Bogusław Pietrzak (trener Ruchu Chorzów): Myślę, że zasłużenie wygrał zespół lepszy i to strzelając aż trzy bramki. Trochę ich za dużo. Piłkarze Polonii byli skuteczni do bólu. My swoich sytuacji, które mieliśmy w pierwszej połowie, nie wykorzystaliśmy. Pierwsza bramka strasznie zburzyła nam plan. Przed naszym zespołem jest jeszcze dużo pracy i mam tego świadomość. Momentami, szczególnie w pierwszej połowie, stawialiśmy opór. Ten mecz kosztował nas bardzo wiele sił. To było widać w końcówce. Po trzeciej bramce rywale grali z nami w "dziada".
Wojciech Grzyb (pomocnik Ruchu Chorzów): Symbolicznie przywitaliśmy się z naszymi kibicami i tak samo chcieliśmy się z nimi pożegnać, choć już wiedzieliśmy, że ich tam nie ma. Chodziło o to, żeby podkreślić, że gramy przede wszystkim dla nich. Kibice zwalniają się z pracy i niejednokrotnie zostawiają swoje rodziny, żeby przejechać pół Polski. I co? Nie wpuszcza się ich na stadion. Ja wiem, że są różne przepisy i może policja ma swoje racje, ale tutaj przyjechali kibice, a nie zadymiarze! Jeżeli policja nie potrafi sobie poradzić z kibicami Legii, to nie nasza sprawa. My przyjechaliśmy grać dla kibiców, a oni przyjechali nas wspomagać. I dziękujemy im za to, że pokonali taki kawał drogi. Taka rzecz nie powinna się zdarzać na polskich stadionach. Na mecze w Polsce chodzi mało kibiców, a jeszcze nie zostają wpuszczani ci, którzy przyjeżdżają z daleka, ze Śląska. Kibice za to wszystko zapłacili i nikt im teraz pieniędzy nie zwróci.
Krzysztof Pilarz (bramkarz Ruchu Chorzów): Zdecydowanie zawaliliśmy drugą połowę. Bramki padły po naszych błędach. Trudno, trzeba uderzyć się w pierś i walczyć w kolejnym meczu o trzy punkty. Tym razem o wyniku zadecydowały indywidualne pomyłki, musimy wyciągnąć z nich wnioski i zagrać w następnym spotkaniu dużo lepiej.
Piotr Ćwielong (pomocnik Ruchu Chorzów): Po drugiej bramce stanęliśmy. Szkoda, bo mogliśmy tutaj zdobyć punkt, a nawet pokusić się o zdobycie trzech oczek. Niestety Polonia pokazała, że jest lepszym zespołem i wygrała. Szkoda, że nie wpuszczono naszych kibiców na stadion. My przyjechaliśmy tutaj zagrać dla nich. To jest jakaś głupota. Ale co możemy zrobić?! Naprawdę szkoda, że kibice nas nie dopingowali, bo na pewno by nam to pomogło.
Jacek Zieliński (trener Polonii Warszawa): Gratulacje należą się w pierwszej kolejności zawodnikom, którzy szczególnie po przerwie zagrali dobre spotkanie. Tak jak powiedział trener Ruchu, byliśmy do bólu skuteczni. Wynik jest trochę mylący, może trochę za wysoki. Zdawałem sobie sprawę, że czeka nas ciężki mecz. W pierwszej połowie było to widać. Ruch był bardzo dobrze poukładany w defensywie. Mieliśmy problemy, żeby się przebić przez ten blok. Byliśmy za wolni, wolno operowaliśmy piłką. Po przerwie to się zmieniło. Zagraliśmy agresywnie i mamy tego efekty. Cieszę się z takiego zwycięstwa. Ta wygrana była nam bardzo potrzebna, bo chcieliśmy potwierdzić, że nie jesteśmy zespołem, który przypadkowo znalazł się w czołówce.
Radosław Majewski (pomocnik Polonii Warszawa): Po strzeleniu pierwszego gola grało się nam zdecydowanie łatwiej. Chciałem strzelać karnego, jednak trener zadecydował, że to Krzysiek Gajtkowski ma uderzać. Ale nie będę narzekał. Ważne, że padła bramka. Nie możemy patrzeć na to, że jesteśmy liderem, tylko musimy grać tak dobrze jak do tej pory. Z meczu na mecz nasze apetyty będą coraz większe. Trudno się temu dziwić, gdy wygrywa się mecz za meczem.
Krzysztof Gajtkowski (napastnik Polonii Warszawa): Można powiedzieć, że miałem wejście smoka. Wszedłem, strzeliłem dwie bramki i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. O ile się nie mylę, to był to mój pierwszy kontakt z piłką. Nie można być zawiedzionym wchodząc z ławki i strzelając dwa gole. Trener kazał mi strzelać karnego, mimo że chciałem go odstąpić Radkowi Majewskiemu.