Bartkowski wrócił do składu, ale liczy na więcej

Obrońca Widzewa, Jakub Bartkowski, powrócił pod koniec sezonu do wyjściowego składu swojego zespołu. Nie zapobiegł jednak porażce z Podbeskidziem 1:2 w ostatniej kolejce.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz

- Pół rundy nie grałem, dlatego cieszę się, że odzyskałem miejsce w składzie na koniec sezonu. Mam nadzieję, że w następnym będę mógł liczyć na więcej występów w pierwszym zespole. Straciliśmy bramkę dosyć szybko i stąd można było odnieść wrażenie, że weszliśmy w mecz rozkojarzeni. Jestem zdania, że ten gol był trochę przypadkowy, bo to strasznie szybko się wszystko potoczyło w naszym polu karnym. Szkoda, że tak się zaczęło to spotkanie - powiedział po meczu Jakub Bartkowski.

Z drugiej strony piłkarz Widzewa chwalił zawodników Podbeskidzia, jednak nie przestawał tłumaczyć się z porażki. Dostało się m.in. sędziemu niedzielnych zawodów, Pawłowi Raczkowskiemu. - Stworzyliśmy sobie mało sytuacji, ale wynikało to też z tego, że Podbeskidzie umiejętnie się broniło. Uważam też, że sędzia powinien doliczyć więcej minut, bo doliczył tylko 3, a sam Demjan leżał z 6. Przegraliśmy, trudno - mówił obrońca łodzian.

W 58. minucie arbiter spotkania podyktował rzut karny po faulu defensora Widzewa na Robercie Demjanie. Jak ta sytuacja wyglądała z perspektywy samego zawodnika? - Nie chcę oceniać tej sytuacji, bo nic nie widziałem. Na początku chyba zablokowałem Demjana, później upadłem i tyłem chciałem blokować piłkę, a zamiast tego zablokowałem zawodnika. Reszty akcji nie widziałem, bo nie da się zobaczyć nic tyłem do sytuacji - wyjaśnił łódzki zawodnik.

Bartkowski odzyskał uznanie w oczach trenera Mroczkowskiego Bartkowski odzyskał uznanie w oczach trenera Mroczkowskiego

Porażka z zespołem z Bielska-Białej spowodowała, że czerwono-biało-czerwoni zakończyli sezon na 13. lokacie. Zdaniem podopiecznego trenera Radosława Mroczkowskiego, taka pozycja nie może satysfakcjonować jego drużyny. - Na pewno mogliśmy zająć wyższe miejsce. Szkoda tego meczu, bo mogliśmy awansować nawet na 9. miejsce, a ostatecznie plasujemy się 4 pozycje niżej. Tylko trzy drużyny są za nami. Tabela końcowa jest podsumowaniem całego sezonu i odzwierciedla naszą formę przez całe rozgrywki - skomentował Bartkowski.

Konsekwencją przegranej Widzewa był również spadek regionalnego rywala - GKS-u Bełchatów. W ubiegłym sezonie, w podobnych okolicznościach piłkarze klubu z al. Piłsudskiego ulegli gdańskiej Lechii na własnym obiekcie 0:1. Taki wynik spowodował pożegnanie się z ekstraklasą ŁKS-u. Widzew to obecnie jedyny klub z łódzkiego w najwyższej klasie rozgrywkowej. Sam Bartkowski odcina się od teorii, według których on i jego koledzy z drużyny podeszli do spotkania z Podbeskidziem niewystarczająco zmotywowani. - To, że mieliśmy zapewnione utrzymanie nie znaczy, że rozdajemy punkty. Tak się złożyło, że po przedostatniej kolejce mogliśmy być spokojni, a w ostatniej po prostu przegraliśmy. Walczyliśmy do końca. Podbeskidzie nie wygrało w tej rundzie jednego meczu, tylko wiele. Chwała im za to, że wygrali na naszym terenie - tłumaczył piłkarz trenera Mroczkowskiego.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×