend może jednak zdecydowanie poprawić pozycję "Kanonierów" w wyścigu o TOP4. Najgroźniejsi rywale Arsenalu mają trudniejszych rywali, Tottenham gra u siebie z Manchester City, a Chelsea wyjeżdża na Anfield Road zagrać z Liverpoolem. W tej sytuacji, nie ma miejsca na pomyłkę, Arsenal zagra o zwycięstwo i powinien zrealizować cel. Po ciężkim meczu stawiam na zwycięstwo gości. NORWICH - READING IDEALNA OKAZJA DLA KANARKÓW

Mecz na Carrow Road ma olbrzymie znaczenie dla obu ekip, które pogrążone są w kryzysie. Norwich pozostaje bez zwycięstwa od sześciu meczów, Reading z kolei w ostatnich ośmiu meczach zdobył zaledwie 1 punkt. Norwich wciąż nie może czuć się bezpieczny, nad osiemnastym Wigan ma zaledwie 5 punktów przewagi, a The Latics mają 1 mecz zaległy. Sytuacja Reading wygląda wręcz beznadziejnie, ale piłkarze podkreślają, że grają o swój honor i nie chcą zakończyć sezonu na ostatnim miejscu. Jesienią na Madejski Stadium padł bezbramkowy remis.

Norwich - wszyscy w klubie są rozżaleni po porażce na Emirates Stadium z Arsenalem. Do 85 minuty prowadzili 1:0 i wówczas sędzia podyktował wielce kontrowersyjny rzut karny dla "Kanonierów", a w konsekwencji The Canaries stracili dwie kolejne bramki i sytuacja Norwich staje się coraz bardziej dramatyczna. Podopieczni Chrisa Hughtona wygrali tylko jedno z szesnastu ostatnich meczów. Bliski powrotu do gry jest pierwszy bramkarz John Ruddy, na sobotni mecz gotowy do gry ma być Anthony Pilkington.

Reading - po siedmiu kolejnych porażkach, zremisowali z Liverpoolem 0:0. Ten remis to w dużej mierze zasługa fantastycznej postawy bramkarza Alexa McCarthy’ego, który potrafił zachować czyste konto pomimo wielu sytuacji strzeleckich The Reds. Reading w przyszłym sezonie prawdopodobnie zagra w niższej klasie rozgrywkowej, jedną z głównych przyczyn takiej sytuacji beniaminka jest beznadziejna postawa w meczach wyjazdowych – zaledwie 5 punktów w szesnastu meczach. Do składu Reading ma powrócić Jimmy Kebe.

Prognoza - oba kluby zdobywają zdecydowaną większość punktów na własnym stadionie (w obu przypadkach to ponad 70 proc.). Reading na wyjazdach spisuje się katastrofalnie, przegrał 13 z szesnastu meczów w delegacjach, w tym cztery z rzędu. Przez cały sezon The Royals nie udało się zachować czystego konta w meczu wyjazdowym. "Kanarki" ostatnio nie zachwycają formą, ale na Carrow Road to bardzo mocny zespół, przegrali tu tylko trzykrotnie w tym sezonie, a pokonali tu tej klasy rywali co Manchester United, Arsenal i Everton. Wszyscy w obozie Norwich zdają sobie sprawę, że lepszej okazji na oddalenie się od strefy spadkowej już nie będzie. Myślę, że gospodarze wykorzystają atut własnego boiska i wygrają ten jakże istotny dla nich mecz. Q.P.R. - STOKE POGRĄŻENI W KRYZYSIE

Q.P.R. podejmuje Stoke. Statystyki ostatnich meczów dla obu klubów nie napawają optymizmem. Rangers zdobyli 1 punkt w ostatnich czterech meczach, mają już 10 punktów straty do bezpiecznego miejsca i tylko niepoprawni optymiści wierzą jeszcze w ocalenie. Dla Stoke rok 2013 to istny koszmar. Na początku roku byli w środku stawki i nikt nie przypuszczał, że sprawy mogą przybrać, aż tak niekorzystny obrót. W nowym roku The Potters w trzynastu meczach zdobyli tylko 5 punktów, czego efektem jest spadek na 16 miejsce i zaledwie 3 punkty przewagi nad 18 Wigan. Na Loftus Road obie drużyny muszą zagrać o zwycięstwo, remis żadnej ze stron nie usatysfakcjonuje.

Q.P.R. - po porażce na Goodison Park, chyba kwestia spadku jest już jasna. Harry Redknapp nie może narzekać na skuteczność swoich piłkarzy, w pięciu meczach zdobyli aż 10 bramek, dużo gorzej jednak przedstawia się gra w defensywie. Teraz na Loftus Road przyjeżdża klub, który tradycyjnie ma potężne problemy ze zdobywaniem goli, nadarza się więc okazja na zwycięstwo i przy okazji zachowanie czystego konta. Poza kadrą pozostaje jedynie Wright-Philips, którego już nie zobaczymy w tym sezonie, podobnie jest z Andy Johnsonem. Za czerwoną kartkę karę odbywa Bobby Zamora.

Stoke - główną bolączką ekipy Tony’ego Pullisa jest fatalna skuteczność, The Potters zdobyli najmniej goli w Premier League (co ciekawe, podobnie było w roku ubiegłym). Teraz mogą się „poszczycić” dwoma trafieniami w siedmiu meczach. Jeżeli w tym względzie nie nastąpi gwałtowna poprawa, Stoke może obudzić się w niższej klasie rozgrywkowej. Drugim powodem pogarszającej się pozycji Stoke jest ich postawa na wyjeździe – przegrali w delegacjach 6 meczów z rzędu, a w szesnastu meczach poza Britannia Stadium zdobyli tylko 9 bramek! Kibiców The Potters może też martwić postawa piłkarzy w meczu przeciwko Manchester United, który oddali praktycznie bez walki. Dobrą wiadomością jest prawdopodobny powrót do gry Matthew Etheringtona.

Prognoza - na Loftus Road Q.P.R. nie gra źle, doznał tylko jednej porażki w ostatnich sześciu meczach (z Manchester United ). Bez względu na fakt, czy wierzą jeszcze w pozostanie w Premier League, przed własnymi fanami powinni zagrać na maksimum możliwości i pokusić, się o zwycięstwo. Stoke stoi nad przepaścią, ale wyniki uzyskiwane przez ekipę Pullisa, zwłaszcza te na wyjazdach, nie pozwalają wierzyć, że akurat na Loftus Road nastąpi przełamanie. Obecna forma, oraz atut własnego boiska, mimo wszystko przemawiają za Rangersami. Postawię na ich zwycięstwo, ale w bezpieczniejszym wariancie - spotkanie bez remisu (draw no bet). WEST BROMWICH - NEWCASTLE POOBIJANE I ZDRUZGOTANE SROKI

Kibice "Srok" cały czas są w ciężkim szoku, po laniu jakie im sprawił ich odwieczny wróg - Sunderland i co gorsze, to wydarzenie miało miejsce w świątyni Newcastle - na St.James' Park. Jakby tego nieszczęścia było mało, to drużyna Alana Pardew jest przetrzebiona przez kontuzje. W meczu z Sunderland groźnego urazu doznał Tim Krul i podstawowy bramkarz "Srok" prawdopodobnie nie zagra do końca sezonu. Jedynym pocieszeniem w tej sytuacji jest fakt, że najbliższy mecz grają z West Bromwich, a to rywal tradycyjnie wygodny dla Newcastle - przegrali z nim tylko dwukrotnie na 13 meczów w Premier League.

West Bromwich - spokojne 8 miejsce w tabeli i bez stresu można oczekiwać na zakończenie rozgrywek. Pierwszy rok pod kierownictwem Steve’a Clarka można uznać za udany, choć ostatnio The Baggies dopadła lekka zadyszka – wygrali tylko jedno z pięciu ostatnich spotkań. W sobotę nie zobaczymy Mulumbu, zawieszonego za kartki. Wątpliwe, aby mógł zagrać Odemwingie.

Newcastle - po wstydliwej porażce u siebie z Sunderland, The Magpies mają tylko 5 przewagi nad strefą spadkową. Newcastle przegrało aż 9 z ostatnich jedenastu meczów na wyjeździe. Co najbardziej martwi trenera Pardew – to liczne kontuzje. Do końca sezonu chyba nie zagra Tim Krul, na uraz kostki narzeka też drugi bramkarz - Rob Elliot. Niepewny jest występ, kapitana drużyny Yohana Cabaya. Groźnej kontuzji doznał Ryan Taylor i nie zagra do końca sezonu. Poza grą pozostają Santon i Collocini. W tej sytuacji cieszyć musi powrót do gry Ben Arfy i Debuchy’ego.

Prognoza - West Bromwich ostatnio nie imponuje formą, ale na swoim The Hawthorns uzyskuje przyzwoite rezultaty, forma Newcastle na wyjeździe to istny koszmar. Przegrali 4 wyjazdowe mecze z rzędu, a w całym sezonie tylko raz wracali do domu z trzema punktami. Jednak na The Hawthorns czują się wyjątkowo dobrze, wygrali tu 3 z czterech ostatnich meczów rozgrywanych w Premier League. Newcastle to bezkompromisowa ekipa, tylko raz dzieliła się punktami w 23. ostatnich meczach. Na The Hawthorns tylko dwukrotnie w tym sezonie padał remis. Ciężko wskazać zwycięzcę tej potyczki. Większa determinacja powinna być po stronie gości, ale liczne kontuzje, oraz kiepska forma w meczach wyjazdowych nie pozwala mi zagrać tutaj na zwycięstwo Newcastle. Zdecyduję się postawić na powyżej 2,5. W ostatnich dziesięciu meczach pomiędzy tymi klubami padły aż 42 gole. Newcastle tylko raz w tym sezonie zachował czyste konto w meczach wyjazdowych, na The Hawthorns 6 razy w ostatnich siedmiu meczach notowano wynik powyżej 2,5 bramki. SWANSEA - SOUTHAMPTON O DUMĘ I MIEJSCE W TABELI

Na Liberty Stadium zagrają dwa kluby, które są już bezpieczne (zakładam, że 7 punktów przewagi Southampton nad strefą spadkową wystarczy, aby spokojnie spoglądać na dół tabeli), a celem ich jest teraz jak najwyższe miejsce w tabeli końcowej Premiership. Im wyższe miejsce, tym większe pieniądze dla klubu, wynikające z umów sponsorskich. Możemy spodziewać się otwartej gry i dobrego widowiska na stadionie gdzie padło już 51 goli w tym sezonie, co daje średnią powyżej trzech bramek na mecz.

Swansea - pozostają bez zwycięstwa od czterech meczów, po trzech kolejnych porażkach, zremisowali na Carrow Road z Norwich 2:2. W końcówce sezonu czekają "Łabędzie" ciężkie mecze – Chelsea, Manchester City, Manchester United i na koniec z Fulham. Taki kalendarz sprawia, iż zachodzi uzasadniona obawa, że nie uda się zachować miejsca w górnej części tabeli. Dobrą formę prezentuje dwójka snajperów – Michu i Luke Moore, obaj panowie byli autorami sześciu ostatnich trafień dla swojego klubu. Laudrup nie ma zmartwień związanych z kontuzjami, być może w meczu przeciwko Southampton zobaczymy Neila Taylora, który nie grał z powodu kontuzji od września.

Southampton - w mijającym tygodniu nowy kontrakt (na dwa lata) podpisał z klubem Artur Boruc. Po trudnych początkach, teraz polski bramkarz jest podstawowym zawodnikiem "Świętych" i ma spory udział w ostatnich sukcesach. Southampton jest niepokonany od pięciu spotkań, odnosząc w tym czasie spektakularne zwycięstwa nad Chelsea i Liverpoolem. Wyniki te wywindowały podopiecznych Pochettino na 12 miejsce w tabeli i całkiem realne jest zakończenie rozgrywek w górnej części tabeli. Wszyscy piłkarze The Saints są gotowi do gry.

Prognoza - Swansea nie wygrała od czterech meczów, Southampton jest niepokonany od pięciu spotkań, forma więc przemawia za gośćmi. Historia bezpośrednich meczów pomiędzy tymi klubami wskazuje z kolei na Swansea, która nie przegrała z The Saints od 1987 roku. Osobiście spodziewam się tutaj otwartego futbolu, z dużą ilością sytuacji podbramkowych. Jak wspomniałem powyżej, na Liberty Stadium pada średnio ponad 3 bramki na mecz. Także wyjazdowe mecze Southampton obfitują w bramki – 56 goli w 16 meczach, daje średnią 3,5 na mecz. Swansea tylko w trzech meczach na własnym boisku potrafiła zachować czyste konto, Southampton tylko w trzech meczach wyjazdowych nie potrafił zdobyć gola. Stawiam na powyżej 2,5. Dobrą opcją jest też typ - obie drużyny strzelą gola. SUNDERLAND –EVERTON BOHATER DI CANIO

Włoski trener dopiero co objął posadę trenera w Sunderland, a już jest bohaterem fanów tego klubu. Nie może być inaczej, skoro "Czarne Koty" potrafiły upokorzyć najbardziej znienawidzonego rywala i to na jego stadionie. Mowa tu oczywiście o zwycięstwie Sunderland na stadionie Newcastle 3:0, dodajmy - pierwszym od trzynastu lat! Di Canio studzi nastroje i mówi, że na splendory przyjdzie czas, jeżeli uratuje dla Sunderland miejsce w Premier League. W sobotę kolejne trudne zadanie stoi przed Czarnymi Kotami, trzeba znowu pokonać barierę statystyczną, a ta mówi, że The Black Cats nie wygrali meczu z Evertonem od 2001 roku! Klub z Merseyside to przekleństwo dla Sunderland, to właśnie The Toffees sprawili rezydentom Stadium of Light największe lanie w historii ich występów w Premiership. 24 listopada 2007 roku na Goodison Park padł wynik 7:1 dla Evertonu.

Sunderland - już dawno nie było tak znakomitych nastrojów na Stadium of Light. Zwycięstwo nad Newcastle to zawsze będzie wielkie wydarzenie dla fanów tego klubu. Paolo Di Canio poprowadzi po raz pierwszy drużynę przed swoimi kibicami i jestem pewny, że przywitanie będzie wyjątkowo gorące. Sunderland nie wygrał na własnym boisku od 12 stycznia (3:0 z West Ham ), w pięciu meczach na Stadium of Light zdobył tylko 3 punkty. Nad strefą spadkową "Czarne Koty" mają zaledwie 3 punkty przewagi, a Wigan ma mecz zaległy. Absencje: do końca sezonu nie zagrają już Steven Fletcher i Lee Cattermole, bliski powrotu do gry jest obrońca Wes Brown. Zawieszony jest Craig Gardner.

Everton - to obecnie najdłużej niepokonany klub w Premier League, nie znaleźli pogromcy od 6 kolejek, tj. od blisko dwóch miesięcy, kiedy to przegrali po dramatycznej końcówce na Carrow Road z Norwich. Pomimo dobrych wyników i ostatnich dwóch remisach na boiskach Tottenhamu i Arsenalu, wciąż pozostają na szóstym miejscu, a to nie daje gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Do piątego Tottenhamu brakuje dwóch punktów, a do Arsenalu – czterech. Dlatego, aby marzyć o grze w Europie należy bezwzględnie zdobyć komplet punktów na Stadium of Light. Jeżeli nie uda się zakwalifikować do europejskich pucharach, zachodzi obawa, że klub opuści David Moyes, co mogłoby mieć opłakane skutki dla klubu z Goodison Park. Absencje: poza grą pozostaje Leon Osman, ale grający w jego miejsce młodziutki Ross Barkley zapisał bardzo dobry występ na Emirates Stadium.

Prognoza - jeszcze dwa tygodnie temu stawiałbym tutaj na Everton, ale przybycie Paolo Di Canio i zwycięstwo na stadionie Newcastle odmieniło piłkarzy Sunderlandu. Podbudowani wygraną nad odwiecznym rywalem Czarne Koty są w stanie postawić twarde warunki Evertonowi, z którym nie wygrali od 12 lat. Ciekawostką statystyczną jest fakt, że 3 bramki jakie zdobyli piłkarze Sunderland w trzech ostatnich meczach przeciwko Everton padały w pierwszych połowach meczu, z kolei Everton zdobył w tych meczach 7 goli i wszystkie padały w II połowach meczów. Może warto w tej sytuacji postawić na bramkę Sunderlandu zdobytą w I połowie meczu, oraz Evertonu w drugiej części spotkania? Uważam, że w meczu tym Di Canio ofensywnie nastawi swoich piłkarzy, a Everton też skorzysta na otwartej grze, typ – obie drużyny strzelą gola. WEST HAM - WIGAN OWTÓRZYĆ WYNIK Z PUCHARU LIGI

Wigan przyjeżdża na Upton Park z duszą na ramieniu. The Latics muszą zainkasować trzy punkty na tym trudnym terenie, żeby opuścić (przynajmniej do poniedziałku) strefę spadkową. Jesienią na tym obiekcie Wigan odniósł spektakularne zwycięstwo w meczu Capital One Cup, wówczas rozbili West Ham 4:1, w meczu ligowym na DW Stadium też okazali się lepsi wygrywając 2:1. Jednak łatwo z pewnością nie będzie, w Premier League The Latics przegrali trzy razy z rzędu na Upton Park, a gospodarze są w dobrej formie i pozostają bez porażki od czterech meczów.

West Ham - w środę zremisowali u siebie z liderem, Manchester United 2:2. Po meczu Sam Allardyce nie krył swojego oburzenia, ponieważ wyrównująca bramka Robina van Persie padła z pozycji spalonej. "Big Sam" nie powinien być jednak zmartwiony, jego podopieczni zaliczają dobry sezon i z pozycji beniaminka mają szansę zakończyć rozgrywki w górnej części tabeli. Świetną dyspozycję prezentuje ostatnio Andy Carroll, rosły napastnik zdobył 3 bramki w ostatnich trzech występach. W meczu przeciwko Manchester United zagrał już Winston Reid, a w sobotę być może powróci do drużyny Mark Noble.

Wigan - w zgodniej opinii obserwatorów The Latics zaprezentowali bardzo dobry futbol na Etihad Stadium przeciwko Manchester City i mecz przegrali pechowo. Wigan rozegra jeszcze 6 meczów w tym sezonie, cztery z nich przypadają na rywalizację z drużynami, które są w górnej części tabeli. Dlatego mecz na Upton Park ma ogromne znaczenie w kontekście walki o utrzymanie, w ostatniej kolejce The Latics zagrają z Aston Villą, być może to właśnie ten mecz zadecyduje o być, albo nie być w Premier League. Wszyscy piłkarze są do dyspozycji Roberta Martineza.

Prognoza - zapowiada się ostra walka na Upton Park, obie drużyny prezentują ostatnio wysoką formę. West Ham w każdym z ostatnich trzech meczów na własnym boisku zdobywał minimum dwie bramki, choć za rywali miał tej klasy kluby co Manchester United i Tottenham. Przed Wigan stoi niezwykle trudne zadanie, więcej szans daję gospodarzom, dla ostrożniejszych można polecić typ na spotkanie bez remisu, ze wskazaniem na West Ham. Trzy ostatnie bramki jakie padały w meczach z udziałem Wigan były strzelane w ostatnich 10 minutach. W tym meczu też twardy bój będzie trwał do ostatniej minuty, stad mój drugi typ - padnie bramka po 75 minucie meczu.

Źródło artykułu: