Jose Mourinho przybył na Santiago Bernabeu, aby zdobyć z Realem Madryt dziesiąte trofeum w Lidze Mistrzów. W ciągu trzech lat celu tego nie wypełnił i prasa widzi go w już innym zespole. The Special One z własnymi kibicami mógł się jednak pożegnać zdobywając kolejny Puchar Króla, ale zamiast tego za czerwoną kartkę przedwcześnie udał się do szatni, a jego zespół przegrał po dogrywce z Atletico Madryt.
- Moja kariera trwa już wiele lat i to najgorszy sezon w moim życiu. Z trofeum, które nie zaspokaja ani mnie ani Realu. Osiągnęliśmy finał, półfinał, drugie miejsce i Superpuchar. Dla mnie to najgorszy scenariusz. To normalne, że w moim pierwszym roku wygraliśmy puchar, półfinał Ligi Mistrzów i walczyliśmy o ligę. W drugim zdobyliśmy już mistrza, przegraliśmy półfinał Ligi Mistrzów po karnych, a w trzecim zawaliliśmy - przyznał po spotkaniu portugalski trener.
Później Mourinho przyznał, że to inna drużyna mogła wznieść puchar po końcowym gwizdku: - Powinniśmy wygrać w regulaminowym czasie gry, a tego nie zrobiliśmy. Mieliśmy dwie szanse w dogrywce i nie zasługiwaliśmy na taki wynik. Piłka wszystko zapomni - decyzje sędziowskie, słupki... w tej historii zwycięzcą jest Atletico.
Jednocześnie szkoleniowiec Królewskich wciąż nie zdradza swoich planów na przyszłość: - Mam kontrakt ważny jeszcze przez trzy lata. Jeszcze nie usiadłem z prezesem do rozmów o przyszłości. Mówiono o Ancelottim, o moim odejściu do Chelsea. Mamy jeszcze dwa ligowe mecze z zespołami, które o coś walczą. Kiedy to się skończy, będę wiedział co się wydarzy.