Marcin Wasilewski przybył do RSC Anderlecht w styczniu 2007 roku i od tego czasu trzykrotnie wywalczył tytuł mistrza Belgii. Niespełna 33-letni zawodnik wzniesie trofeum po raz czwarty, jeśli w niedzielne popołudnie Fiołki przynajmniej zremisują w decydującym spotkaniu z SV Zulte Waregem. Przed ostatnią kolejką sezonu zespół Johna van den Broma wyprzedza rewelację rozgrywek o 2 "oczka".
"Wasyl" najprawdopodobniej nie znajdzie się w podstawowym składzie Anderlechtu, ponieważ do dyspozycji trenera jest już Guillaume Gillet, ale sztab szkoleniowy w końcówce meczu powinien pozwolić mu pożegnać się z kibicami. W miniony czwartek, gdy brukselczycy rywalizowali z KSC Lokeren, polski defensor zastąpił pauzującego za kartki Belga w wyjściowej "11" i spisał się na miarę oczekiwań, a Fiołki zwyciężyły 4:2.
Po zakończeniu Wasilewskiemu wygasa kontrakt z klubem i nic nie wskazuje na to, by miał zostać przedłużony. - Widziałem się z Marcinem w ubiegłym tygodniu i powiedział mi, że wciąż ma cień nadziei na podpisanie nowej umowy. Nie chciałem pozbawiać go złudzeń, ale prawda jest taka, że nikt z działaczy nie rozmawiał ze mną na temat dalszej współpracy z Wasilewskim - przyznaje agent piłkarza, Michel Thiry.
- Niektórych procesów nie da się zatrzymać. Drużyna zakończyła pewien etap i wielu piłkarzy odchodzi. Władze klubu zamierzają odmłodzić zespół i go przebudować. We współczesnym futbolu nie ma miejsca na sentymenty. Wasilewskiemu nie będzie łatwo po tak długim okresie opuścić Anderlechtu. W dzisiejszych czasach rzadko zdarza się, by którykolwiek zawodnik spędził w jednym zespole sześć i pół roku - tłumaczy agent Wasilewskiego.
Thiry ma nadzieję, że reprezentant Polski zostanie pożegnany na Stade Constant Vanden Stock z honorami. - Jeśli Anderlecht sięgnie po mistrzostwo, "Wasyl" będzie miał w dorobku cztery mistrzowskie tytuły, jeden Puchar Belgii i dwa Superpuchary Belgii. Nie ulega więc wątpliwości, że ze względu na te osiągnięcia zasługuje na szacunek - kończy Thiry.