Paweł Patyra: Po katastrofalnym początku zdołaliście się podnieść. Takie zwycięstwo cieszy szczególnie?
Paweł Tomczyk: Zaczęliśmy średnio, bo ostatnio mieliśmy dość ciężki okres. Zdarzyło nam się parę błędów, m.in. ja popełniłem błąd, po którym padła druga bramka dla Podbeskidzia, ale cieszy nas to, że pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną z charakterem. Po tym dołku wielu już spisywało nas na straty. Ci, którzy po tych pierwszych meczach bili nam brawo i byli naszymi przyjaciółmi, nagle się odwrócili. A teraz, chociaż przegrywaliśmy 0:2 z wiceliderem, to wygraliśmy 3:2 i bardzo się z tego cieszymy.
W porównaniu do poprzednich meczów była jedna roszada w defensywie. Znów pojawił się Sławomir Mazurkiewicz.
- Na pewno ustawienie obrony troszeczkę się zmieniało. Myślę, że cały zespół wszedł na falę wznoszącą i znów będzie dobrze.
Do stanu 0:2 Górnik praktycznie nie istniał na boisku. Czemu tak długo trzeba było czekać na lepszą grę?
- Lepiej późno, niż wcale. Dobrze, że potrafiliśmy się z tego otrząsnąć, bo niewiele jest drużyn, które przegrywając 0:2 i grając słabo potrafi się otrząsnąć i wygrać mecz z wiceliderem.
Po zmianie stron udało się wam zdominować rywala.
- Podbeskidzie raczej grało z kontry. O ile w I połowie jeszcze grało na dużej świeżości, my graliśmy słabiej, to wtedy owszem - miało sytuacje. W II połowie już udało nam się osiągnąć ten poziom, na którym możemy grać cały czas. Myślę, że zasłużenie wygraliśmy to spotkanie 3:2.
W bieżącym sezonie Górnik jeszcze nie przegrał u siebie, z kolei w historii Podbeskidzie nie wygrało z Górnikiem.
- Cieszymy się, że potrzymaliśmy tę passę, bo mecz był bardzo ciężki. To zwycięstwo jest tym bardziej cenne, że udało nam się wyjść z tak trudnej sytuacji.
Pan jest zadowolony ze swojego występu?
- Nie, nie jestem zadowolony ze swojego występu. Natomiast nie zamieszam tego rozpamiętywać. Trzeba skupiać się na kolejnym występie, szukać dobrych momentów w grze. Myślę, że II połowa była całkiem w porządku, bo o pierwszej chciałbym jak najszybciej zapomnieć.
W bieżącym sezonie łapie pan sporo kartek.
- Jestem w nowej drużynie, może czasem za bardzo mnie ponosi. Być może za bardzo chciałbym, a jednak w piłce nożnej ważne jest nie tylko serce, ale i rozum. Staram się jak najwięcej koncentrować się przed meczami i nie popełniać głupich błędów.
Górnik notuje spore wahania formy. Po fatalnym meczu z Kmitą, przyszedł dobry występ z Widzewem. Później katastrofa w Stalowej Woli i wygrana z Podbeskidziem. Według prawa serii przychodzi więc kolej na słaby występ. Skąd to się bierze?
- My na pewno tak nie myślimy. Myślimy, że teraz będą już same dobre mecze. Nie wiem skąd to się bierze, ale chcemy o tym jak najszybciej zapomnieć i wejść na dobre granie już do końca tej rundy.
Kryzys już za Górnikiem?
- Myślę, że II połowa pokazała, że nasza forma będzie szła do góry i wyszliśmy z dołka. Wszyscy na to liczymy i z taką myślą będziemy przygotowywać się do kolejnego meczu.
Teraz przed wami mecz w Jastrzębiu. Powalczycie o pierwsze wyjazdowe zwycięstwo?
- Na pewno będzie to trudny mecz, ponieważ Jastrzębie też pogubiło trochę punktów i będzie chciało wygrać u siebie. My jedziemy tam, żeby odnieść pierwsze zwycięstwo na wyjeździe. Jeśli zagramy z takim zaangażowaniem i wolą walki, jak w II połowie, to jestem spokojny o wynik tego meczu.
Jak ocenia pan decyzję o rozegraniu meczu Pucharu Polski z Cracovią bez udziału publiczności?
- Pierwszy raz usłyszałem o tym od pana, więc nie mam jak do tego się ustosunkować. Wiadomo, że wolelibyśmy grać przy pełnych trybunach. Po to wychodzimy na boisko i po to przychodzą ludzie, żeby nas oglądać.