Do przegranego 0:2 wyjazdowego starcia z Cracovią bytomianie przystąpili, mając za sobą serię pięciu spotkań bez porażki, w których zdobyli 9 punktów, a do tego dostali walkower za nierozegrany mecz z Łódzkim Klubem Sportowym. Mimo że z Krakowa wyjechali bez punktów, zostawili po sobie naprawdę bardzo dobre wrażenie. Długimi fragmentami gry byli po prostu lepsi od faworyzowanych gospodarzy.
- Miło słyszeć takie słowa, ale fajnie by było gdybyśmy w Krakowie chociaż zremisowali. Myślę, że nie przynieśliśmy wstydu. Pokazaliśmy, że mamy charakter i potrafimy z każdym nawiązać równorzędną walkę - mówi Jaroń.
Czy poloniści nie żałują, że dobra forma przyszła dopiero na koniec sezonu, kiedy już pożegnali się z I ligą? - Nie wiem czy można kiedykolwiek żałować, że przyszła forma (śmiech). Faktycznie przyszła na koniec sezonu, ale trzeba się cieszyć, że w ogóle ją złapaliśmy i mogliśmy punktować z naprawdę dobrymi rywalami.
Pomocnik Polonii twierdzi, że on sam i jego koledzy nie mają problemu z motywacją na mecze, od wyniku których już nic nie zależy: - Na każdy mecz jesteśmy zmotywowani. Trener Trzeciak wykonuje fantastyczną robotę. Wpaja nam, że na każdy mecz musimy wyjść pokazać się jak najlepiej. Z każdym gramy tak samo, czy to z Cracovią, czy z ŁKS-em. Chcemy, żeby kibice widzieli, że walczymy i potrafimy zdobywać punkty. Mamy dla kogo grać.