Adrian Klepczyński: Szacunek dla naszych rezerwowych

Piłkarze Piasta pokonali Śląsk Wrocław dzięki bramce strzelonej w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry. Dzięki temu gliwiczanie, którzy są beniaminkiem, trafili na trzecie miejsce w tabeli.

Niedzielne spotkanie w Gliwicach miało szalony przebieg. Najpierw na prowadzenie wyszli wrocławianie, potem piłkarze Piasta Gliwice. Gdy Śląsk Wrocław doprowadził do remisu i miał na boisku o jednego zawodnika więcej, to wydawało się, że kolejną bramkę zdobędą zielono-biało-czerwoni. Drużyna Marcina Brosza dzielnie się jednak broniła, a w końcówce potyczki wyprowadziła zabójczą kontrę. - Dla kibiców to był najlepszy z możliwych meczów. Była dramaturgia. Przegrywaliśmy 0:1, a udało nam się doprowadzić do zwycięstwa. Prowadziliśmy 2:1, czerwona kartka i gol z rzutu karnego dla Śląska, aż wreszcie grając w dziesiątkę w ostatnich minutach udało nam się strzelić bramkę. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni - komentował po spotkaniu Adrian Klepczyński.

Pierwszego gola dla gliwiczan zdobył Ruben Jurado, który ostatnio był mocno krytykowany. - Ostatnio brakowało mi szczęścia. Przeciwko Śląskowi ono wróciło i nie ważne, że ten gol padł z rzutu karnego. Pracuję na każdym treningu, aby odzyskiwać wiarę w siebie. Takimi meczami, jak ten przeciwko mistrzom Polski, zyskuje każdy gracz naszego zespołu - zaznaczył Hiszpan.

Śląsk w pierwszej połowie miał kilka dogodnych okazji, lecz wrocławianie w niedzielę byli mocno nieskuteczni. - Trzeba zwrócić uwagę, że mieliśmy z trzy stuprocentowe okazje w pierwszej połowie. Rzeczywiście jednak Śląsk mógł podwyższyć na 2:0. Po przerwie zagraliśmy chyba bardziej agresywnie, wyżej podeszliśmy do Śląska, co przyniosło efekt dwóch goli i w ostateczności naszą wygraną 3:2 - wyjaśniał Klepczyński.

Drużyna z Gliwic ma teraz szansę na udział w europejskich pucharach. Konia z rzędem temu, kto przed sezonem przewidział taką postawę beniaminka T-Mobile Ekstraklasy. - Przed nami spotkanie z Podbeskidziem i mamy ten sam zamiar, jak przed meczem ze Śląskiem - chcemy wygrać. Dopiero na końcu popatrzymy na nasze dokonania. Każda potyczka wymaga od nas dużego nakładu sił. Nie możemy nikogo lekceważyć - skomentował Jurado.

W Gliwicach szczególne brawa należą się też rezerwowym, bo to oni wypracowali akcję po której padł decydujący gol. - Inaczej sobie nie mogliśmy tego meczu wyobrazić. Szacunek dla naszych rezerwowych, gdzie dwóch z nich weszło na boisko i zrobili akcję bramkową - podsumował Klepczyński.

Źródło artykułu: