Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza w sobotnie popołudnie rozegrali naprawdę słabe spotkanie. Tylko dwa razy skutecznie zagrozili bramce rywali. - Trener Ryszard Tarasiewicz nakreślił nam swoją taktykę. Mieliśmy grać bliżej siebie i do pewnego momentu to się udawało. Później niestety doszła stracona bramka i zabrakło czasu na doprowadzenie do wyrównania - przyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl pomocnik gospodarzy Wahan Geworgian.
Bydgoszczanie mieli też sporo pretensji do sędziego Pawła Pskita. W pierwszej połowie nie uznał bramki strzelonej po rzucie wolnym przez Igora Lewczuka, a potem pokazał niesłusznie dwie żółte kartki Hermesowi.- Chciałbym to skomentować, ale my po prostu nie możemy komentować pracy sędziego. Taki jest regulamin. Od tego są inne osoby, a powtórki nic nam nie dają. Trzy punkty jadą do Białegostoku - dodał Geworgian.
Pomocnik bydgoskiej drużyny najbardziej żałuje właśnie straconych oczek na początku rozgrywek. Zwłaszcza, że bydgoszczan czekają teraz dwa inne bardzo ważne mecze z Widzewem Łódź i Pogonią Szczecin. - Teraz to już można tylko gdybać. Na pewno zabrakło nam strzelonej bramki i tutaj mamy największe problemy. Gdybyśmy to zrobili, to Jagiellonia musiałaby się otworzyć i mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Tak było w poprzednim sezonie w I lidze.
Zawisza zdecydowanie musi poprawić grę w ofensywie. Przede wszystkim w ogóle nie "chodziły" skrzydła. - To była nasza główna broń na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy i tym zrobiliśmy upragniony awans. Teraz tego zabrakło - zakończył Geworgian.
P.S. Panie Mateuszu Borek z całym szacunkiem, ale błagam, ZA Czytaj całość