Debiutant Michał Nalepa: Tragedii nie było
W piątkowym meczu z Górnikiem Zabrze (0:0) w ekstraklasie zadebiutował 20-letni Michał Nalepa z Wisły Kraków. - Źle chyba nie było - mówił po spotkaniu.
W letnich sparingach grał kolejno: 45 minut na stoperze, 23 minuty na prawej obronie, 23 minuty na stoperze, 64 minuty na defensywnym pomocniku, 13 minut na stoperze, 90 minut na stoperze, 16 minut na stoperze i 14 minut na stoperze.
Do drzwi pierwszego zespołu Wisły zaczął pukać pod koniec sezonu 2010/2011, ale przez dwa lata przy Reymonta 22 go nie było. W minionym sezonie był wypożyczony z Wisły do I-ligowej Termaliki Bruk-Bet Niecieza. U Kazimierza Moskala zagrał 33 razy i tylko dwukrotnie jako defensywny pomocnik, na którą to pozycję wchodził jako zmiennik. Z kolei sezon 2011/2012 spędził na wypożyczeniu do także I-ligowego Ruchu Radzionków.
- Dla jednego dwa lata to krótko, dla innego to długo. Najważniejsze, że doczekałem się debiutu. To, że zagram, przeczuwałem w czwartek na treningu. Wiadomo - cały okres przygotowawczy robiłem wszystko, żeby wywalczyć miejsce w składzie i cieszę się, że to się udało - mówi po debiucie w ekstraklasie i tym w I drużynie Wisły.Umiarkowanie zadowolony z gry Nalepy był trener Franciszek Smuda: - Jak na pierwszy mecz w ekstraklasie, rozegrał dobre spotkanie. Miał od czasu do czasu momenty zawahania czy straty, ale tak jest u każdego. Wierzę, że ten chłopak może być na tej pozycji wartościowym piłkarzem.
A jak 20-letni debiutant odnalazł się w przeskoku ze stadionu w Niecieczy na 33-tysięczny obiekt Wisły przy Reymonta 22? - Atmosfera jest troszeczkę inna (śmiech).