Bohater Czarnych Koszul ocenia: Górnik sądził, że myślami będziemy przy zielonym stoliku

Daniel Gołębiewski podczas meczu z Górnikiem zanotował wejście smoka. Napastnik Polonii Warszawa pojawił się na placu gry w końcówce drugiej połowy i... strzelił dwie bramki dla Czarnych Koszul.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Dla Daniela Gołębiewskiego mecz przy Roosevelta był okazją do sentymentalnej podróży. Rosły napastnik Polonii Warszawa w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu bronił barw Górnika, by na wiosnę przenieść się do Korony Kielce. - Nie zależało mi na tym, by przypominać się kibicom z Zabrza, bo oni mnie doskonale pamiętają. Już podczas mojej ostatniej wizyty śpiewali: "Gołębiewski zapomniałeś jak w Górniku w piłkę grałeś". To było dla mnie miłe zaskoczenie, bo runda nie wyszła mi wówczas najlepiej, ale kibice docenili moją postawę - wspomina napastnik stołecznej drużyny.

Zawodnik Czarnych Koszul nie ukrywa, że na mecz z Górnikiem specjalnie się "spiął". - Bez spinania nie warto wychodzić nawet na boisko szkolne. Zawsze obecna musi być rywalizacja i wewnętrzna chęć przełamania barier. Ostatnio nie grałem dobrze i chciałem trenerowi odwdzięczyć się za szansę dobrym występem w Zabrzu - wyjaśnia "Gołąb".

Polonia w sobotnie popołudnie rozbiła w puch drużynę Adama Nawałki. - Możliwe, że po tym meczu pojawią się takie komentarze, że Górnika zmietliśmy. My jednak mieliśmy na celu zagrać bardzo odpowiedzialnie i kolektywnie, jako drużyna. Byliśmy przekonani, że taka gra może przynieść efekt w postaci zwycięstwa i trzech punktów. Tak też się stało i bardzo się z tego cieszymy - przyznaje zawodnik drużyny z Konwiktorskiej.

- W dłuższej perspektywie obserwowałem to spotkanie z ławki rezerwowych, stąd miałem okazję zabawić się w eksperta. Wydaje mi się, że udało nam się zaskoczyć Górnika konsekwencją, z jaką realizowaliśmy założenia taktyczne. Pewnie zabrzanie myśleli, że myślami będziemy dalej przy zielonym stoliku, zastanawiając się co tam się wydarzy. Pokazaliśmy, że myślami faktycznie jesteśmy na zielonym, ale boisku - dodaje wychowanego warszawskiego klubu.

Przyszłość stołecznego klubu stoi dziś pod wielkim znakiem zapytania. Polonia nie otrzymała licencji na grę w T-Mobile Ekstraklasie i w opinii wielu owej przepustki nie otrzyma, co wiązać będzie się z degradacją. - My całkowicie się od tego odcinamy. Gdyby znaki zapytania i niepowodzenia miały nas zniechęcić do gry w piłkę w Polonii, to dawno byśmy się spakowali i wyjechali. Jesteśmy jednak facetami i potrafimy przeskakiwać wszelkie trudności - dowodzi Gołębiewski.

Napastnik Polonii póki co nie chce przesądzać o swojej przyszłości. - Wielu z nas nie ma pojęcia co wydarzy się z klubem po sezonie. Skupiamy się na trzech ostatnich kolejkach, żeby w nich punktować i udowadniać, że to jeszcze nie jest koniec Polonii. Przed nami bardzo owocne dni i jeszcze wiele może się wydarzyć, dlatego niczego nie przesądzamy - puentuje gracz Czarnych Koszul.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×