Tego, że Borussia Dortmund dotrze aż do finału Champions League, nie spodziewał się przed rozpoczęciem sezonu chyba nikt, zwłaszcza że czarno-żółci byli losowani z czwartego koszyka i trafili do "grupy śmierci".
W nadchodzących rozgrywkach drużyna z Bundesligi ponownie nie będzie wielkim faworytem. Powód? Zespół opuściła jedna z największych gwiazd, Mario Goetze, a Borussia trafi do trzeciego koszyka i znów grozić jej będzie rywalizacja z potentatami już w fazie grupowej.
Jak na zbliżający się sezon w Lidze Mistrzów zapatruje się Hans-Joachim Watzke? - Ważne dla nas jest to, byśmy potwierdzili, że zajmujemy miejsce w czołówce europejskich klubów. Liczymy, że uda nam się osiągnąć taki status, jednak absolutnie nie oznacza to, że co roku będziemy docierać do finału - zauważa prezes BVB.
- Wielkie drużyny były bardzo poirytowane tym, że taki zespół jak Borussia znalazł się w finale i z ich strony bez wątpienia należy oczekiwań reakcji. Celem jest, aby częstsze niż do tej pory stały się nasze występy w drugiej części sezonu Ligi Mistrzów (w fazie pucharowej - przyp.red.) - dodaje Watzke.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.
Ostrożne prognozy prezesa wynikają być może stąd, że Borussia ma problem z dokonaniem wzmocnień. - Kiedy w mediach pojawiają się informacje, że interesujemy się jakimś piłkarzem, dziesięć innych klubów stwierdza: Mój Boże, skoro Borussia go chce, to on musi być niesamowicie dobry! - wyjaśnia, skąd biorą się trudności na rynku transferowym. - Najwięcej robimy w kierunku wzmocnienia pozycji, na której występował Goetze. Nie jest jednak łatwo znaleźć następcę tak znakomitego gracza jak Mario - zdradza.
Według niemieckich mediów obecnie najbliżej zasilenia klubu z Dortmundu są Henrich Mchitarjan z Szachtara Donieck oraz Dong-Won Ji z Sunderlandu.