Nieudane pożegnanie - relacja z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - Widzew Łódź

Spotkanie Podbeskidzia z Widzewem stało na dobrym poziomie, mimo że fatalne warunki boiskowe niejednokrotnie psuły widowisko. Bielszczanie do końca meczu walczyli o jeden punkcik, jednak szczęście tego dnia uśmiechnęło się do łódzkiej ekipy.

Piłkarzom obu ekip pogoda sprawiła sporego psikusa. W sobotnie popołudnie temperatura powietrza w Bielsku-Białej nie przekroczyła 10 stopni. Mało tego, nad stolicą Podbeskidzia zalegały chmury deszczowe, z których co rusz siąpił jesienny deszcz. Skutkiem tego były ogromne ilości wody, które zalegały na murawie. Na szczęście płyta boiska zostanie kompletnie zmodernizowana, więc już więcej nie powinno być takich sytuacji.

Pierwsze minuty już zapowiadały, że żadną z ekip nie interesuje podział punktów. Mecz lepiej zaczęli łodzianie, jednak pierwszą groźną sytuację stworzyło Podbeskidzie. W 5. minucie Mariusz Sacha pognał prawą stroną boiska i uderzył z ostrego kąta. Na szczęście Widzewa dobrze dostępu do swojej bramki bronił Maciej Mielcarz, który wybił uderzenie skrzydłowego na rzut rożny.

Widzew powinien prowadzić już po kwadransie. Stefano Napoleoni idealnie dograł piłkę do Marcina Robaka, a ten tylko w sobie wiadomy sposób zmarnował idealną okazję. Jednak co się odwlecze… Łodzianie w 23. minucie egzekwowali rzut rożny. Do dośrodkowania z kornera najwyżej wyskoczył Robak i tym razem po główce napastnika Widzewa piłką ugrzęzła w siatce Podbeskidzia.

Do końca pierwszej części goście kontrolowali przebieg gry i byli stroną dyktującą warunki. Widzew lepiej przystosował się do fatalnej murawy. Bielszczanie starali się grać długie piłki na szybkiego Krzysztofa Chrapka, jednak zawsze górę brali rośli defensorzy byłego pierwszoligowca.

Po zmianie stron bielszczanie ostro ruszyli do odrabiania strat. Tuż po wznowieniu gry zarówno Damian Świerblewski jak i Krzysztof Chrapek próbowali swoich sił, uderzając na bramkę Mielcarza. W 60. minucie Chrapek znalazł nawet sposób na golkipera Widzewa, jednak sędzia liniowy uznał, że wcześniej młody napastnik Podbeskidzia był na pozycji spalonej. Jak się na powtórkach telewizyjnych okazało snajper Górali swoją bramkę zdobył prawidłowo.

Widzew dobrze się bronił do końca spotkania. W szeregach łodzian widać było sporo doświadczenia i chyba o to doświadczenie łodzianie wygrali sobotnie spotkanie z Podbeskidziem, bo ambicji zarówno Podbeskidziu jak i Widzewowi odmówić z pewnością nie można. Górale mimo porażki, pozostawili po sobie dobre wrażenie w tym kończącym tegoroczne zmagania pierwszoligowców w Bielsku-Białej meczu.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Widzew Łódź 0:1 (0:1)

0:1 - Robak 23'

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Dancik, Osiński, Sacha, Matusiak (83' Ziajka), Gorszkow (58' Pater), Świerblewski, Brzezina (70' Żmudziński), Chrapek.

Widzew Łódź: Mielcarz - Ukah, Juszkiewicz, Napoleoni (63' Mierzejewski), Budka (90+3' Bednar), Lisowski, Panka, Stawarczyk, Oziębała (90+1' Kowalczyk), Robak, Broź.

Żółte kartki: Robak, Mielcarz, Lisowski (Widzew).

Sędzia: Mariusz Trofimiec (Kielce).

Widzów: 3000.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Mariusz Sacha.

Najlepszy piłkarz Widzewa: Marcin Robak.

Piłkarz meczu: Marcin Robak.

Komentarze (0)