- Presja wywierana na Mourinho była nie do zniesienia - taki powód zerwania kontraktu Jose Mourinho wymienił prezes Realu Madryt, Florentino Perez. The Special One rzeczywiście był atakowany z każdej strony, a nie pomagały mu nawet sportowe madryckie dzienniki, które dotychczas stały murem za zespołem Królewskich. Na co złożyła się wielka fala krytyki wobec jednego z najlepszych trenerów na świecie?
Na początku przygody Portugalczyka z Santiago Bernabeu najczęściej z jego strony obrywało się sędziom. W kulminacyjnym momencie po jednym ze spotkań trener Realu przybył na konferencję prasową nawet z listą "trzynastu błędów" popełnionych przez Closa Gomeza, którą krok po kroku odczytał.
Do słownika hiszpańskich kibiców na stałe trafiło również słynne "Por que?" ("Dlaczego?"), które Mourinho wielokrotnie użył po półfinałowym dwumeczu Ligi Mistrzów z FC Barceloną. Na pamiętnej konferencji prasowej szkoleniowiec Królewskich sugerował nawet, że to UEFA pomaga Dumie Katalonii w sięgnięciu najważniejszego klubowego trofeum w Europie. Za te słowa Mou dostał karę pięciu meczów absencji.
Dwukrotny zdobywca Ligi Mistrzów wdał się również w wiele słownych wojenek z kolegami po fachu. Trenera Sportingu Gijon, Manolo Preciado, oskarżył o wystawianie rezerwowego składu przeciwko Barcelonie, za co został nazwany "łajdakiem". Z kolei nawiązując do swojego poprzednika, Manuela Pellegriniego przyznał: - Ja po Realu nie zamierzam trenować Malagi, tylko silny klub z Anglii bądź Włoch.
Najsłynniejsze wydarzenie miało jednak miejsce w sierpniu 2011 roku, kiedy to w trakcie meczu o Superpuchar Hiszpanii w zamieszaniu przy ławce rezerwowych Mourinho włożył palec w oko ówczesnemu asystentowi Josepa Guardioli, Tito Vilanovie, a później z rozbrajającą szczerością przyznał, że nie zna nikogo takiego jak Vilanova.
Najbardziej rozpamiętywane wydarzenie z Mourinho w roli głównej:
Były trener Chelsea nie pozostawał również dłużny dziennikarzom - jednego z nich nazwał nawet "hipokrytą", a z czasem w ogóle nie pojawiał się na konferencjach i wysyłał na nie najczęściej swojego asystenta.
Mourinho popadał jednak w konflikty nie tylko z środowiskiem zewnętrznym, ale także ze swoim klubem. Kilkukrotnie powtórzył, że nie czuje się broniony przez włodarzy Królewskich i doprowadził nawet do zwolnienia dyrektora sportowego, Jorge Valdano. Ponadto nie doszedł do porozumienia z trenerem rezerw - Alberto Torilem, którego posunięcia zdarzało mu się krytykować na konferencjach prasowych.
"Dostało" się również samym piłkarzom. Pierwszym był Pedro Leon, wobec którego
przyznał, że "to przecież nie jest nowy Zidane". Później za nieodpowiednie słowa czy słabą postawę na ławce zasiadali m.in. Sergio Ramos, Mesut Oezil, Gonzalo Higuain czy Sami Khedira. To on również na stałe umieścił na rezerwie żyjącą legendę klubu - Ikera Casillasa, którego najpierw zastępował Antonio Adan, a następnie Diego Lopez. Z kolei o swoim rodaku Pepe powiedział niedawno, że "ma kompleks, ponieważ został pokonany przez 19-letniego chłopaka".
Swoje oburzenie wobec decyzji Mourinho wielokrotnie wykazywali kibice Królewskich. Przed i w trakcie meczów zaczęli urządzać sobie na Santiago Bernabeu istny plebiscyt dotyczący poparcia szkoleniowca, a w ostatnim czasie znacznie głośniej rozbrzmiewały gwizdy.
Sam trener z Hiszpanią pożegnał się wyrzuceniem do szatni w finałowym meczu Pucharu Króla, kiedy to nie mógł pogodzić się z decyzjami wspomnianego już arbitra - Closa Gomeza.
Wydaje się, że Mourinho wraz z zarządem Realu podjęli najlepszą możliwą decyzję. Czasami można było odnieść wrażenie, iż portugalski szkoleniowiec nie tylko w Hiszpanii, ale także we własnym klubie nie ma należytego poparcia. Sam również dał się ponieść zbyt często emocjom, przez co coraz częściej zaczął być rozliczany nie ze swoich sukcesów, ale ze swojego kontrowersyjnego zachowania, a przecież to wybitny taktyk, który podczas 13 lat w roli pierwszego trenera sięgnął ze swoimi ekipami aż po 21. trofeów.
Każdego dnia atakowali tego trenera w Czytaj całość