Lewandowski ma jedną wadę - menedżera - I część rozmowy z Andrzejem Czyżniewskim

Andrzej Czyżniewski, były szef skautingu Lecha Poznań, uważa, że Robert Lewandowski powinien zostać w Borussii Dortmund, w której Polak spisuje się znakomicie.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Świętował Pan ostatnio?

Andrzej Czyżniewski: - Ostatni raz świętowałem na Wielkanoc.

Mam na myśli sukcesy Roberta Lewandowskiego, którego Pan sprowadził do Lecha Poznań.

- Nie należę do osób, które przypisują sobie ordery chwały za zasługi, choć w piłce takich ludzi jest wielu. Jestem po prostu zadowolony, że przyłożyłem cegiełkę do tego, iż Robert Lewandowski trafił do Lecha Poznań i że moje doświadczenie zawodowe mówiło mi, że to wielki talent. To bardzo przyjemne, ale nie obnoszę się z tym, że dzięki mnie Lewandowski trafił do Lecha. Cieszę się, że mamy takiego piłkarza i oby było ich jak najwięcej.

Robert Lewandowski nie powinien zmieniać klubu? Robert Lewandowski nie powinien zmieniać klubu?

Za każdym razem wypomina się Legii Warszawa, że wypuściła z rąk takiego zawodnika.

- Sytuacja w Legii była złożona, ponieważ Robert był po dość ciężkiej kontuzji. Nie chciałbym tworzyć faktów, ale z informacji, które posiadałem, część operacji sfinansowali rodzice Lewandowskiego. Gdy Robert wrócił do Legii, dział medyczny wyraził opinię negatywną, stwierdzając, że ten zawodnik zawsze będzie łapał kontuzje, będą mu się odnawiać urazy. To miało mu stanąć na przeszkodzie do gry na wysokim poziomie, dlatego został sklasyfikowany do sprzedaży. W Zniczu Pruszków był jednak mądry prezes, który zdawał sobie sprawę z tego, iż ma w swoich szeregach brylant. Dlatego nie sprzedał go zimą, lecz po sezonie, kiedy był znacznie więcej wart.

Spodziewał się Pan, że Robert może stać się piłkarzem światowego formatu?

- Odpowiem tak: kiedy zostałem szefem skautingu w Lechu Poznań, to złożyłem publicznie obietnice kibicom Kolejorza, że znajdę zawodnika równie dobrego jak Piotr Reiss albo nawet jeszcze lepszego. Złożyłem takie zobowiązanie i myślę, że go dotrzymałem, choć Lewandowskiego szybko sprzedano. Niemniej oferta była bardzo intratna, bo Lech zapłacił za niego 1,2 miliona złotych a sprzedał bodajże za 5 milionów euro. Od samego początku byłem przekonany, że Lewandowski ma ogromny potencjał. Widząc Roberta w trzeciej lidze, a później w drugiej, nie postawiłbym takiej tezy, że będzie to piłkarz światowego formatu. Dla mnie równie istotne było zebranie jak najwięcej informacji o jego mentalności, o jego podejściu zawodu do piłkarza. Bo przecież zdarza się, że piłkarz zakupie pierwszego mercedesa czy innego samochodu, nie przestanie grać. Robert zrobił dobre wrażenie, w rozmowie z nim można było wyczuć, że zdaje sobie sprawę ze swoich możliwości. Nie interesowały go nocne wyjścia, bo skupiał się na treningach. Otrzymał też sportowe wychowanie od rodziców i w ten sposób został ukształtowany. Jest to po prostu piłkarz, który stawia sobie cele i je realizuje. Ale Robert ma jedną wadę. Wie pan jaką?

Nie.

- Ma menedżera, który może mu zrobić krzywdę. Bo menedżer zarabia wtedy, kiedy zawodnik zmienia klub. Zresztą dla mnie polityk nie powinien być menedżerem. To jest dwulicowość. FIFA powinna tego zabronić, bo menedżer, podobnie jak klub, musi być apolityczny, nie może się obnosić ze swoją politycznością, ze swoimi przynależnością partyjną. Nie wiem, czy tego nikt nie zgłosił do FIFA. Według mnie licencja powinna być natychmiast zawieszona. Zresztą w Kodeksie Etycznym Menedżerów jest o tym napisane (W swoich kontaktach z instytucjami rządowymi, organizacjami krajowymi i międzynarodowymi, stowarzyszeniami i zrzeszeniami, osoby związane niniejszym Kodeksem, oprócz obowiązku przestrzegania podstawowych zasad art. 13, są zobowiązane do zachowywania neutralności politycznej, zgodnie z zasadami i celami FIFA, konfederacji, stowarzyszeń, lig i klubów, a także – ogólnie – do postępowania w sposób uczciwy i odpowiedni dla piastowanej przez nie funkcji - przyp. rozm.)

Dlaczego "uwziął się" Pan na menedżera Robert?

- Nie uwziąłem się. Po prostu z natury nie lubię ludzi, dla których liczy się tylko kasa. Z tego co mi wiadomo, to chyba menadżer Lewandowskiego miał problemy z powodu pewnych niezgodnych z przepisami zapisów kontrakcie zawodnika z Lechem. Te zapisy miały dotyczyć ewentualnych korzyści finansowych w przypadku transferu do innego klubu. Tego typu klauzule są zakazane przez stosowne przepisy FIFA (chodzi o drugi paragraf umowy pomiędzy Kucharskim a Lechem, w którym była informacja o 12 procent netto za transfer piłkarza do innego klubu - przyp. red.).

Sądzi Pan, że korupcja nadal jest obecna w polskim futbolu?

- Oczywiście, przypuszczam, że zwłaszcza na linii menedżerowie – trenerzy, kluby. Swoistym polem do rozwoju korupcji jest uczestnictwo przez zawodników w zakładach bukmacherskich. To staje się ogromnym problemem. W sędziowaniu już nie, ale przy wszystkich transferach warto zwrócić uwagę, że określeni dyrektorzy sportowi czy trenerzy, współpracują z tylko z określonymi menedżerami. Tym należałoby się zająć, gdyż trzeba przestrzegać przepisów. Zobowiązany do płacenia prowizji menedżerowi jest zawodnik, a nie klub. Klub jest zobowiązany tylko wtedy, jeśli zleci menedżerowi znalezienie poszukiwanie piłkarza. Jeżeli idzie pan do sądu i wynajmuje pan pełnomocnika, to sąd płaci pełnomocnikowi? Niech PZPN, Zarząd Ekstraklasy SA zajmie się rygorystycznym przestrzeganiem ustanowionego przez związek praw i przepisów, zwłaszcza w trakcie procesu licencyjnego. Np. sprawdzeniem rejestrowanych w PZPN umów menedżerskich pod kątem zgodności zapisów w tych umowach z obowiązującymi w tym zakresie przepisami dotyczącymi menedżerów i agentów ds. zawodników. Tymczasem związek zajmuje się kolejną reformą systemu rozgrywek, zamiast obligować kluby do prowadzenia szkolenia młodzieży, wymagać posiadania odpowiedniej infrastruktury, obowiązku posiadania akademii piłkarskich, w których zatrudnia się do szkolenia młodzieży fachowców. Tymczasem reforma ma być sposobem na całą słabość polskiej piłki!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×