Gdy Tito Vilanova ogłosił wyjściowy skład Barcelony bez Leo Messiego, zaskoczenie wśród kibiców i ekspertów było ogromne. Problemy zdrowotne "Atomowej Pchły" nie stanowiły tajemnicy, ale 25-latek zdołał zagrać zarówno w poprzednią środę w Monachium, jak i w sobotę przeciwko Athletikowi Bilbao.
- Dlaczego Messi nie zagrał? Nie był kontuzjowany, ale nie czuł się do końca najlepiej, a ja w tej sytuacji uznałem, że nie będzie w stanie pomóc drużynie - przyznał trener Dumy Katalonii. - Leo wystąpił w Bilbao, ponieważ znajdował się wtedy lepszym stanie, ale pod koniec spotkania i tak zgłosił jakieś dziwne dolegliwości - dodał.
W drugiej połowie pojedynku, gdy Bayern Monachium objął prowadzenie 1:0, szkoleniowiec posłał do boju Alexisa Sancheza, Thiago Alcantarę oraz Martina Montoyę, podczas gdy Argentyńczyk nie podniósł się nawet z ławki rezerwowych. - Podjęlibyśmy ryzyko wystawienia Messiego po zmianie stron, gdybyśmy wciąż mieli szansę na awans do finału - wyjaśnił Vilanova.
Oprócz Messiego w składzie Barcy zabrakło Carlesa Puyola, Javiera Mascherano i Sergio Busquetsa, a także pauzującego Jordiego Albę. - Przez cały sezon borykamy się z kontuzjami, a na poziomie półfinału Ligi Mistrzów płaci się za to wysoką cenę. Jeśli chodzi o przyszłość, to nie uważam jednak, byśmy potrzebowali rewolucji. Mamy już w składzie dobrych zawodników - ocenił trener.