Na samym początku rozgrywek Stalowcy uporali się z Odrą Opole i Motorem Lublin. Potem przyszło dość niespodziewane, wywalczone w dramatycznych okolicznościach zwycięstwo w Kielcach z miejscową Koroną. Później piłkarze ze Stalowej Woli pokonali jeszcze Zagłębie Lubin i Górnik Łęczna. Niespodzianka za niespodzianką. Każdy szkoleniowiec wyżej notowanej drużyny niż Stal na myśl o potyczce z jedynym reprezentantem Podkarpacia w pierwszej lidze dostaje gęsiej skórki.
Stalówka poza wyżej wymienionymi zwycięstwami, grając w osłabionym składzie sprawiła wiele problemów liderowi tabeli, Widzewowi Łódź. Ostatecznie łodzianie wygrali ten pojedynek 2:1. - Z lepszymi przeciwnikami gramy lepiej. Przegrało tutaj w Stalowej Woli Zagłębie Lubin, wygraliśmy w Kielcach z Koroną, poległ także PGE GKS Bełchatów. Cieszymy się z tego faktu, że tak dobrze idzie nam z lepszymi. Najważniejsze jest żebyśmy u siebie wygrywali i zdobywali punkty. Chcemy się spokojnie utrzymać w pierwszej lidze - wyjaśnia dla SportowychFaktów.pl obrońca Stali, Bartłomiej Piszczek.
Mocną stroną podopiecznych Władysława Łacha jest właśnie rywalizacja z mocnymi drużynami. Ostatnio w ramach rozgrywek Remes Pucharu Polski stalowowolanie pokonali PGE GKS Bełchatów 1:0. Kolejna wyżej notowana drużyna zaznała goryczy porażki.
Problemem Stalówki wydaje się być fakt, że z ekipami z dołu tabeli Stalowcy nie potrafią wygrać. - Do meczu z każdym przeciwnikiem podchodzimy tak samo - mówi kapitan pierwszoligowca z Podkarpacia, Tomasz Wietecha. Mimo tego Stal przegrywa z beniaminkami i remisuje z taką drużyną jak Kmita Zabierzów.
Już w sobotę Stalówka podejmować będzie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Jest to zespół "z czuba" tabeli, który uważany jest za kandydata do awansu. Skoro przyjeżdża dobra drużyna to w Stalowej Woli mobilizacja trwa w najlepsze. Czy i tym razem padnie kolejna niespodzianka i faworyt zgubi punkty? Tego dowiemy się już w sobotnie popołudnie.