Wielki dzień Nwaogu. Gol, salta i podziękowania

"Charles de Gol" przełamał trwającą niemal rok niemoc strzelecką. I to od razu w arcyważnym meczu z Arką Gdynia, z którą pożegnał się jesienią w nieprzyjemnych okolicznościach.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Flota Świnoujście wbiła Arce Gdynia trzy gole, nie tracąc żadnego. Jednym z bohaterów popołudnia w Świnoujściu został Charles Nwaogu. Nigeryjczyk pokazał kawałek niezłego futbolu, zdobył pierwszego od niemal roku gola. Gola ważnego, bo strzelonego klubowi, z którym rozstał się jesienią w nieprzyjemnych okolicznościach.

- Nie jest najważniejsze, czy strzeliłem pierwszego gola po powrocie do Floty czy przeciw Arce. Cieszę się przede wszystkim z tego, że punkty zostały na miejscu - uciął temat Charles Nwaogu, który trafił do jedenastki po przyjściu do Floty trenera Tomasza Kafarskiego.

- Trener powiedział mi po prostu: Charlie zagraj swoje, to co czujesz i co do ciebie należy. Nie byłem dziś jedynym bohaterem. Cała drużyna zagrała dobrze, walczyła i odniosła sukces, za co im dziękuję - zaznaczył Nwaogu, który po zdobyciu gola wykonał tradycyjny zestaw salt i podbiegł do kierownika zespołu - Leszka Zakrzewskiego.
Charlie pójdzie za ciosem w następnych spotkaniach? Charlie pójdzie za ciosem w następnych spotkaniach?
- Tak on, jak i prezes klubu okazują mi wsparcie i chcą na mnie stawiać na sto procent, bez względu na to, co się stanie. Tego drugiego nie ma na ławce dlatego muszę po każdym swoim golu podbiegać do kierownika. Czuję się w Świnoujściu jak u siebie - uśmiechał się napastnik. - Długo naczekaliśmy się na przełomowe zwycięstwo i w końcu się udało. Po przyjściu do klubu trenera Kafarskiego coś drgnęło. I nie chodzi tylko o wynik, ale też o samą grę, co było widać na boisku. Musimy trzymać raz obrany kurs do końca sezonu i wtedy zobaczymy, co nam to da w ostatecznym rozrachunku. W środę gramy w Katowicach i na pewno nie jedziemy tam przegrać, a zbierać punkt po punkcie.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×